Hołownia prezydentem? Myślał o tym od co najmniej 2 lat
Niezgoda na sytuację polityczną w kraju narastała w dziennikarzu od wielu miesięcy. Dlatego Szymon Hołownia rozważa start w wyborach prezydenckich. Uważni czytelnicy jego felietonów mogli się jednak domyślić tego kroku już w 2017 r.
Szymon Hołownia zdobył popularność jako współprowadzący programu rozrywkowego “Mam talent” na antenie TVN. Jednak od wielu lat jest również publicystą. Publikował m.in. na łamach "Gazety Wyborczej", "Newsweeka" czy "Wprost". Od 2015 r. związany jest z redakcją katolickiego "Tygodnika Powszechnego".
Wkrótce do księgarń nakładem wydawnictwa Znak trafi książka Hołowni "Teraz albo nigdy", będąca zbiorem jego felietonów z ostatnich lat. Wyłania się z nich obraz świadomego obywatela, który reaguje na zachodzące zmiany społeczno-polityczne.
Zobacz: Zagłosowałbyś na Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich? Odpowiedzi zaskakują
Szymon Hołownia krytykuje obecną władzę
#
"Przez dwadzieścia ostatnich lat widziałem dostatecznie wiele, by się przekonać, że ludzie upartyjnieni: lewi i prawi, wolnomyśliciele i paradni pobożnisie, naprawdę mają innych za idiotów, którym można bezkarnie wciskać dowolne farmazony. Wiadomo: połowa oleje, stwierdzi, że i tak to nic nie zmieni, i nie pójdzie na wybory, jedna czwarta – nie uwierzy, jedna trzecia – jakoś tam uwierzy, a to i tak wystarczy, by wygrać. Od dawna jestem zdania, że ten system w końcu musi się zawalić od środka" - pisał rozżalony Hołownia w felietonie "Czas przebudzenia" pod koniec 2017 r.
Kilka miesięcy później nie ukrywał faktu, że bierze udział w ulicznych manifestacjach w sprawie reformy sądownictwa. Dał czerwoną kartę obecnej władzy pisząc "płacę pensję i senatorom, i prezydentowi, mam więc chyba prawo wyrazić swój sprzeciw, gdy uważam, że sięgają po władzę, której nikt im nie dał".
Sprzeciwiał się Marszowi Niepodległości w 2018 r., w którym to prezydent Andrzej Duda wziął udział razem z nacjonalistycznymi ugrupowaniami. Bolał go fakt, że skandujący "sprowadzają chrześcijaństwo do ksenofobii, a polskość do rasizmu".
#
Wstrząsającym momentem w ocenie bieżącej polityki był dla Szymona Hołowni, jak i wielu Polaków, styczniowy zamach na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Dziennikarz apelował: "każdy z nas ma jakieś poglądy, to nie grzech, ale odtąd energię zużywajmy wyłącznie na zastanawianie się, jak – nie niwelując tych różnic – zrobić coś razem".
Na początku maja 2019 r. pochylał się nad wynikami badań o poglądach Polaków w sprawie aborcji i środowiska LGBT. Zauważył, że większość opowiada się za prawem do aborcji "na życzenie" do 3 miesiąca ciąży oraz zawieraniu związków przez pary homoseksualne. Pomimo równoczesnej deklaracji jako wierzący katolicy.
#
Krytykował tym samym postawę Kościoła, który "w oczach zbyt wielu moich rodaków jest dziś swoistym seksualno-prokreacyjnym sanepidem, instytucją, której sensem istnienia, misją, jest roszczenie sobie prawa do normalizacji i publicznej kontroli prywatnych sfer życia u całości społeczeństwa".
Choć Szymon Hołownia jest założycielem dwóch fundacji, które pomagają tysiącom osób z krajów Trzeciego Świata, nie stawia siebie za wzór. Wręcz przeciwnie, jest niezwykle skromny w ocenie swoich działań.
"Nie przypuszczam, bym kiedykolwiek znalazł w sobie śmiałość, żeby nazwać siebie patriotą, nie uzyskawszy wcześniej pewności, że dla najsłabszych członków naszej wspólnoty zrobiłem wszystko, co leżało w zakresie moich możliwości" - napisał Szymon Hołownia w listopadzie 2018 r. Czyżby kandydatura na najwyższy urząd w państwie miała być tym ostatnim krokiem ku ochronie ojczyzny?
Według sondaży Szymon Hołownia nie wygrałby starcia o urząd prezydencki z Andrzejem Dudą. Wiemy jednak na przykładzie kampanii prezydenckiej z 2015 r., że sytuacja ta może ulec zmianie. Głęboko wierzy w to sam dziennikarz, który celnie puentował w jednym z felietonów: "politycznym leśnym dziadkom III i IV RP wydaje się, że będą – w tej czy innej konfiguracji – rządzić wiecznie. Nie mają pojęcia, że wystarczy jedna decyzja kogoś, kto będzie miał ochotę zdestabilizować sytuację w Polsce, i wybory może u nas wygrać siła, o której nikomu się dotąd nie śniło".