Jak smakuje ludzkie mięso? Najbardziej intrygujące, szokujące i odrażające tajemnice naszych ciał
Jak smakuje ludzkie mięso? Najbardziej intrygujące, szokujące i odrażające tajemnice naszych ciał
Przekonaj się, czy nic, co ludzkie, nie jest ci obce...
- *Czy w uchu człowieka może zamieszkać pająk? *
- *Co to jest peruka łonowa? *
- *Czym podcierano zadki przed wynalezieniem papieru toaletowego? *
- *Czy głowa może żyć po odcięciu? *
- *Czy w męskim członku może utknąć ryba? *
- *Dlaczego puszczamy bąki i czy możemy na tym zarobić? *
- Czy picie własnego moczu jest niebezpieczne?
Na te i na wiele innych niezwykle intrygujących, ale też - grzecznie ostrzegamy wrażliwych czytelników - kontrowersyjnych, niesmacznych i obrzydliwych pytań dotyczących ludzkiego ciała odpowiadamy na kolejnych stronach naszej galerii. Wszystko za sprawą właśnie opublikowanej książki pt. * Dlaczego ziewanie jest zaraźliwe?* (Wydawnictwo Literackie), w której Francesca Gould zajęła się szczegółowo ponad 200 tego rodzaju kwestiami.
Czy w uchu człowieka może zamieszkać pająk?
Za przykład niech nam posłuży pewna mieszkanka Cardiff, która skarżyła się lekarzowi na uporczywy świąd i dziwne odgłosy w uchu. „Kiedy doktor zajrzał pacjentce do kanału słuchowego, w jego wnętrzu ujrzał coś, co w dużym powiększeniu wyglądało jak tarantula” – pisze Gould i informuje, że w rzeczywistości był to niewielki pająk osnuwik.
Jeszcze ciekawszą przygodę przeżyła* mieszkanka Aten**, którą odczuwała ból głowy i uszu podczas jazdy skuterem. Lekarz odkrył, że… „**wnętrze ucha kobiety jest osnute pajęczyną*. Tuż za siecią znalazł też jej twórcę. Gdyby nie interwencja lekarza, pająk z pewnością dłużej zabawiłby w uchu Greczynki, ponieważ miał tam idealne warunki do życia”.
Jak smakuje ludzkie mięso?
Odpowiedzi na to, przyznajmy, dość kontrowersyjne pytanie, udzielili chociażby ocaleni z katastrofy lotniczej z 1972 roku, kiedy to w Andach rozbił się samolot urugwajskich linii lotniczych. Garstka osób, która przeżyła katastrofę, nie chcąc umrzeć z głodu, żywiła się… ciałami martwych współpasażerów.
Po uratowaniu przyznali, że po krótkim opiekaniu ludzkie* mięso „robiło się lekko rumiane, poprawiały się jego walory smakowe, było bardziej miękkie od wołowiny, a smakowało niemal identycznie". *
Jak smakuje ludzkie mięso?
Nieco odmienny pogląd w tej kwestii miał niejaki Arthur Shawcross, seryjny morderca, który zabił 11 mieszkanek stanu Nowy Jork. Twierdził on, że „ludzkie mięso smakuje jak wyborna pieczeń wieprzowa”.
Francesca Gould podaje w swojej książce także inne przykłady kanibalizmu. Pisze o tradycji plemiennej ludu Fore (nakaz zjadania mózgu zmarłego przez członków jego najbliższej rodziny) oraz o „rzeźniku z Hanoweru”, który po pierwszej wojnie światowej otworzył masarnię. Sprzedawał w niej tanie i świeże mięso.
**Asortyment sklepowy zdobywał…. „napadając na ludzi, ćwiartując zwłoki i robiąc z nich kiełbasę, którą przyprawiał według własnej receptury i rezerwował dla wybranych klientów”.
Kto i dlaczego zjadł serce Ludwika XIV?
A skoro już o przykładach kanibalizmu mowa, warto wspomnieć o losach serca króla Francji, Ludwika XIV. W dziewiętnastowiecznej Anglii żył pewien ekscentryczny chirurg i przyrodnik, Frank Buckland, który na terenie swojej posiadłości miał zwierzyniec utrzymywany dla celów konsumpcyjnych.
„Często serwował sobie tak oryginalne dania, jak myszy na toście, gulasz z trąby słonia, zapiekanka z nosorożca czy zupa ze ślimaków. Nie wzgardził też grillowaną głową morświna, choć przyznał, że mimo jego starań smakowała jak knot w lampce oliwnej. Wśród jego najmniej apetycznych przepisów znalazły się potrawy ze skorków, duszonych kretów i much plujek” – pisze Gould.
To jednak nie wszystko. Angielski lekarz posiadał także zbiór pamiątek, w którym przechowywał między innymi pukiel włosów króla Henryka IV i… zabalsamowane serce Ludwika XIV. Podobno pewnego razu Buckland powiedział do swojego znajomego: „Jadłem już wiele dziwnych potraw, jeszcze nigdy jednak królewskiego serca”. *Następnie lekarz wgryzł się w serce władcy. *
Co to jest peruka łonowa?
Pierwsze peruki łonowe używane były już w 1450 roku, a w XVII wieku stosowały je najczęściej prostytutki, które w ten sposób ukrywały… zewnętrzne objawy chorób wenerycznych.
Oddajmy głos Francesce Gould, która pisze wprost: „Przed nałożeniem peruki kurtyzany zgalały sobie włosy łonowe, co niewątpliwie było słusznym posunięciem, gdyż pomagało pozbyć się wszy”.* Nie znano jeszcze antybiotyków, więc peruka łonowa okazywała się prawdziwym dobrodziejstwem, pozwalającym prostytutkom zamaskować objawy kiły czy rzeżączki… *
Czy głowa może żyć po odcięciu?
Zacznijmy od wybornej anegdoty, którą przytacza Francesca Gould w książce: „Podczas rewolucji francuskiej, gdy gilotynowanie ludzi było na porządku dziennym, lekarze badali, jak długo żyje głowa odcięta od ciała. Zwracali się do skazańców, których czekało ścięcie, z prośbą, by po egzekucji spróbowali zamrugać oczami.
Podobno niektóre głowy poruszały powiekami nawet przez trzydzieści sekund po ich oddzieleniu od korpusu, choć tak naprawdę nie wiadomo, czy był to efekt świadomego wysiłku ich (byłych) właścicieli, czy raczej odruch bezwarunkowy”.
Gould pisze także o szokującym spektaklu, jakim była egzekucja królowej Szkocji Marii I Stuart czy Francuzki Charlotte Corday. *Opisy tych wydarzeń są jednak tak drastyczne, że nie wypada ich tutaj cytować, więc miłośników mocnych wrażeń odsyłamy do książki Gould. *
Czy w męskim członku może utknąć ryba?
Niestety, może. Rybka nazywa się kandyra (Vandellia cirrhosa) i określana bywa też jako „wykałaczka”. Jest to słodkowodna ryba żyjąca w Amazonce. Ma tylko sześć centymetrów długości i przezroczyste ciało, przez co trudno ją zauważyć w wodzie. A teraz najgorsze:
„Kandyry lubią zapach ludzkiego moczu i krwi.Pływając na golasa w wodzie, w której zalęgły się mali krwiopijcy, trzeba liczyć się z tym, że w każdej chwili jeden z nich może wpłynąć do któregoś z otworów w naszym ciele. […] Dostawszy się do któregoś z otworów, rybka rozprostowuje kręgosłup, aby zaprzeć się w miejscu, i przystępuje do pożywania się naszą krwią, robiąc użytek ze swych ostrych zębów” – pisze Gould.
Chyba wszyscy teraz rozumiemy, dlaczego wielu mieszkańców Amazonii używa specjalnych osłon na członki lub nosi stringi z włókien palmowych…
Czym podcierano zadki przed wynalezieniem papieru toaletowego?
Prawdziwa kumulacja tego rodzaju tematu to rozdział pt. „Skatologia stosowana”, dzięki któremu możemy się chociażby dowiedzieć, czym podcierano zadki przed wynalezieniem papieru toaletowego, którego po raz pierwszy użyto w XIV wieku w Chinach. Były to ogromne arkusze, z których korzystali głównie cesarze.
„Papier toaletowy w obecnej formie zawdzięczamy Amerykaninowi Josephowi Gayetty’emu, który wprowadził go na rynek w 1857 roku” – pisze Gould. Z kolei papier perforowany, nawijany na rolki, to wynalazek jeszcze późniejszy, bo z 1879 rok.
W jaki sposób radzili więc sobie ludzie przed nastaniem ery papieru toaletowego?
Czym podcierano zadki przed wynalezieniem papieru toaletowego?
Z kolei Francuzipodmywali się w bidetach, a Brytyjczycynajczęściej używali liści, trawy czy siana lub – jeśli byli z zacnych rodów – tkanin wełnianych i koronkowych.
Gould wspomina też o tym, że „pod koniec XIX wieku wielu mieszkańców wiejskich obszarów Stanów Zjednoczonych podcierało się kartkami wyrwanymi z książek telefonicznych i katalogów odzieżowych”.
Czy kupa może być coś warta?
„W 1972 roku grupa archeologów pracujących w okolicach miejscowości York odkryła nadzwyczaj duży placek łajna, które ich zdaniem miało tysiąc dwieście lat. Kupa, zapewne wydalona przez jakiegoś wikinga, mierzyła oszałamiające dwadzieścia na pięć centymetrów i została uznana za największy skamieniały ludzki ekskrement, jaki dotychczas odnaleziono” – relacjonuje Gould odpowiadając na pytanie o to, czy kupa może być coś warta.
Muzeum w Yorku uznało skamielinę za jeden ze swoich najcenniejszych okazów, dzięki czemu łatwiej zrozumiemy dlaczego ubezpieczono ją na dwadzieścia tysięcy funtów…
Czy kupa może być coś warta?
Z kolei w latach sześćdziesiątych XX wieku włoski artysta Piero Manzoni wystawiał i sprzedawał puszki… z własnymi odchodami i napisem „Gówno artysty”.Włoch przyznał później, że te „dzieła sztuki” stworzył przede wszystkim po to, by obnażyć i wyśmiać naiwność kolekcjonerów.
Nie zmienia to faktu, że w 2002 roku „londyńska Tate Gallery wylicytowała w domu aukcyjnym Sotheby’s jedną z puszek Manzoniego, płacąc za nią 22 300 funtów”.
Dodajmy, że po pewnym czasie, w wyniku wewnętrznego ciśnienia i postępującej korozji metalu, część puszek eksplodowała lub zaczęła przeciekać...
Czy to prawda, że Henryka VIII podcierał służący?
Mylą się jednak ci wszyscy, którym wydaje się, że Henryk VIII zatrudniał owego szambelana z lenistwa. Powodem była chorobliwa otyłość króla, który przez lata stronił od warzyw, uwielbiał za to posiłki ociekające tłuszczem, co musiało skończyć się niefortunnie:
„Na starość ważył podobno trzysta trzydzieści sześć kilogramów, a w pasie mierzył sto trzydzieści siedem centymetrów.Monarcha był tak ciężki, że na rumaka trzeba go było wciągać specjalnym kołowrotem”. A co tutaj dopiero mówić o samodzielnym podcieraniu królewskiego zadka…
Dlaczego puszczamy bąki i czy możemy na tym zarobić?
Skoro już jesteśmy w wątku skatologiczym, warto poznać jeszcze odpowiedź na pytanie o to, dlaczego puszczamy bąki. Średnio czternaście razy dziennie (!) właśnie w ten sposób pozbywamy się nadmiaru gazów z jelit: „Ich źródłem jest przede wszystkim powietrze (złożone głównie z tlenu i azotu), połykane przez nas przy jedzeniu, oraz bakterie w jelicie grubym”.
Gould pisze w książce także o tym, dlaczego niektóre bąki są bardziej śmierdzące oraz o dźwiękach towarzyszących puszczaniu wiatrów: „Dudnienie bąka to efekt drgań odbytu. Jego natężenie zależy od ilości wytworzonego gazu, prędkości, z jaką gaz opuszcza ciało, i napięcia zwieracza odbytu”.
Na kolejnych stronach książki autorka pisze o wierzeniach i przesądach związanych z puszczaniem wiatrów oraz odpowiada na pytanie, czy komukolwiek udało się zarobić na życie puszczaniem bąków. Owszem, udało się: „Francuski piekarz Joseph Pujol zasłynął w XIX wieku występami, podczas których – ubrany w strój odpowiednio eksponujący jego zadek – zabawiał publiczność wypierdywaniem muzycznych wiązanek”.
Dlaczego w XVIII wieku sprzedawano zęby?
Przekornie można by odpowiedzieć, że głównym winowajcą była rosnąca pod koniec XVIII wieku popularność cukru jako dodatku do potraw, co wiązało się z… rosnącą popularnością próchnicy. To z kolei prowadziło do tego, że najbogatsi zaczęli sobie wprawiać zęby. Zepsute i ułamane zastępowano „zdrowym, białym uzębieniem, często kupowanym od ubogich młodych ludzi, choć niektórzy zadowalali się nawet zębami zwierząt”.
Gould zauważa też, że „wprawianie zębów wyszło z mody, gdy odkryto, że w czasie zabiegu można zarazić się kiłą”.
Czy picie własnego moczu jest niebezpieczne?
To kolejne pytanie, które wielu czytelnikom może wydawać się obrzydliwe i, hmm, niesmaczne, a na które odpowiedzieć w swojej książce postanowiła nieustraszona Francesca Gould: „Przez tysiące lat ludzie pili urynę ze względów medycznych i religijnych. W XVII wieku powszechnie uważano, że jej spożywanie pomaga leczyć depresję, podagrę, bóle zęba, gorączkę i zgagę”.
„Wypicie na czczo rankiem dwóch lub trzech szklanek świeżej uryny przynosi ulgę w podagrze, histerii i zaparciach” – twierdził z kolei żyjący w XVIII wieku autor encyklopedii leków.* Gould pisze, że „współcześni amatorzy złotego napitku” zwalczają w ten sposób m.in. grypę, bóle zębów, łysienie, a nawet… raka. Czy mają rację?*
Czy picie własnego moczu jest niebezpieczne?
Czy praktyki tego rodzaju są szkodliwe dla ludzkiego organizmu? Raczej nie, gdyż w 90 proc. mocz składa się z wody i substancji takich jak sole, witaminy, białka, hormony i przeciwciała. „Należy jednak pamiętać, że jest produktem nerek, a ich funkcją jest usuwanie z krwi toksyn i zbędnych produktów przemiany materii” – informuje Gould.
Zagorzałym zwolennikiem tego napoju był hinduski premier Morarji Ranchodji Desai (1896-1995; na zdj.), który każdy dzień rozpoczynał od szklanki własnej uryny: „Kiedy skończył dziewięćdziesiąt dziewięć lat, przyznał, że swoją długowieczność zawdzięcza regularnemu piciu moczu”.
O książce
Fascynująca i pełna niezwykle interesujących danych, faktów i wydarzeń książka Franceski Gould to jednocześnie zabawne, przerażające i błyskotliwe kompendium wiedzy o ludzkim ciele.Autorka odpowiada na dziesiątki zaskakujących i niejednokrotnie szokujących pytań, które chyba każdy z nas od czasu do czasu sobie zadaje.
Na poprzednich stronach zaprezentowaliśmy tylko niewielkie fragmenty odpowiedzi autorki na część z nich i szczerze zachęcamy (to nie reklama, lecz nieodpłatna rekomendacja!) wszystkich czytelników do sięgnięcia po książkę, gdzie Gould odpowiada na 260 stronach na dziesiątki pytań w rodzaju: Dlaczego nie możemy sami siebie połaskotać? Po co nam wosk w uszach? Dlaczego kichamy? Po co nam wyrostek robaczkowy? Jak działa viagra? Czy włosy mogą zabić? Skąd się biorą brodawki? Czy to prawda, że dawniej oprawiano książki w ludzką skórę? Czy na naszych rzęsach mieszkają robale? Czy guma do żucia może owinąć się wokół jelit?
O książce
Autorka bierze na warsztat popularne przesądy - o "kobiety z brodą", o ludziach, którzy przyciągają komary i o niezwykłym znaczeniu łysiny u mężczyzn (podobno jest to oznaka płodności). Szczegółowo wyjaśnia do czego służą nam brwi.Wyczerpująco odpowiada na pytania, a przy okazji przywołuje nieznane fakty i ciekawostki historyczne związane z medycyną – np. wyjaśnia, czym było spowodowane szaleństwo króla Anglii Jerzego oraz skąd wziął się zwyczaj czernienia zębów przez kobiety w epoce Tudorów.
Francesca Gould – autorka dziewięciu książek z zakresu medycyny. Wykłada anatomię i fizjologię na uniwersytecie w Bristolu.Popularne książki, będące zbiorem zabawnych pytań i odpowiedzi na temat ludzkiego organizmu, świata zwierząt i praktyk medycznych na przestrzeni wieków, powstały niejako na zapotrzebowanie studentów Gould, którzy w czasie wykładów nękali ją rozmaitymi pytaniami.
Wybór i opracowanie: Grzegorz Wysocki