Kendrick Lamar i pisarka o polskich korzeniach z nagrodą Pulitzera
Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał. W Nowym Jorku ogłoszono tegorocznych laureatów nagrody Pulitzera. Wśród nich Kendrick Lamar i pisarka - Martyna Majok.
Na liście nagrodzonych znaleźli się m.in. Rachel Kaadzi Ghansah z magazynu GQ, Jerry Saltz z New York Magazine, czy Jake Halpern i Michael Sloan for The New York Times. Ale to najwięcej niespodzianek przyniosła lista nagrodzonych w kategorii "listy, dramaty, muzyka".
Kendrick Lamar został wyróżnony za teksty z płyty "Damn". To duże zaskoczenie w świecie muzyki. Dla Amerykanina to pierwsza tak prestiżowa nagroda. Fani już zdążyli skomentować, że został legendą za życia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nagroda trafiła też do Martyny Majok za sztukę "Cost of living". Majok urodziła się w Bytomiu. Miała 5 lat, gdy wyjechała z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Dorastała w Jersey i Chicago.
- Kiedy przeprowadziliśmy się do Stanów moja mam pracowała w fabryce, sprzątała domy i opiekowała się starszymi osobami. Mój ojczym pracował na budowie. Typowe prace emigrantów z Polski. Najtrudniejsze było to, że moja cała rodzina została w Polsce a my na początku nie mieliśmy środków na wyjazdy do Polski. Do tego doszły problemy z wizą dla rodziny - mówiła w rozmowie z Magdaleną Muszyńską-Chafitz z bloga "Little town shoes".
- Ja czuję się bardziej komfortowo w amerykańskiej kulturze, żyję tu od tak dawna. Ale nie mogę powiedzieć że nie jestem związana z Polską. To tak jakby stać jedną stopą tutaj a drugą w Polsce a ja jestem gdzieś tam pośrodku. Nie chciałabym stracić związku z żadnym krajem. Narodowość to dla mnie rodzina, sposób myślenia, poczucie humoru a nawet przesądy - podkreślała.
Napisane przez Majok sztuki wystawiano na deskach teatrów w całym kraju. W Polsce zapewne niewiele osób ją kojarzy. A Majok wielokrotnie podkreślała, że jest emigrantką. Jedna z jej ostatnich sztuk - "Queens", opowiada właśnie o życiu dwóch pokoleń emigrantek.
- Moi bohaterowie czegoś chcą, do czegoś dążą. Nie są ofiarami, nie są odpychający. Ich marzenia są wielkie, ale żyjemy w takim świecie, że otoczenie nie pozwala, żeby się spełniły. Nawet jednak, kiedy jest bardzo ciężko, nie brak nadziei. Czasem dochodzi do tragedii, ale zawsze jest gdzieś optymizm. Nie wydumany, ale ciężko zapracowany - tak opisywała swoją filozofię na początku 2018 roku, gdy odbierała inną nagrodę - Greenfield.