Trwa ładowanie...
umberto eco
25-05-2010 13:22

Internet jak złe i dobre książki

Internet jak złe i dobre książkiŹródło: PAP/EPA
d38fjz2
d38fjz2
Udajemy, że istnieje demokracja reprezentacyjna, i że to ja, obywatel, wybieram swoich przedstawicieli. A to nieprawda – mówi Umberto Eco .

Jak rozpoczęło się intelektualne doświadczenie pana życia?

* Umberto Eco*: Natychmiast po skończeniu studiów uniwersyteckich zacząłem pracować w telewizji – w 1954 roku, kiedy startowała. Byłem urzędnikiem w biurze, nie pojawiałem się na ekranie, ale było to wspaniałe doświadczenie. Wówczas wszystko robiło się na żywo, więc zdarzało się tak, że również my, urzędnicy, musieliśmy pomóc, jeśli coś źle funkcjonowało. Miałem wtedy 22 lata. Dopiero co uzyskałem tytuł magistra na Uniwersytecie Turyńskim, zgłosiłem swoją kandydaturę do pracy w telewizji i cudem zdobyłem posadę. W Mediolanie. Dostałem tę pracę wraz z innymi osobami, również dość znanymi, jedną z nich był Gianni Vattimo, filozof, inną – Giulio Colombo, redaktor naczelny dziennika „L’Unita”. Bez wątpienia przesądziło to o moim zainteresowaniu problemami komunikacji. Telewizja była dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. W owych czasach była miejscem, w którym na korytarzu można było spotkać Igora Strawińskiego czy Bertolta Brechta . Mnie się to
przydarzyło. Potem musiałem to rzucić, ponieważ tylko obserwowałem, co się dzieje, a sam nie robiłem niczego ciekawego. Zacząłem pracować w wydawnictwie Bompiani, które wydaje moje książki do dziś. Jednocześnie kontynuowałem studia i badania, otrzymałem różne tytuły uniwersyteckie, zacząłem pracować w wydawnictwach i wykładać na uniwersytecie, więc w 1975 roku, kiedy dostałem katedrę w Bolonii, rzuciłem pracę w telewizji.

I wtedy pan się ożenił?

* Umberto Eco*: Pan chce wszystko wiedzieć. W wydawnictwie, w którym potem byłem odpowiedzialny za kolekcje dotyczące filozofii, przygotowałem wielką książkę ilustrowaną Historia wynalazków, którą trzeba było paginować… W wydawnictwie pracował Bruno Munari, wielki projektant, który był jednym z najważniejszych włoskich grafików stulecia. Pewnego dnia przyprowadził pomocnicę, która okazała się niemiecką projektantką studiującą historię sztuki – i tak, przez przypadek, się pobraliśmy. Mieszka we Włoszech od 50 lat, ale wciąż jest Niemką.

Vicente Verdú

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.

d38fjz2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38fjz2

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj