Imprezy, narkotyki, seks i muzyka - młodzieńcze lata lidera Red Hot Chili Peppers
Rozpoczął już jako dwunastolatek. Przez lata ostro imprezował, z coraz to nowymi używkami i kolejnymi łóżkowymi zdobyczami. Jednocześnie rozwijały się jego muzyczna kariera i wyniszczający, narkotykowy nałóg."Blizna", biografia Anthony’ego Kiedisa, zabiera czytelników w podróż po szalonym życiu wokalisty Red Hot Chili Peppers.
Szaleństwa młodości
Wraz z Larrym Slomanem , nowojorskim pisarzem i autorem bestsellerowego "On the Road with Bob Dylan", Kiedis opowiada o swoich początkach: dzieciństwie, szkole, pierwszych miłościach... I, co ucieszy fanów, o historii swojego zespołu: pierwszych koncertach, wydarzeniach za sceną lub w studiu nagrań. Na następnych stronach galerii przedstawimy w skrócie najciekawsze epizody z życia muzyka - naznaczonego nieustanną walką o trzeźwość.
Dwa domy
Anthony Kiedisurodził się 1 listopada 1962 roku w miejscowości Grand Rapids, w stanie Michigan. Jego ojciec, John "Spider" Kiedis, początkujący reżyser, miał naturę niespokojnego wędrowca. Gdy Anthony (zwany Tonym) miał trzy lata, jego rodzice mieszkali już w osobnych domach: ojciec w Kalifornii, a matka Peggy w Michigan. Jako czterolatek muzyk po raz pierwszy posmakował marihuany - gdy ojciec dmuchnął mu w twarz dymem. Z pobytów w Kalifornii pamięta najwyraźniej nieustające imprezy swojego ojca i jego przyjaciół: "nigdy nie brakowało im kobiet, forsy, narkotyków i zabawy" - wspomina.
W Michigan przyszły gwiazdor rocka organizował pierwsze koncerty dla dzieci z sąsiedztwa (pobierając za nie drobne opłaty). Chodził do szkoły z programem integracyjnym i bronił niepełnosprawne dzieci przed zaczepkami innych - za pomocą gałęzi. Zawieszono go w prawach ucznia za przekłucie sobie ucha. Matka utrzymywała ich rodzinę z zasiłku i stopniowo przestawała sobie radzić z krnąbrnym synem. Pod koniec szóstej klasy, po jego próbie ucieczki z domu, wysłała go na dobre do Kalifornii.
Pierwszy raz
Kilka dni po przyjeździe ojciec poczęstował go po raz pierwszy marihuaną. W domu zawsze znajdowały się jakieś substancje odurzające, którymi "Spider" potajemnie handlował. Dwunastoletni Tony został jego stałym kompanem w czasie weekendowych wypraw do klubów - był tam jedynym dzieckiem. Przed wyjściem obaj zażywali tabletki zmieszane z alkoholem na "znieczulenie". Wraz ze swoim szkolnym przyjacielem, Johnem, chłopak zaczął popalać "trawkę" na stałe; potem wspólnie kradli alkohol ze sklepów i zażywali LSD. W wieku trzynastu lat Kiedis posmakował po raz pierwszy kokainy, a rok później heroiny. "Śniłem i to było wspaniałe" - opowiada.
Równocześnie z pierwszymi narkotykowymi eksperymentami rozpoczęły się jego bliższe kontakty z dziewczynami. "Pierwszy raz" również zorganizował mu ojciec - dwunastoletni syn poprosił go o możliwość przespania się z jedną z jego dziewczyn, osiemnastoletnią Kimberly. Jako czternastolatek spał w jednym łóżku z nagą Cher - co wspomina jako "stymulujący i na wpół niewinny moment". W szkole fantazjował o wielu dziewczynach, a przez kolegów uważany był za "pedała" ze względu na długie włosy. W tym samym czasie pogorszył mu się kontakt z ojcem, skoncentrowanym na karierze aktorskiej.
Lata licealne i studenckie
W liceum Kiedis poznał Michaela Balzary’ego, znanego jako Flea - przyszłego gitarzystę w zespole Red Hot Chili Peppers. Ich przyjaźń umocniła się w czasie wypadu na narty do Mammoth, gdzie obaj wypalali jointy na wyciągu i chcieli ukraść narty z wypożyczalni. Często zabawiali się skakaniem do wody z dachów budynków i mostów - jeden taki skok skończył się dla Kiedisa złamaniem kręgosłupa i długotrwałą rekonwalescencją.
W czasie studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim muzyk chronicznie cierpiał z powodu braku pieniędzy. Znalazł posadę w biurze graficznym, ale pił i brał coraz więcej (kokainę, heroinę, różnego rodzaju tabletki). Jesienią 1981 roku zwolniono go z pracy i rzucił studia. Wraz z Balzarym wylądowali na ulicy, wyrzuceni przez właściciela ich domu za niepłacenie czynszu i urządzanie głośnych imprez. Nocowali zatem u kolegów bądź w klubach, tworząc w tym czasie muzykę i pierwsze teksty.
Początki kariery
Wraz z Flea, drugim przyjacielem Hillelem Slovakiem oraz Jackiem Ironsem Kiedis rozpoczął występy na scenie jako Red Hot Chili Peppers. Wspólne granie traktowali przede wszystkim jako dobrą zabawę. W czasie koncertów towarzyszyły im narkotyki - to wtedy narodził się pomysł legendarnego występu zespołu, gdy muzycy byli ubrani tylko w skarpetki okrywające genitalia. Żeby zdobyć pieniądze na kokainę, Kiedis i Balzary kradli książki z bibliotek i sprzedawali je za dziesięć dolarów.
Wraz ze stopniowym rozwojem muzycznej kariery Flea postanowił zerwać z narkotykami (których zażywał i tak mniej niż jego przyjaciel). Kiedis tymczasem nadal włóczył się po klubach, mieszał heroinę z wódką i LSD, nie dbał już o sterylne strzykawki. Nałóg zaczął odbijać się na jego życiu zawodowym: opuszczał próby i koncerty. Po ukazaniu się pierwszej płyty zespołu jego wokalista pod wpływem alkoholu uderzył samochodem w drzewo. Rezultat: pęknięte czaszka i oczodół oraz operacja kości przytrzymującej oko.
Dzień Świstaka
Po pewnym czasie rockmanowi zaczęło brakować pieniędzy na kolejne działki. Zastawiał więc w lombardzie wszystko, co tylko się do tego nadawało. Podczas pracy nad drugą płytą, "Freaky Styley", Kiedis cierpiał z powodu objawów głodu heroinowego. W czasie jednego z koncertów, będąc oczywiście "na haju", wygłosił do fanów poruszającą mowę o tym, aby nie zaczynali brać.
Kiedy zespół nie przebywał w trasie koncertowej muzyk wpadał w narkotykowy ciąg: wynajdywanie pieniędzy, kupowanie i zażywanie działki, zamroczenie, poranny "zjazd" - i znów od początku. Jak wspomina: "codziennie był taki sam jak wczoraj Dzień Świstaka". Wraz ze swoją dziewczyną, Jennifer Bruce, urządzał swoiste maratony heroinowo-seksualne: po zażyciu kochali się godzinami. W czasie jednej z imprez po heroinie o mało nie umarła jego koleżanka Kim. Wreszcie przyjaciele Kiedisa z zespołu stracili do niego cierpliwość i oznajmili mu, że go wyrzucają.
Armia Zbawienia i powroty
Kiedis był w tak złym stanie fizycznym, że postanowił pojechać do swojej matki w Michigan i poddać się terapii. Nie chcąc pobytu w zamkniętym ośrodku z detoksem, zgłosił się do Armii Zbawienia, skąd po 20 dniach wrócił do domu odmieniony. Zadzwonił do Flea, że już nie bierze, a tamten zaproponował mu powrót do zespołu. Niecałe dwa miesiące później muzyk znowu zażywał heroinę i kokainę.
Pięćdziesiąty dzień trzeźwości postanowił uczcić jednym "odlotem". Od tego szybko z powrotem trafił do "śródmiejskiego labiryntu narkotykowego piekła", z którego tylko chwilowym wyjściem był wyjazd w trasę koncertową. Tak samo jak on pogrążony w narkotykowym nałogu Hillel Slovakzmarł w wieku dwudziestu pięciu lat - ale nawet to nie powstrzymywało Kiedisa przed dalszym ćpaniem. Wyjaśnia to następująco: "zależy ci tylko na tym, żeby haj trwał". Ostatecznie trafił do prawdziwego ośrodka odwykowego.
Kobiety w życiu Kiedisa
Nawet będąc w stałym związku rockman nie rezygnował z kontaktów seksualnych z innymi dziewczynami. Jak tłumaczy, to "była kwestia rozpędu", niezależna od miłości do aktualnej dziewczyny. Sypiał głównie ze swoimi fankami - jedną z nich była czternastoletnia córka komendanta policji, która właśnie uciekła z domu. Imprezy z rozebranymi dziewczynami w pokojach hotelowych, spotkania w garderobach, seks jako remedium i inspiracja twórcza - muzyk szczerze opowiada o wszystkich swoich doświadczeniach. A także o przyczynach rozstań z kolejnymi kobietami (narkotyki, zazdrość, wypalenie uczucia) i niemożności zbudowania stałego związku.
W 1989 roku, w trakcie występów po Europie, Kiedis poznał Sinéad O’Connor. Napisał do niej list, w którym wyznał swoje uczucia. Zaczęli się spotykać po kilku tygodniach, ale nigdy nie wylądowali w łóżku. Muzyk codziennie wysyłał jej faksem wiersz. Związek skończył się jednakże po tym, jak Sinéad odmówiła swojemu chłopakowi wspólnego pójścia na rozdanie Oskarów - wybierając do towarzystwa Daniela Day-Lewisa.
Wizyta u dentysty
Popularność i pieniądze, nagrody, spotkania ze sławnymi ludźmi (na przykład, z Kurtem Cobainem za kulisami koncertu), nowe dziewczyny... Od pięciu i pół roku Kiedis nie brał i nie miał na to ochoty. W styczniu 1994 roku podczas wizyty u dentysty i usunięcia zęba mądrości musiał dostać narkozę. Valium odurzyło go na nowo - od razu poprosił lekarza o tabletki przeciwbólowe i przed opuszczeniem budynku zażył prawie wszystkie. Kupił działkę kokainy i heroiny, a nazajutrz rano przeżył wstrząs, że znowu "to" się zdarzyło.
Kiedis ukrywał powrót do narkotyków przed kolegami z zespołu. Zamykał się w domu; kłamał, że choruje i nie może przyjść do studia na nagrania. Jego dziewczyna Jaime nie zdawała sobie sprawy z sytuacji - dopóki nie przyłapała go na gorącym uczynku: paleniu fajki w samochodzie. We dwójkę pojechali do domu muzyka na święta - w drodze postanowił, że kończy z braniem. Z pomocą przyjaciół i dziewczyny trafił do ośrodka "Exodus" (z którego Kurt Cobain uciekł w noc przed swoją śmiercią). Odwyk się udał, ale po rozstaniu z Jaime Kiedis ponownie kupił sobie heroinę.
Walka o trzeźwość
Dla działki Kiedis sprzedał nawet gitarę z autografami Rolling Stones. Zgłosił się do "Exodusa" - po jednej nocy chciał już wyjść i wtedy zamknięto go pod kluczem. Pod pretekstem pójścia na papierosa udało mu się uciec, ale sprowadzono go z powrotem policyjnym samochodem. Po obietnicach poprawy opuścił oddział zamknięty, by pojechać do Los Angeles i kupić kolejną porcję narkotyków.
Przyjaciele i rodzina Kiedisa mieli nadzieję, że spotkanie z Dalajlamą w 1997 roku pomoże mu zerwać z nałogiem. Rockman meldował się w coraz to nowych hotelach, gdzie brał; potem zapisywał się na odwyk i znowu wracał do narkotyków. Gdy wreszcie z tym skończył - a Red Hot Chili Peppers nagrali swój najbardziej znany album "Californication" - poznał byłą narkomankę Yohannę. Zakochali się w sobie i pewnego dnia postanowili wspólnie przeżyć "odlot".
Moment objawienia
We dwoje zaszyli się w hotelu i przez dziewczynę z agencji towarzyskiej zdobyli kokainę oraz tabletki valium. Przez kilka dni powtarzali ten manewr, obiecując sobie, że to ostatni raz i że z tym zrywają. Po dziesięciu dniach wyruszyli wraz z zespołem w trasę i nawzajem wspierali się w powrocie do trzeźwości. Kiedis ponownie wpadł w ten sam zamknięty krąg: kuracja odtruwająca - powrót do narkotykowych melin, z których musieli wyciągać go przyjaciele.
"Dzień 24 grudnia 2000 roku to data mojej trzeźwości" - oznajmia muzyk w końcowym rozdziale biografii. Tego dnia przeżył moment objawienia - usłyszał w głowie głos, mówiący mu o tym, że narkotyki przejęły całkowitą kontrolę nad jego życiem. Postanowił z nimi zerwać. Rozstał się z Yohanną, która dręczyła go zazdrością (w tamtym okresie nieuzasadnioną, bo był jej wierny, odrzucał propozycje nachalnych fanek). Wrócili do siebie dwa miesiące później i znowu zerwali - jak Kiedis sam zauważa: "zamiast nawrotów w narkotyki miałem nawroty do Yohanny".
Drobne rytuały
Piosenkarz przyznaje, że miewał pokusę powrotu do nałogu - ale z każdym rokiem stawała się ona o połowę mniejsza. Uświadomił sobie banalną prawdę, że ćwiczenie czyni mistrza, a on musi ćwiczyć życie w trzeźwości. Regularnie uczestniczył w spotkaniach ze swoimi trzeźwymi przyjaciółmi. Przeżył prawdziwe duchowe odrodzenie - wierzy, że jakaś siła wyższa chciała go ocalić od śmierci, aby mógł pomagać innym.
W wyniku eksperymentów z narkotykami Kiedis nabawił się wirusowego zapalenia wątroby typu C - dlatego przyjmuje obecnie zastrzyki z ozonu, które wyprowadzają toksyny z jego organizmu. Do tego zdrowo się odżywia i medytuje. Medytacja i zastrzyki z ozonu należą także do serii nawyków, które jego zespół praktykuje przed koncertami. "Wszystkie te drobne rytuały trzymają mnie przy życiu" - twierdzi Kiedis, zaznaczając jednak, że wciąż towarzyszy mu narkotykowa obsesja.Teraz jest już jednak w stanie z nią żyć.
Aleksandra Kromp/książki.wp.pl