Trwa ładowanie...
bond
23-04-2010 13:48

Jednoosobowa armia

Jednoosobowa armiaŹródło: Inne
d2olowy
d2olowy

Kiedy wokół szaleje kryzys, Hollywood wprowadza na ekrany kolejne przygody brytyjskiego superagenta. Jak Ian Fleming wymyślił Jamesa Bonda?

Pewnego poranka w lutym 1952 roku brytyjski dziennikarz w średnim wieku usiadł przy biurku w swoim wakacyjnym domu na Jamajce i zabrał się do wymyślania fikcyjnego tajnego agenta, postaci, która stała się później jedną z najbardziej udanych, nieprzemijających i zyskownych w historii literatury. Ian Fleming nigdy wcześniej nie napisał powieści. Próbował sił jako makler i korespondent prasowy. Dopiero w czasie wojny, będąc oficerem wywiadu marynarki wojennej, znalazł zadanie godne swojej bujnej wyobraźni – wymyślanie planów, jak wykołować wroga. Pierwsze zdanie powieści brzmiało: „Woń perfum, papierosów i potu w kasynie o trzeciej nad ranem przyprawia o mdłości”. Fleming pisał szybko, wyrzucając z siebie słowa w tempie dwóch tysięcy dziennie. Miesiąc po tym, jak zaczął, wystukał: „Ta suka już nie żyje”. Casino Royale było gotowe, narodził się James Bond.

Bond to po części Fleming , a wyczyny 007 wyrosły bezpośrednio ze znajomości realiów wywiadu i szpiegostwa czasów wojny: przekornie wspominał o książkach o Bondzie jako „autobiografii”. Jak każdy dobry dziennikarz Fleming był sroką, z zapałem i nieprzerwanie zbierającą materiały: nazwiska, miejsca, fabuły, gadżety, twarze, menu restauracji i użyteczne zwroty; szczegóły, które mogły potem zostać przełożone na literaturę.

Pierwowzór 007

Po Casino Royale powstało jeszcze 13 powieści o Bondzie. Do śmierci, zaledwie 12 lat później, Ian Fleming sprzedał ponad 40 milionów książek i dał początek wielomiliardowemu przemysłowi w kinematografii. Dziś więcej niż połowa mieszkańców Ziemi widziała przynajmniej jeden film o Bondzie. Nawet u szczytu sławy Fleming miał jednak lekki stosunek do swoich książek. – Wysnułem je z wojennych wspomnień – powiedział. – Wypomadowałem, dodałem pozytywnego bohatera, czarny charakter, piękną kobietę, no i książka gotowa. Ta nonszalancja była najczystszym blefem, w czym Fleming , jako wieloletni karciarz i ekspert wywiadu, okazał się bardzo dobry. Pomysł na Bonda dojrzewał w nim przez przynajmniej dekadę. Jeszcze w 1944 roku powiedział z najgłębszą powagą przyjacielowi: Zamierzam napisać powieść szpiegowską, która wyczerpie gatunek. I to właśnie zrobił.

Ben Macintyre

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.

d2olowy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2olowy

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj