Jest szansa na rozwiązanie zagadkowej śmierci Człowieka z Somerton
W środę 19 maja w Adelajdzie ekshumowano ciało tajemniczego mężczyzny. Ponad 70 lat temu znaleziono go na australijskiej plaży w Somerton Park. Był oparty o falochron i ubrany w garnitur. Po kilku miesiącach policja odnalazła ukrytą kieszeń, której zawartość rozpala wyobraźnię. Do tej pory nie udało się jednak zidentyfikować denata.
"To jedna z największych nierozwiązanych tajemnic naszego stanu" - napisał w dniu ekshumacji Steven Marshall, premier Australii Południowej. "Dzięki dzisiejszej technologii policja ma nadzieję pozyskać DNA mężczyzny i wyjaśnić, w jaki sposób zmarł w 1948 roku" - stwierdził polityk.
Przez lata na temat tożsamości Człowieka z Somerton (jak ochrzciły go media) krążyło wiele teorii. Podejrzewano, że mógł być szpiegiem z czasów zimnej wojny lub odrzuconym kochankiem. Jego ciało oparte głową o kamienny falochron znaleziono 1 grudnia 1948 roku na plaży na południe od Adelajdy w Australii.
Mężczyzna mógł mieć 40-45 lat i wyglądał na typowego Anglosasa. Gdy go odnaleziono, leżał w dość naturalnej pozie, jakby wypoczywał. Za uchem miał schowanego papierosa. Znaleziono przy nim także bilet kolejowy z Adelajdy do oddalonego o 30 minut jazdy Henley Beach, miejski bilet autobusowy, amerykański grzebień z aluminium, gumę do żucia, zapałki i paczkę dość drogich papierosów.
Zobacz: Australia. W ogrodzie zadomowił się śmiercionośny wąż
Mężczyzna ubrany był w marynarkę, białą koszulę i krawat. Z jego garderoby usunięto jednak wszystkie metki. Na ciele nie miał śladów obrażeń. Sekcja wykazała, że miał znacznie powiększoną śledzionę i krew w żołądku. Stwierdzono więc, że prawdopodobnie został otruty. Nie umiano jednak wskazać substancji ani ustalić tożsamości zmarłego. Nie pomogły badania odcisków palców oraz uzębienia.
Dwa miesiące później niespodziewanie pojawiły się kolejne dowody. Okazało się, że mężczyzna 30 listopada zostawił na stacji kolejowej w Adelajdzie walizkę, w środku były głównie ubrania bez metek i przybory do golenia.
Znalezisko sprawiło jednak, że ponownie przyjrzano się rzeczom, w które w dniu śmierci ubrany był Człowiek z Somerton. Wtedy zorientowano się, że denat w spodniach miał ukrytą kieszeń, w niej znajdowała się karta wyrwana z ostatniej strony tomu czterowierszy Omara Chajjama, żyjącego na przełomie XI i XII wieku perskiego astronoma, matematyka, filozofa i poety. Na skrawku papieru znajdowały się słowa wieńczące "Rubajjaty" - "Tamám Shud", co na język polski przetłumaczyć można jako "zakończone".
Niedługo potem na komisariat w Adelajdzie zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że pod koniec listopada ktoś podłożył mu rzadki egzemplarz czterowierszy Omara Chajjama do samochodu. W książce brakowało fragmentu z "Tamám Shud". Skrawek pasował idealnie, a w książce ponadto ktoś zapisał ciąg liter przypominających szyfr. Obok nich znajdował się numer telefonu do Jessiki E. Thomson, pielęgniarki mieszkającej 400 m od miejsca znalezienia zwłok Człowieka z Somerton.
Choć kobieta nie rozpoznała denata, podczas przesłuchania przyznała się, że zna "Rubajjaty" i ich tom wręczyła w 1945 r. porucznikowi Alfredowi Boxallowi. Kiedy myślano, że śledztwo zbliża się do końca, policja z Sydney odnalazła wspomnianego mężczyznę całego i zdrowego. W dodatku potwierdził on wersję jedynej podejrzanej, wciąż posiadając podarowany mu przez Thomson egzemplarz "Rubajjat".
Śledztwo znów utknęło w martwym punkcie. Choć na policję zgłaszało się jeszcze kilkaset osób, które miały swoje teorie na temat tajemniczej śmierci Człowieka z Somerton, żadnej z nich nie udało się do tej pory potwierdzić.
Trwa ładowanie wpisu: facebook