Gdybym znów wybierał zawód, chyba zostałbym pisarzem, tam jest większy obszar wolności – deklaruje jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, a także reżyser, pedagog i autor scenariuszy, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie Jerzy Stuhr.
Podczas piątkowej konferencji prasowej po uroczystości nadania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach opowiadał m.in. o swoim najnowszym filmie, poruszającym problem lustracji, o tym, że widzowie najczęściej dziękują mu za dubbingową rolę osiołka w animowanym filmie „Shrek” oraz jak postawiono go w jednym rzędzie z „gwiazdą” „Big Brothera”.
– Chyba pisarzem bym został, bo tam jest większy obszar wolności – powiedział pytany o to, czy ponownie wybrałby aktorstwo, gdyby miał taką możliwość.
Jerzy Stuhr nie chce wyróżniać żadnego ze swoich dzieł, by nie wybierać, jak mówi, które dziecko bardziej kocha.
– Są jednak takie role, które nie były wielkim moim sukcesem, ale zostawiły we mnie ogromne piętno do końca życia, jak „Hamlet” Szekspira w reżyserii Andrzeja Wajdy w 1982 r. Borykałem się z tą rolą, ale nie zapomnę jej do końca życia, i tych trudności – mówił.
Jego najnowszy film „Korowód”, który wchodzi w piątek na ekrany polskich kin, jest – jak mówi reżyser – o kilku podstawowych sprawach z pola etyki i moralności.
*– Chciałbym, żeby była to wypowiedź o odpowiedzialności, o uczciwości i rodzącym się uczuciu również, o wpływie na drugiego człowieka i strasznej samotności, spowodowanej błędami życiowymi – podkreślił. * Choć jednym z istotnych wątków „Korowodu” jest lustracja, Stuhr uchyla się od oceny kształtu lustracji w Polsce. Zaznaczył, że wobec rosnącego problemu lustracji na polskich uczelniach, rzeczywistość niespodziewanie zaczęła korespondować z jego filmem, choć dwa lata temu, kiedy wybierał środowisko akademickie na bohatera zbiorowego filmu myślał, że opowiada o jakimś marginalnym problemie.
– Zawsze mnie interesują skutki, to co dotyka człowieka, a nie sama procedura czy ustawa albo bałagan nią spowodowany. Zawsze przejmuje mnie to, czego doświadcza pojedynczy człowiek. Jako artysta muszę ludzi rozumieć – powiedział.
Zdaniem rektora Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, środowisko aktorskie przeżywa obecnie kryzys idei.
– Kiedy wstępowałem do teatru, towarzyszyło mi poczucie misji. Spektakl teatralny był nie tylko przeżyciem estetycznym, ale i światopoglądowym, drogą ku wolności. Zawsze byliśmy w takiej niszy, gdzie można było swobodniejszym głosem mówić o losach ojczyzny, emigrantów. Tej misji już nie ma. Dzisiaj teatr skupia się na jednym człowieku, na jego odrębności, niemożności kontaktu ze światem. Nasz teatr krzyczał, dzisiaj teatr szepcze – mówił Jerzy Stuhr.