WPROWADZENIE
Przez wszystkie ostatnie lata, kiedy pytano mnie, jak to się stało, że tak schudłem i w jaki sposób udaje mi się zachować linię, odpowiadałem niezmiennie "jadam w restauracjach i robię sobie posiłki d la business lunch". Odpowiedź moja wszystkich śmieszyła i nikt nie był do niej przekonany.
Zapewne i Tobie, Czytelniku, może wydać się to paradoksem, zwłaszcza jeśli przypisujesz swą tuszę zobowiązaniom rodzinnym, towarzyskim i być może zawodowym, tym, które każą przestrzegać zwyczajów gastronomicznych panujących w Twoim kraju.
Z pewnością próbowałeś stosować wiele obiegowych zasad dietetycznych, które już od dawna figurują na liście największych banałów. Musiałeś stwierdzić, że często są one ze sobą sprzeczne, a w dodatku przynoszą skutki tylko na bardzo krótką metę albo wcale. W każdym razie najczęściej zasad tych nie da się stosować przy normalnym trybie życia. Poza tym przestrzeganie ich wymaga takich wyrzeczeń, że szybko się do nich zniechęcamy. Tak więc jesteś niepokojony tym, co można - delikatnie rzecz biorąc - nazwać nadwagą. Dla mnie, jak pewnie dla wielu z Was, przez długie lata zbędne kilogramy były przedmiotem ustawicznych trosk.
Mając osiem lat byłem już o wiele za gruby. Muszę tu dodać, że mój ojciec był otyły i że waga większości mężczyzn w mojej rodzinie bardzo wykraczała ponad przeciętną.
Kiedy nie miałem nawet kilkunastu lat, już bardzo cierpiałem z powodu tego, że moja tusza różniła się znacznie od tuszy moich kolegów. Cierpiałem również dlatego, że ci ostatni nie szczędzili ironicznych uwag na temat moich krągłości.
W następnych latach, na szczęście, bardzo. urosłem, co w naturalny sposób zahamowało proces przybierania na wadze. A jednak w wieku dwudziestu pięciu lat dodatkowe kilogramy zaczęły się stopniowo pojawiać i to pomimo ograniczeń, jakie sobie wówczas narzucałem, oraz intensywnego uprawiania sportu.
Dziesięć lat później, na początku lat osiemdziesiątych, osiągnęłem krytyczną nadwagę jedenastu kilogramów. Potem, Z dnia na dzień, moja sytuacja zawodowa zmieniła się i musiałem wykonywać swoją pracę w kompletnie innych warunkach. Powierzono mi stanowisko w głównym europejskim biurze wielkiej amerykańskiej firmy farmaceutycznej. Odtąd praca wymagała ode mnie częstych podróży do innych krajów.
Wizyty w filiach, nad którymi miałem kontrolę, były notorycznie wypełnione spotkaniami o charakterze kulinarnym. Po powrocie do Paryża musiałem, w ramach moich funkcji związanych z public relations, towarzyszyć gościom, przeważnie cudzoziemcom, w ich wizytach w wielu francuskich restauracjach. Należało to do moich obowiązków służbowych i muszę przyznać, że nie była to najbardziej nieprzyjemna część mojej pracy.
Trzy miesiące później zorientowałem się, że przybyło mi ponad pięć kilogramów. Muszę jeszcze dodać, że w tym okresie odbywałem trzytygodniowy staż w Anglii, ale ten fakt również niczego nie zmienił. Pojawił się sygnał alarmowy. Należało jak najszybciej coś zrobić.
Po pewnym czasie, przy okazji długiego pobytu w stanach Zjednoczonych i na skutek szczęśliwego zbiegu okolicznoŚci, poznałem badaczy zajmujących się odżywianiem.
Ludzie ci absolutnie nie podzielali punktu widzenia dietetyki tradycyjnej, nie proponowali jednak alternatywnych wskazań. Rozbawieni moim (już prawie obsesyjnym) pragnieniem, rozwiązania problemu nadwagi, udostępnili mi bibliotekę wyposażoną w materiały dotyczące setek badań przeprowadzonych przez naukowców w interesującej mnie dziezinie.
Podczas zgłębiania różnych prac poświęconych cukrzycy natrafiłem na ślad, który miał mnie skierować na właściwą drogę. Badania wykazywały, że 80 proc. diabetyków to ludzie nie tylko chorzy, ale i grubi. Można więc było przypuszczać, że obie patologie mają wspólne źródło. Doświadczenia dowodziły, że spożywając wyłącznie węglowodany o niskiej zawartości cukru, diabetycy typu II (nie uzależnieni od insuliny)
w istotny sposób poprawiali swój stan zdrowia, a nawet przestawali cierpieć z powodu cukrzycy.
Wystarczyło więc wypróbować ten rodzaj odżywiania, by przekonać się, czy mógłby on mieć pozytywny wpływ na pozbycie się zbędnych kilogramów. Efekt był spektakularny. w krótkim czasie osiągnąłem niezwykle obiecujący spadek na wadze. Zdecydowałem się przeto jeszcze bardziej zgłębić tę kwestię.
W ciągu kilku miesięcy straciłem w sumie 16 kilogramów i to jedząc normalnie, bez żadnych ograniczeń. Dobierałem jedr,ak szczegółowo wszystko, co spożywałem. Przychodziło mi to tym łatwiej, że bardzo często jadałem w restauracjach. Kiedy bowiem ma się przed sobą menu, jest się w komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o dokonywanie wyboru.
Czytając tę książkę dowiesz się i zrozumiesz, w jak niezwykły sposób uwolniłem swoje życie od bardzo poważnego problemu nadwagi, wyłącznie poprzez odpowiedni dobór tego, co jadłem. Nie byłem przy tym zmuszony do ograniczenia ilości jedzenia ani do uprawiania dodatkowych ćwiczeń fizycznych. W ciągu następnych kilku miesięcy, ulegając prośbom osób z mojego otoczenia, spisałem podstawy opracowanej i zastosowanej przeze mnie metody żywienia.
Środowisko, w którym się obracałem, stale zasypywało mnie pytaniami. Wszyscy chcieli wiedzieć, jak udało mi się dokonać takiego cudu: schudnąć jedząc!
Próbowałem, o ile było to możliwe, spędzić chociaż godzinę z każdą zainteresowaną tym osobą, by wytłumaczyć jej podstawowe zasady mojej metody. To jednak nie zawsze wystarczało. Popełniane niechcący poważne błędy zbyt często przynosiły kompromitujące rezultaty.
W każdym razie nawyki kulturowe i nabyte wcześniej przekonania, stojące w zupełnej sprzeczności z moimi nowymi zasadami żywieniowymi, okazywały się tak trwałe, że utrudniały prawdziwe zrozumienie sprawy. W związku z tym rosło we mnie coraz silniejsze przekonanie, że konieczne jest dokładne opisanie metody.
Książka ta skromnie pretenduje do miana pewnego rodzaju poradnika. Pisząc ją i posługując się, mam nadzieję, dostatecznie przekonywającą argumentacją, miałem na względzie następujące cele:
- zdemaskować przestarzałe opinie tak, by mogły zostać ostatecznie odrzucone;
- przedstawić podstawową wiedzę naukową, niezbędną do zrozumienia zjawisk związanych z metabolizmem, które odgrywają istotną rolę w przybieraniu na wadze;
- wymienić proste reguły i dostarczyć podstawowych informacji na temat ich technicznego oraz naukowego uzasadnienia.
- opisać z najdrobniejszymi szczegółami wszystkie warunki dotyczące stosowania mojej metody;
- w przystępny sposób ukazać prawdziwą metodologię.
Uczynić z tej książki swego rodzaju praktyczny poradnik.
W ciągu ostatnich kilku lat, kierując się radami profesjonalistów, obserwowałem, badałem, testowałem, eksperymentowałem i przeprowadzałem doświadczenia. Dzisiaj przekonany jestem, że odkryłem i opracowałem metodę prawdziwie skuteczną i łatwą w stosowaniu.
Z tej książki dowiesz się, iż tyjemy nie dlatego, że jemy za dużo, lecz dlatego, że jemy źle.
Nauczysz się gospodarować tym, co jesz, tak jak gospodarujesz swym budżetem.
Nauczysz się godzić zobowiązania rodzinne, towarzyskie oraz zawodowe z własną, osobistą przyjemnością.
Nauczysz się wreszcie jeść lepiej; nie jedzqc ubogo.
Książka ta nie przedstawia jednak nowego rodzaju "diety" lecz prezentuje zupełnie nowy sposób odżywiania. Polega on na nauczeniu się utrzymywania stabilnej wagi ciała, przy jednoczesnym korzystaniu z rozkoszy stołu, niezależnie od tego, czy jemy w domu, u znajomych, czy w restauracji.
Później zaś przekonasz się, że stosując nowe zasady odżywiania, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odzyskasz żywotność fizyczną i duchową, którą straciłeś. A ja wytłumaczę Ci dlaczego.
Dowiesz się, że pewne nawyki żywieniowe bardzo często powodują braki energii w organizmie i z tego powodu uprawiamy za mało sportu lub jesteśmy niedostatecznie aktywni zawodowo.
Dowiesz się, że przestrzegając pewnych podstawowych, a przy tym prostych zasad dotyczących odżywiania, pozbędziesz się notorycznego zmęczenia, którego ofiarą prawdopodobnie jesteś, i odzyskasz witalność.
Dlatego właśnie, jeśli nawet Twoja nadwaga jest niewielka lub też w ogóle jej nie masz, konieczne jest poznanie tej metody oraz zasad, które należy stosować, by wiedzieć, jak układać swój jadłospis.
Wiedza ta umożliwi odkrycie nowej energii, gwarantującej większą skuteczność wszystkich naszych działań zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
Stwierdzisz również, że sensacje żołądkowo-jelitowe, z którymi pełen rezygnacji prawie się pogodziłeś, zniknęły bezpowrotnie, ponieważ Twój system trawienny po prostu się wyregulował.
Mimo że zachwycam się w tej książce kuchnią francuską w ogóle, a winem i czekoladą w szczególności, intencją moją na pewno nie jest splagiatowanie jednego ze znakomitych poradników gastronomicznych, które wszyscy znamy. Przyznaję jednak, że czasami bardzo mnie to kusiło, gdyż nigdy nie przychodziło mi łatwo oddzielenie jedzenia od przyjemności, ani kuchni od gastronomii.
W ciągu ostatnich lat miałem szczęście bywać w najlepszych restauracjach na świecie, a uścisk dłoni wielkich kucharzy zawsze wzbudzał we mnie zarówno szacunek, jak i podziw.
Wspaniała kuchnia, która zresztą jest często najprostsza, stała się sztuką, dla której nie trzeba już żadnych poświęceń. Sztukę tę umieściłbym przed wszystkimi innymi.