Rozdział 9 ###ROZPRAWA O świcie 22 czerwca ponad 3 miliony żołnierzy niemieckich przekroczyło granice Związku Radzieckiego. Kaprys historii zrządził, co Goebbels odnotował z pewnym niepokojem, że dokładnie tego samego dnia 129 lat wcześniej Wielka Armia Napoleona wkroczyła do Rosji. Współcześni najeźdźcy mieli do dyspozycji ponad 3600 czołgów, 600 tysięcy pojazdów zmechanizowanych (w tym wozy bojowe), 7000 dział i 2500 samolotów.
Nie cały transport był zmechanizowany; tak jak w czasach Napoleona użyto także koni - aż 625 tysięcy. Przeciwko najeźdźczej armii na zachodnich granicach ZSRR było prawie 3 miliony żołnierzy radzieckich wspieranych przez czołgi, których liczbę szacuje się na 14-15 tysięcy (z czego prawie 2 tysiące najnowocześniejszych), ponad 34 tysiące dział i 8 do 9 tysięcy samolotów bojowych.2 Skala tytanicznego starcia, które się rozpoczynało, a które w ogromnym stopniu zdeterminowało wynik drugiej wojny światowej i kształt Europy na blisko pół wieku, niemal przekracza wyobraźnię. ###I
Mimo ilościowej przewagi w uzbrojeniu armii radzieckich pierwsze dni ataku zdawały się potwierdzać cały optymizm Hitlera i jego sztabu generalnego dotyczący niższości bolszewickiego wroga oraz szybkości, z jaką może zostać osiągnięte całkowite zwycięstwo. Uderzenie w trzech kierunkach prowadzone przez feldmarszałków Wilhelma Rittera von Leeba na północy, Fedora von Bocka w centrum i Gerda von Rundstedta na południu początkowo poczyniło zadZiwiające postępy. Pod koniec pierwszego tygodnia lipca w rękach niemieckich znalazły się Litwa i Łotwa. Postępy Leeba na północy, gdzie celem był Leningrad, doprowadziły jego armie do Ostrowa. Grupa Armii Środek zaszła jeszcze dalej.
Zajęto większą część Białorusi. Mińsk znalazł się w okrążeniu. Napierające armie Bocka miały w zasięgu wzroku Smoleńsk- W połowie lipca Rundstedt zajął Żytomierz i Berdyczów położone dalej na południe.
Klęska radziecka była straszliwa - i możliwa do uniknięcia. Nawet kiedy niemieckie czołgi parły do przodu, Stalinowi ciągle się zdawało, że Hitler blefuje, że nie ośmieli się zaatakować Związku Radzieckiego, dopóki nie rozprawi się z Wielką Brytanią. Stalin był dobrze poinformowany o militarnych przygotowaniach Niemiec i rosnącej groźbie inwazji.
Przewidywał pewne niemieckie żądania terytorialne, ale ufał, że jeśli będzie to konieczne, negocjacje zdołają zapobiec atakowi przynajmniej w roku 1941. Przez rok Związek Radziecki zdołałby się lepiej przygotować. Chociaż dwóch z najwyższych rangą dowódców radzieckich, marszałek Siemion Timoszenko i generał Gieorgij Żukow, już 15 maja złożyło plan uprzedzającego uderzenia na Niemcy, Stalin natychmiast odrzucił taki pomysł, sądząc, że mógłby nim sprowokować atak, którego właśnie pragnął uniknąć.
Nie było żadnych planów najazdu na Niemcy. Prewencyjna wojna zapobiegająca bliskiej inwazji radzieckiej na Rzeszę była legendą nazistowskiej propagandy.4 Stalin był tak przekonany o prawidłowości swojej oceny sytuacji, że zdecydował się zignorować cały strumień raportów wywiadu ostrzegających o rychłym zagrożeniu, wśród których były nawet takie, które dokładnie podawały datę inwazji.' Kiedy Niemcy uderzyli, Stalin przez kilka dni znajdował się w stanie całkowitego załamania psychicznego i głębokiej depresji. Wśród gwałtownych zmian nastroju jednym z jego pierwszych posunięć było obrzucenie wyzwiskami i aresztowanie kilku z najwyższych rangą dowódców wojskowych.
Nieudolne mieszanie się Stalina i jego niekompetencja w sprawach wojskowych połączyły się ze strachem i służalczością generałów oraz ograniczeniami w nieelastycznej koncepcji strategicznej, co wykluczało przedsięwzięcie koniecznych środków zaradczych i wydanie dyspozycji defensywnych oraz podjęcie zaciekłej walki obronnej. Zamiast tego wszystkie armie pozostawiono na odkrytych pozycjach zapewniających łatwą zdobycz błyskawicznie posuwającym się niemieckim armiom pancernym, które brały przeciwnika w kleszcze.
W całej serii potężnych okrążeń Armia Czerwona straciła zdumiewającą liczbę ludzi i sprzętu. Do jesieni około 3 milionów żołnierzy radzieckich maszerowało z trudem w długich, posępnych kolumnach do niemieckiej niewoli. Bardzo wielu z nich dozna nieludzkiego traktowania ze strony zwycięzców i nie wróci do domu. Niemal tyle samo zostało rannych albo zabitych.
Barbarzyński charakter konfliktu, oczywisty od pierwszego dnia, został określony, jak już widzieliśmy, przez niemieckie plany "wojny na unicestwienie", które nabierały kształtów już od marca. Radzieccy jeńcy nie mieli być traktowani jak towarzysze z pola walki, konwencje genewskie uznano za nie dające się zastosować, politycznych komisarzy - kategoria interpretowana w najszerszym możliwym znaczeniu - rozstrzeliwano natychmiast, a ludność cywilną poddawano najstraszniejszym represjom.
Okrucieństwa nie ograniczały się wyłącznie do działań Wehrmachtu. Po stronie radzieckiej Stalin na tyle otrząsnął się z traumatycznego przeżycia, by ogłosić, że nie jest to zwyczajna wojna, lecz "wielka wojna ojczyźniana" przeciwko najeźdźcom. Stwierdził, że należy utworzyć oddziały partyzanckie, które będą prowadzić "bezlitosną walkę". Obustronny strach przed dostaniem się do niewoli szybko i bezpośrednio przerodził się na froncie wschodnim w spiralę barbarzyństwa.
Ale nie to stanowiło główną przyczynę barbarzyństwa. Jego siłą napędową było wynikające z nazistowskiej ideologii dążenie do unicestwienia "żydo-bolszewizmu". Reakcja Hitlera na wystąpienie Stalina była wymowna. Ogłoszenie wojny partyzanckiej, zauważył, daje tę korzyść, że pozwala eksterminować każdego, kto nam zawadza.12 Szeroka kwalifikacja "partyzantów" przez policję bezpieczeństwa zapewniła, że Żydzi zajęli szczególne miejsce wśród rosnącej liczby zamordowanych.
Już pierwszego dnia inwazji raporty donosiły do Berlina o zniszczeniu 1000 samolotów radzieckich i wzięciu z marszu Brześcia Litewskiego. "Wkrótce zwyciężymy", napisał w dzienniku Goebbels. Natychmiast dodał: "Musimy szybko zwyciężyć. Wśród ludzi panuje jakby nastrój przygnębienia. Ludzie chcą pokoju [...1 Każdy nowy teatr wojenny budzi troski i obawy".
Hitler- główny sprawca najbardziej śmiertelnego starcia stulecia, które przez niemal cztery lata przyniosło tragiczne żniwo smutku wśród rodzin ze środkowej i wschodniej Europy i powodowało zniszczenia na niespotykaną wcześniej w historii skalę - opuścił Berlin około południa 23 czerwca. Wyruszył wraz ze swoją świtą do nowej kwatery polowej, którą wybrano dla niego poprzedniej jesieni w pobliżu Kętrzyna w Prusach Wschodnich.
Przypuszczał, że tak jak podczas poprzednich kampanii spędzi tam kilka tygodni, objedzie nowo zdobyte tereny i wróci do Berlina. To była tylko jedna z jego pomyłek. Wilczy Szaniec (Wolfsschanze) w pobliżu Kętrzyna miał być dla niego głównym domem przez następne trzy i pół roku.
W końcu opuści go jako zniszczony człowiek w zniszczonym kraju. Wilczy Szaniec - jeszcze jeden ukłon w stronę ulubionego przez Hitlera w latach dwudziestych pseudonimu, kiedy chętnie sam siebie nazywał "Wolf" (rzekome znaczenie imienia "Adolf", sugerujące siłę) - ukryty był w gęstych mazurskich lasach, około ośmiu kilometrów od małego miasteczka Kętrzyna.
Hitler wraz z towarzyszącymi mu osobami przybył na miejsce późnym wieczorem 23 czerwca. Nowe otoczenie nie wyglądało zachęcająco. W centralnym punkcie znajdowało się dziesięć bunkrów postawionych w zimie, zakamuflowanych i częściowo chronionych przed nalotami dwumetrową warstwą betonu. Bunkier Hitlera znajdował się w północnym krańcu kompleksu. Wszystkie okna wychodziły na północ, więc Filhrer mógł uniknąć ostrego blasku promieni słonecznych.
W bunkrach Hitlera i Keitla znajdowały się pokoje dostatecznie duże, by można w nich prowadzić konferencje wojskowe, postawiono także barak ze stołówką dla około dwudziestu osób- Kolejny kompleks - znany jako Kwatera Główna Obszar 2- nieznacznie oddalony, otoczony drutem kolczastym i ledwie widoczny z drogi, mieścił sztab operacyjny Wehrmachtu pod dowództwem Warlimonta. Kwatera armii, gdzie usytuowali się Brauchitsch i Halder, zlokalizowana została kilka kilometrów na północny wschód.
Goring - 29 czerwca wyznaczony przez Hitlera na jego następcę na wypadek śmierci - oraz sztab Luftwaffe pozostali w specjalnych pociągach. Część kwatery głównej Fuhrera, zwana "Strefą Bezpieczeństwa", w której mieszkał Hitler, żyła własnym codziennym rytmem. Głównym punktem dnia było "omówienie sytuacji", które odbywało się w południe w bunkrze z udziałem Keitla iJodla. Zwykle trwało dwie godziny. Brauchitsch, Halder i pułkownik Adolf Heusinger, szef departamentu operacyjnego armii, uczestniczyli w rozmowach raz albo dwa razy w tygodniu. Po spotkaniu następował dłuższy lunch, w tych dniach rozpoczynający się regularnie o 14.00.
Hitler nadal ściśle przestrzegał diety bezmięsnej. Wszelkie audiencje, które nie dotyczyły spraw wojskowych umawiano zawsze na popołudnie. Około 17.00 zapraszał sekretarki na kawę. Specjalne słowa pochwały były kierowane pod adresem tej z nich, która zjadła najwięcej ciasteczek. O 18.00 rozpoczynało się drugie spotkanie w sprawach wojskowych, podczas którego Jodl zdawał sprawozdanie. Wieczorny posiłek zaczynał się o 19.30 i często trwał dwie godziny. Potem przychodził czas na filmy.
Ostatnią częścią rutynowego porządku dnia było spotkanie sekretarek, adiutantów i gości na herbacie, aby wysłuchiwać monologów Hitlera wygłaszanych do późna w nocy.17 Ci, którzy po południu zdołali uciąć sobie drzemkę, potrafili utrzymać otwarte oczy do wczesnych godzin rannych.18 Czasami nocne dyskusje kończyły się w świetle budzącego się dnia.
Podczas posiłków Hitler zajmował niezmiennie to samo miejsce, tyłem do okna, między szefem prasowym Dietrichem a Jodlem; naprzeciwko niego siedzieli: Keitel, Bormann i Bodenschatz. Generałowie, oficerowie sztabowi, adiutanci, lekarze Hitlera i inni goście odwiedzający kwaterę Fuhrera uzupełniali komplet przy stole.2° W pierwszych dniach atmosfera była dobra i niezbyt sztywna. Dominował nastrój optymistyczny. Życie w kwaterze głównej Fuhrera nie weszło jeszcze w stadium, które Jodl określał później jako "na poły klasztor, na poły obóz koncentracyjny".
Dwie z sekretarek Hitlera, Christa Schroeder i Gerda Daranowski, także towarzyszyły mu w jego kwaterze polowej. Christa Schroeder w tydzień po przyjeździe opisała swoje życie przyjaciółce. Ich kwatery były bardzo proste.
Część sypialna w ich bunkrze nie była większa od przedziału w pociągu. Miały toaletkę, lustro i radio, ale nic ponadto. Było osobne pomieszczenie z prysznicem, ale w pierwszych tygodniach nie było ciepłej wody.
Właściwie nie miały nic do roboty. Spały, jadły, piły i plotkowały, by wypełnić większą część dnia. Niektórzy ze składającej się głównie z mężczyzn obsady kwatery Fuhrera zaczęli wkrótce narzekać, że obecność dwóch sekretarek Hitlera, dla których nie starcza pracy, jest zbyteczna.
Większość energii sekretarki wydatkowały na próby zlikwidowania plagi komarów. Hitler narzekał, że jego doradcy, którzy wybierali miejsce, znaleźli "najbardziej bagienny, opanowany przez komary i klimatycznie nieprzyjazny dla niego teren", i żartował, że powinien wysłać Luftwaffe na polowanie na komary. "Szef", jak nazywali go najbliżsi współpracownicy, w pierwszym okresie kampanii rosyjskiej był w dobrym nastroju. Pozwalał sobie na lekkie żarty wobec swoich sekretarek. Kiedy pewnego wieczoru Christa Schroeder nie mogła znaleźć świecy w ciemnym pomieszczeniu, Hitler powiedział, że nie powinna jego podejrzewać o zabranie świecy. ,Jestem złodziejem krajów (Ldndledieb), a nie złodziejem lamp (Ldmpledieb)", zażartował.
Monotonię życia sekretarek Hitlera pokazuje list, który Christa Schroeder napisała pod koniec sierpnia do przyjaciółki: ,Jesteśmy stale odcięci od świata, bez względu na to gdzie się znajdujemy - w Berlinie, na Górze [w Berghofie] czy w podróży. Ciągle ta sama ograniczona grupa osób, ciągle ta sama rutyna w zamknięciu". Pisała, że grozi im "utrata kontaktu z rzeczywistym światem". Jedynie zwyczajne życie mieszkańców Wilczego Szańca, kręcących się wokół Szefa, trzyma grupę razem, dodała. Ale gdy tylko Hitler wyjeżdża, wszystko się rozpada.