Piotr Gontarczyk nigdy, w żadnej publikacji nie odnosił się do sprawy Ryszarda Kapuścińskiego - oświadczył w poniedziałek rzecznik Instytutu Pamięci Narodowej Andrzej Arseniuk. Nawiązał w ten sposób do niedzielnej publikacji włoskiego dziennika „La Stampa”.
Oświadczenie podobnej treści przekazał PAP również sam Gontarczyk.
Opublikowany na łamach turyńskiej gazety artykuł pod tytułem „Nieroztropne rewelacje nieznających szacunku trzydziestolatków” nawiązuje do tekstu tygodnika „Newsweek Polska” z maja ubiegłego roku o dokumentach SB zgromadzonych w sprawie wybitnego reportażysty.
Według włoskiej gazety, pośmiertne zarzucenie Ryszardowi Kapuścińskiemu współpracy z SB to przykład arogancji i bezwzględności młodych badaczy najnowszej historii Polski oraz wypaczenia idei poszukiwania prawdy w dobie lustracji, wprowadzonej za rządów braci Kaczyńskich.
Zdaniem włoskiego dziennika doktor Piotr Gontarczyk z IPN 26 stycznia zeszłego roku, a więc trzy dni po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego , pierwszy zajrzał do jego teczki w IPN. Ponadto, jak napisał dziennik, Gontarczyk, który pierwszy dotarł do teczki autora Cesarza, następnie dystrybuował w różnych środowiskach w Warszawie stronnicze, podejrzane rewelacje, wyciągając z dossier truciznę, ale samemu pozostając w cieniu.
W oświadczeniu Arseniuk napisał, że Gontarczyk nie ma nic wspólnego z tekstem, jaki na temat Ryszarda Kapuścińskiego ukazał się w maju ubiegłego roku w tygodniku „Newsweek Polska”.
Natomiast Gontarczyk w swoim oświadczeniu napisał, że atak „La Stampy” to zwykłe pomówienia, a łączenie go z tekstem „Newsweeka” to niedorzeczność.
Według informacji „Newsweeka” z maja zeszłego roku, teczka pisarza została oznaczona przez SB numerem 11630/I. Ryszard Kapuściński otrzymał pseudonimy „Vera Cruz” i „Poeta”; w czasie podróży zagranicznych w latach 1967-1972 miał sporządzać raporty dla wywiadu PRL. W teczce pisarza w IPN znajduje się - jak informował tygodnik - kilka analiz sytuacji politycznej w krajach, do których jeździł oraz charakterystyka osób, z którymi się kontaktował. Znalazły się tam również pokwitowania na 350 pesos - pisał „Newsweek”.
Pisarz nigdy jednak nie przekazywał SB istotnych materiałów - podawał „Newsweek” w artykule Igora Ryciaka cytując dokumenty, do których dotarł.