Dwaj historycy, w tym kustosz oddziału Archiwum Państwowego na Wawelu, odpowiedzą przed sądem za kradzież i sprzedaż 452 rękopisów o wartości 415 tys. zł, wchodzących w skład narodowego zasobu archiwalnego – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
W piątek prokuratura skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do sądu.
Zatrudnionemu w Archiwum Państwowym od 1971 roku historykowi Franciszkowi Z., pełniącemu wcześniej funkcję kierownika oddziału archiwum na Wawelu, a potem kustosza, zarzucono, że między 1996 a 2002 rokiem przywłaszczył sobie z archiwum 452 rękopisy o wartości ok. 415 tys. zł.
Z kolei drugiemu historykowi, Piotrowi K., prokuratura zarzuciła pomaganie kustoszowi w sprzedaży rękopisów. Jak ustalono, wielkiej wartości historycznej rękopisy listów królewskich i inne archiwalia sprzedawane były w antykwariatach i na aukcjach. Według prokuratury każdy ze wspólników osiągnął w ten sposób ok. 20-30 tys. zł.
Kradzież dokumentów z oddziału Archiwum Państwowego na Wawelu zgłoszono policji w czerwcu 2002 roku. Początkowo mówiło się o kradzieży ok. 60 dokumentów, po szczegółowej kontroli ustalono, że w archiwum brakuje 2,5 tys. archiwalnych rękopisów. Udało się ich odzyskać ponad 700; kradzież 452 zdołano przypisać oskarżonemu kustoszowi. W mieszkaniu Franciszka Z. policja znalazła 13 dokumentów pochodzących z archiwum o wartości nie mniejszej niż 100 tys. zł. Były wśród nich m.in. listy królewskie i akty nadania przywilejów.
Najstarsze skradzione z wawelskiego archiwum dokumenty pochodzą z początku XVI wieku, najpóźniejsze z XIX-wiecznych zbiorów autografów napoleońskich.
Jak wykazała szczegółowa kontrola w archiwum, złodziei interesowały przede wszystkim autografy polskich władców oraz sławnych ludzi. Zabrali m.in. dokumenty sygnowane przez Annę Jagiellonkę, Jana Kazimierza, Władysława IV, Stefana Batorego, księcia Józefa Poniatowskiego, Józefa Bema, Napoleona i George Sand.
Skradziono też m.in. cenne ze względów historycznych listy i mandaty Zygmunta Augusta do hetmana Chodkiewicza oraz list Stefana Batorego do mieszkańców podkrakowskiego wówczas Kazimierza.
Zdaniem biegłego, straty spowodowane kradzieżą archiwaliów są niepowetowane.
56-letni Franciszek Z. początkowo nie przyznawał się do winy, później wyjaśnił, że systematycznie wynosił dokumenty i przekazywał je Piotrowi K., a potem już realizował jego zamówienia. Pytany o powody wynoszenia rękopisów wyjaśnił, iż w ten sposób chciał je zabezpieczyć przed zwrotem przez kierownictwo archiwum na Ukrainę. Prokuratura nie daje wiary takim wyjaśnieniom, określając je jako niedorzeczne. Oskarżony 53-letni Piotr K. początkowo przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, potem je odwołał, nie przyznając się do winy.
Obu oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.