Przysłowia są mądrością narodów, zwłaszcza afrykańskie. Europejczycy powołują się na myszy, ptaki i psy, Afrykanie wolą hipopotamy, kajmany i słonie.
W Kongu mawiają na przykład: „Gdy słoń się potyka, cierpią mrówki”. Na Wybrzeżu Kości Słoniowej: „Kto połyka kokos, ufa swojemu odbytowi” Albo: „Kiedy kot wyrusza w podróż, myszy wyciągają tamtam”. W Senegalu zaś: „Kto pragnie dziecka za wszelką cenę, żeni się z ciężarną kobietą”. Natomiast w Nigrze: „Kto jest przyjacielem małp, ten nigdy nie zobaczy swojej laski i koszuli na czubku drzewa”. To ostatnie zdanie mogło przyjść do głowy jedynie ludowi, który wielokrotnie musiał wspinać się na najwyższe gałęzie, aby odzyskać swe zagrabione przez małpy mienie.
Afrykańskie powiedzonka uderzają swoją siłą ekspresji i plastycznością. „Gdy krokodyl kupuje spodnie, to znaczy, że chce pochwalić się swoim ogonem” (Etiopia). Przysłowia te malują w naszych głowach obrazy: przed oczami staje nam krokodyl bardzo dumny ze swojego ubrania, koszula na szczycie drzewa i śmiejące się małpy, myszy tańczące do szaleńczego rytmu bębnów oraz skomplikowana droga orzecha kokosowego przez cały układ pokarmowy. Podobnie jest w przypadku innego powiedzenia, pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej: „Nie uderzaj w głowę kogoś, kto ma w ustach twój palec”. Na samą myśl o czymś takim niemalże odczuwamy fizyczny ból.
Przysłowia z Czarnego Lądu są dowcipne, trafne i barwne. A niektóre – również pełne melancholii i mrocznej poezji: „Ryba żyje w wodzie, więc nie zobaczysz jej łez” (Wybrzeże Kości Słoniowej). Są też bardzo trzeźwo brzmiące sentencje: „Lud jest śpiącym lwem” (Wybrzeże Kości Słoniowej), „Problem bez rozwiązania nie jest problemem” (Gabon) czy rozczulające i nieco enigmatyczne: „Z dobrego serca krab nie chciał, żeby Bóg stworzył mu głowę” (Malawi). Nie ulega wątpliwości, że narodziły się w społeczności wiejskiej. I choć zapewne wszystkie przysłowia świata wywodzą się z tego samego pnia ludowej mądrości, nasuwa się pytanie, czy nowoczesne społeczeństwo, miejskie i postindustrialne, ze swoją dualistyczną naturą i wybujałym indywidualizmem, jest jeszcze zdolne wymyślić coś takiego.
Kto wie, może cienka nić zbiorowej mądrości, płynącej ze wspólnej, przekazywanej z ust do ust refleksji, została raz na zawsze zerwana? W Senegalu mawiają „Biali mają zegarki, ale nie mają czasu”. Być może zgubiliśmy gdzieś czas potrzebny do zastanowienia się nad sobą, te nieocenione wolne chwile konieczne, aby czerpać naukę z życia. I gdy przychodzi co do czego, nagle bezradnie stwierdzamy, że tak naprawdę nie wiemy nic: „Na świętego Prota będzie słońce lub słota”.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.