Michał Szukała: Aresztowanie 20 lipca 1946 r. nie było pierwszym zatrzymaniem "Inki" przez UB. Często zapomina się o tym pierwszym. Jakie były jego okoliczności?
* Piotr Szubarczyk*: Pierwsze aresztowanie było w czerwcu 1945 r. w rodzinnej Narewce. 16-letnia Danka pracowała tam jako kancelistka w nadleśnictwie. Pracownicy nadleśnictwa pamiętali jej ojca, leśniczego Wacława Siedzika. Zatrudniając ją chcieli pewnie pomóc rodzinie. To były ciężkie czasy, ludzie głodowali. Myślę jednak, że to nie była tylko chęć pomocy. Danka mogła być pożyteczna w kancelarii. Przed wojną wzorowa uczennica w szkole powszechnej, w czasie okupacji uczyła się w gimnazjum salezjańskim w Nierośnie, jako córka leśniczego znała się na sprawach leśnych.
Z dokumentów wynika, że NKWD-UB aresztowało wtedy wszystkich [!] pracowników nadleśnictwa Narewka, z nadleśniczym na czele. Wiemy to z późniejszej korespondencji wojewody z zastępcą szefa wojewódzkiego UB w Białymstoku, Eliaszem Kotoniem. Wojewoda prosi o uwolnienie pracowników, bo upadnie plan produkcji tak bardzo potrzebnego wtedy drewna. Kotoń odmawia, informując, że wszyscy aresztowani "współpracowali z bandami leśnymi". Wtedy, w czerwcu, załadowali wszystkich aresztowanych na ciężarówkę. Prawie wszystkich. Najmłodsi szli związani za ciężarówką, bo nie było już dla nich miejsca. Danka i gajowy Brancewicz na tym skorzystali. Kiedy poakowski patrol "Konusa" zaatakował konwój na drodze z Narewki do Hajnówki, "Inka" i ten młody gajowy uciekli.