Katarzyna Michalak: Nie potrafię pisać książek „płaskich” emocjonalnie
Czy Katarzyna Michalak napisała polską wersję Ani z Zielonego Wzgórza? Jaki jest jej tryb pracy i skąd czerpie natchnienie do wykreowania swoich postaci? A jakie ma zdanie na temat związków i mężczyzn? Czy to „kobiety kobietom” zgotowały ten los?
Znakiem rozpoznawczy pani twórczości jest to że, serwuje pani czytelnikom wielką ilość emocji, nie pozwalając przejść wobec swoich książek obojętnie. Czy tym razem będzie podobnie?
Katarzyna Michalak: Nie potrafię pisać książek „płaskich” emocjonalnie, męczyłabym się opowiadając coś, czego nie przeżywam całą sobą, stąd tak wielkie wysycenie najróżniejszymi uczuciami w moich książkach. „W imię miłości” to opowieść o samotności i cierpieniu dziecka, które zmuszone zostało do walki o byt i życie własne i swojej mamy. Czy może być coś bardziej poruszającego?
W imię miłości zaczyna się podobnie jak ulubiona lektura wielu kobiet: Ania z Zielonego Wzgórza - nie obawia się pani porównań?
Katarzyna Michalak:Początek, imię głównej bohaterki, jej wiek to swoisty ukłon w stronę lektury mojego dzieciństwa i na pewno znajdą się osoby, które będą porównywać te dwie opowieści, lecz niesłusznie. „Ania z Zielonego Wzgórza” to „Ania z Zielonego Wzgórza” – jedyna i niepowtarzalna. „Ania z Jabłoniowego Wzgórza” to zupełnie inna historia, przeznaczona dla dorosłego Czytelnika.
Poszukiwanie swojego miejsca na ziemi to częsty motyw w pani książkach – dlaczego jest to taki ważny temat?
Katarzyna Michalak: Własne miejsce na ziemi to podstawa bezpieczeństwa, każdy człowiek potrzebuje azylu, do którego będzie wracał chociażby psychicznie, czy emocjonalnie. Dodam, że ten mistyczny Dom to niekoniecznie cztery ściany na działce budowlanej, to coś znacznie więcej, ten Dom jest w nas – miejsce, które kochamy i gdzie jesteśmy kochani. A miłość i akceptacja to przecież dwa najważniejsze uczucia w życiu dziecka, a potem dorosłego człowieka. Nie możemy być bez nich szczęśliwi i poszukujemy ich przez całe życie – o tym, o tych poszukiwaniach chętnie opowiadam, bo sama przez długie lata byłam „bezdomna”. Doskonale wiem, jak trudno jest wtedy żyć i jaką radością jest dom odnaleźć.
Bohaterami W imię miłości są niedojrzali mężczyźni, którzy nie potrafią wziąć odpowiedzialności i za rodzinę. Czy taki typ mężczyzn to znak naszych czasów i dlaczego tak się dzieje? Jak postępować z takim egzemplarzem?
Katarzyna Michalak:Jak postępować z takim egzemplarzem? Nie wiem. Z jednym się rozwiodłam, drugiego nie szukam (śmiech). A poważniejąc: to my kobiety wychowujemy niedojrzałych synów, którzy stają się niedojrzałymi mężczyznami. To my wybieramy takich na mężów, pozwalając im na bycie wiecznym chłopcem. Jestem tradycjonalistką, tęsknię za zdrowym modelem rodziny, w którym mama zajmuje się domem i dziećmi, tata zarabia na godny byt. Dodać do tego zdobycze feministek: wolność i prawo wyboru i mamy społeczeństwo idealne (śmiech). Dzisiejsze czasy stawiają wartości rodzinne na głowie. Gdyby jednak kobieta wróciła do swej kobiecości, mężczyzna zmuszony byłby odnaleźć w sobie męskość. A my nie musiałybyśmy szukać prawdziwych mężczyzn na kartach książek. Dodam, że Matka Polka nie musi być kurą domową! Może realizować swoje marzenia w najróżniejszy sposób.
Zdarzało się pani występować na kartach własnych książek. Czy w tej najnowszej będzie można spotkać Katarzynę Michalak we własnej osobie?
Katarzyna Michalak:Zdarzało mi się brać udział w akcji kilku powieści, ale nie tym razem. Uważam, że Czytelników bardziej interesują bohaterowie, niż autorka, poza tym chyba wszystko o sobie już opowiedziałam – to oczywiście, co chciałam opowiedzieć.
Zwierzęta i pisanie to pani dwie wielkie pasje. W najnowszej książce występują piękne rasowe konie, opisane bardzo plastycznie. Czy jest pani wielką miłośniczką i znawczynią tych zwierząt?
Katarzyna Michalak:Rzeczywiście nie wyobrażam sobie dobrej książki bez czworonożnych, czy skrzydlatych bohaterów. Konie są niezwykle pięknymi stworzeniami, darzę je wielkim sentymentem. Nie wiem, czy znajdzie się piękniejszy widok, niż śnieżnobiały rumak galopujący przez łąki o świcie. Z przyjemnością pisałam w najnowszej książce o tych wspaniałych zwierzętach.
Jest pani etatową pisarką, autorką bestsellerowych książek- jak udało sie pani osiągnąć tak duży sukces na tym ciężkim rynku, gdzie mnóstwo osób próbuje się przebić?
Katarzyna Michalak: „Etatowa” to brzmi strasznie nudno! Nie wyobrażam sobie pisania od ósmej do szesnastej! (śmiech) Prawdę mówiąc piszę w najdziwniejszych porach dnia (czy raczej nocy) i najróżniejszych miejscach. Najlepiej tworzy mi się po północy we własnym domu, ale bez problemu potrafię zatracić się w opowieści na ruchliwym korytarzu, czy w bibliotece. Jak osiągnąć sukces? Bez talentu, danego od Boga, chyba się nie da. Sama pracowitość, odwaga i upór nie wystarczy. Gdy jednak ktoś ma talent i dopełni go rzetelnym rzemiosłem… W zostaniu pisarką nie ma żadnej magii, nie liczą się żadne znajomości, nie jest to również kwestia szczęścia – to powtarzam od lat. Dobra książka zostanie zauważona i wydana, ot co. A dobra książka to mnóstwo pracy i wyrzeczeń. I odwaga w spełnianiu marzeń.
(img|413284|center)
Często dotyka pani poważnych tematów- radzenie sobie z poważną chorobą, z życiowymi i finansowymi problemami, była także opisywana bezdomność i utrata dziecka. Gdzie szuka pani inspiracji? Czy należy pani do bardzo wrażliwych osób lub obdarzonych wyjątkowo plastyczną wyobraźnią? **
Katarzyna Michalak:Myślę, że właśnie dwa w jednym: mam ogromną, czasem trudną do okiełznania wyobraźnię i bardzo dużą wrażliwość. Wystarczy niewielki impuls, ulotne wrażenie, bym zaczęła budować na tych niepewnych filarach całą złożoną opowieść. Mam również dar stawania się bohaterami moich książek. Tak jak autor bez reszty utożsamia się z graną postacią, tak ja całkowicie przeistaczam się w postaci opisywane w książce. Jest to o tyle trudniejsze, że aktor odgrywa jedną rolę, natomiast bohaterów książkowych jest kilku, czy kilkunastu i każdego muszę obdarzyć cząstką siebie. Każdym muszę się stać, by był prawdziwy, realny. Wyczerpuje mnie to czasem do granic, bo tematy rzeczywiście poruszam dramatyczne i przeżywam te traumy jak swoje własne, ale… to mój wybór. Mój wspaniały, choć trudny zawód, który wziął się z pasji i powołania.
Jest pani mamą dwóch chłopców, wydaje rocznie kilka nowych powieści, znalazła pani wymarzony dom, którym się cały czas zajmuje, ma też pod opieką zwierzaki. Jak udaje się pani znaleźć na to wszystko czas, czy ma pani jakiś magiczny sposób na bycie taką zorganizowaną osobą?**
Katarzyna Michalak:Przyznam, że nie wiem. (śmiech) Gdy piszę powieść, całkowicie odrywam się od mojej własnej rzeczywistości i wtedy nie jestem mamą Kasią, tylko Kingą, Anią, czy Nedem Starskim. Poza tymi chwilami (które zmieniają się w długie godziny) jestem normalną, zupełnie zwyczajną kobietą, zajmującą się domem i dziećmi. Rzeczywiście pisanie, szczególnie tak intensywne, wymaga samodyscypliny i zorganizowania i widocznie te cechy posiadam, czy sprawdzam się równie dobrze jako matka? To pytanie do moich dzieci, które w chwilach bardzo wytężonej pracy nad książką, kiedy to zatracam się zupełnie w tworzonym świecie, mogą się poczuć osamotnione. Na szczęście mają wspaniałą opiekę…
Zaskakuje nas pani książkami w coraz to innej konwencji; owocowa seria to piękne baśnie o miłości, była też powieść erotyczna, literatura fantazy, nie unika pani również trudnych społecznych tematów. Proszę zdradzić sposób, jak radzi sobie pani z opanowaniem warsztatowo tylu odmiennych konwencji i czym nas pani zaskoczy w najbliższym czasie.**
Katarzyna Michalak:Tak jak wspomniałam, bierze się to „ze mnie”. Gdy staję się konkretnym bohaterem, zaczynam myśleć jak on, mówić jak on i nawet poruszać się jak on. Mogę być równie nieznośna jak on (śmiech). Każda powieść wymaga dostrojenia się. Czuję to, pisząc tak odmienne w klimatach historie jak „łagodna” seria owocowa i wstrząsająca, niemal brutalna „seria z czarnym kotem”, czy sensacyjny erotyk, gdzie krew leje się gęsto, a od emocji aż kipi. Każda z powieści ma swoją „wibrację”, na której i ja „nadaję”. Nie potrafię tego lepiej wytłumaczyć. Lubię żyć na tak różnych „wibracjach” i dzięki temu nigdy mi się pisanie nie znudzi. Przeżywam przecież tyle przygód i emocji, których nie przeżyłabym jako zwykła Kasia Michalak…!
Z drugiej strony wymaga to odwagi, by „wyjść z siebie”, ze swojego bezpiecznego kokonu i stać się kimś diametralnie różnym, na przykład wyuzdaną nimfomanką, podczas gdy jest mi to kompletnie obce. Ja jednak lubię wyzwania. Na pytanie Wydawcy, czy napiszę erotyk pierwszą reakcją było „nie, nie ma mowy!”, w następnej chwili przyszła myśl: „właściwie dlaczego nie?, nie potrafisz, nie spróbujesz?” i już daję się samej sobie podpuścić! (śmiech) Czym zaskoczę Czytelników w przyszłości? Myślę, że „Miastem Walecznych” – opowieścią o Powstaniu Warszawskim. Będzie to bardzo prawdziwa, bo bólu prawdziwa historia, opowiedziana samymi emocjami…