IPN: Skontaktujemy się z autorem publikacji o obławie augustowskiej
IPN prowadzący śledztwo w sprawie tzw. obławy augustowskiej skontaktuje się z autorem rosyjskiej publikacji potwierdzającej, że mordu blisko 600 osób dokonali w 1945 r. sowieci - poinformował PAP we wtorek szef pionu śledczego IPN w Białymstoku Zbigniew Kulikowski.
Jak napisała "Gazeta Wyborcza", dokument potwierdzający, iż była to zaplanowana zbrodnia wojenna, opublikowany został w książce Według scenariusza Stalina, której autorem jest rosyjski historyk Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący stowarzyszenia "Memoriał".
Pietrow odnalazł dokument w archiwach dawnej KGB, następczyni NKWD. To źródło, do którego od lat nie udawało się dotrzeć ani polskim historykom próbującym wyjaśnić zbrodnię z 1945 roku, ani prokuratorom Instytutu Pamięci Narodowej, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie.
"To bardzo interesujące dokumenty, postaramy się je otrzymać" - powiedział PAP prok. Zbigniew Kulikowski, szef pionu śledczego IPN w Białymstoku, który prowadzi śledztwo.
Obława augustowska to - jak podkreślają historycy - największa po drugiej wojnie światowej niewyjaśniona dotąd zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem "podlaskim Katyniem", "małym Katyniem" lub "drugim Katyniem".
W lipcu 1945 roku, po obławie przeprowadzonej przez sowietów, zaginęło około 600 działaczy podziemia niepodległościowego z okolic Augustowa i Suwalszczyzny. Wszystko wskazywało na to, iż zostali zamordowani, ale nie było bezpośrednich dowodów, np. rozkazów sowieckich.
Kulikowski zwrócił uwagę, iż w książce jest mowa o 592 ofiarach zbrodni. Przypomniał, że w śledztwie IPN prawie dokładnie taka liczba osób (593) uznawana jest za zaginione w wyniku tzw. obławy augustowskiej.
Prokurator przypomniał, że w ramach śledztwa prokuratorzy IPN szukali już archiwaliów "praktycznie wszędzie". Np. przeglądano archiwa Ukraińskiej Powstańczej Armii. "Na wszelki wypadek. Bo może organizacja, która bała się podobnego losu, mogła zbierać informacje na ten temat" - dodał.
Były też wnioski o pomoc prawną na Litwie i Białorusi. Z tego ostatniego kraju śledczy otrzymali jedynie informację, że nie otrzymają odpowiedzi. Bez odpowiedzi zostało też kilka wniosków wysłanych do Rosji.
"Dlatego postaramy się do tego historyka dotrzeć. To jest nasz obowiązek. Każda droga, jaka tylko będzie możliwa, będzie przez nas wykorzystana" - zapewnił prokurator Kulikowski. Przyznał, że będzie tu potrzebna pomoc prawna w Rosji, chyba że autor publikacji zechce sam przyjechać do Polski na przesłuchanie.
Powiedział też, że jeśli dokumenty są prawdziwe i IPN na ich podstawie ustali sprawców, którzy żyją, skieruje do sądu akty oskarżenia. Jeśli nie - umorzy postępowanie z powodu śmierci sprawców.
Śledztwo trwa już wiele lat. Formalnie prowadzone jest w sprawie zbrodni komunistycznych, zbrodni przeciwko ludzkości, "w postaci zabójstwa w okresie lipca i sierpnia 1945 roku, w nieustalonym miejscu, około 600 osób zatrzymanych na terenie Suwalszczyzny podczas tzw. obławy augustowskiej dokonanej przez wojska NKWD, przy współudziale funkcjonariuszy UB, MO oraz żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego".
Rodziny ofiar wciąż nie mogą odnaleźć ich grobów. W Gibach (Podlaskie) znajduje się symboliczna mogiła tych, którzy zginęli w obławie.W 1987 roku powstał Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku. W materiale dowodowym sprawy jest kopia dokumentacji zgromadzonej przez ten komitet.
Przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w 1945 roku Mirosław Basiewicz jest pozytywnie zaskoczony publikacją. W rozmowie z PAP ocenił, że nie sądzi, by Nikita Pietrow w sposób oficjalny dotarł do dokumentów, które opisał.
"To przełom i bardzo duży krok w rozwiązaniu zagadki, gdzie zostali pochowani mieszkańcy Suwalszczyzny. Tego ciągle chcemy się dowiedzieć. Teraz możemy mówić z Rosjanami o tym, że te prawie 600 osób to nie ludzie zaginieni, tylko zamordowani" - powiedział Basiewicz.
Według niego, prezydent Bronisław Komorowski powinien podjąć temat obławy augustowskiej w rozmowie z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.