A przecież Patrycja Lynch nie mogła popełnić samobójstwa. To jedno wiedział na pewno. Nie mogła go popełnić. Więc ktoś ją zamordował. Ale dlaczego w takim razie ten ktoś wyprawiał potem te diabelskie hece ze śladami i portretem? Obłęd? A może po prostu spryt? Ba, gdyby go sprowadzono tu w dzień po jej śmierci, gdyby le- piej znał tych ludzi, gdyby przesłuchał ich. Ale przyjechał tu, kiedy na grobie tej kobiety wyrosła już zapewne wysoka, wiosenna trawa, a czas zatarł ostrość tamtych chwil w umysłach ludzi.i