"Hellboy, tom 6: Burza i pasja/ Piekielna narzeczona": Żegnaj przyjacielu [RECENZJA]
- Jeśli po raz pierwszy czytacie "Burzę i pasję", zazdroszczę wam. Czekają was chwile, które wycisną wam łzy z oczu. To najlepsza historia, jaką Mike czy Duncan kiedykolwiek stworzyli […] – pisze we wstępie do 6. tomu "Hellboya" Scott Allie, wieloletni redaktor i scenarzysta Dark Horse Comics. I trudno z nim polemizować.
W 2012 r., po bez mała 20 latach, Mike Mignola doprowadził historię swego bohatera do końca. A przynajmniej tak mu się wtedy wydawało, bo dwa lata później ukazał się przecież "Hellboy w piekle". Niemniej, 7 lat temu Czerwony stanął oko w oko nie tylko z Nimue, ale przede wszystkim ze swoim przeznaczeniem. A fani, którzy kibicowali mu przez te wszystkie albumy, zamarli.
"Burza i pasja" to finał ze wszech miar godny jednej z najznamienitszych serii. Scenariusz ma niespotykany dotąd rozmach, ogromną dawkę dramatyzmu i przepięknie splata wątki, pojawiające się na przestrzeni kilkunastu lat ukazywania się cyklu. Mike Mingnola przywołuje więc i świetnie znane postacie, i wydarzenia z przeszłości Hellboya, które okazują się być idealnie zazębiającymi się elementami latami mozolnie budowanej historii. Znalazło się tu miejsce zarówno na liryczną zadumę, jak i dynamiczne, epickich rozmiarów walki. A mistrzostwo Mignoli polegała na tym, że absolutnie nic się tu z sobą nie gryzie.
Wszystko to sprawia, że "Burza i pasja" to 160 stron lektury, od której naprawdę nie sposób się oderwać. A jeśli dodamy do tego przepiękne rysunki Duncana Fegredo, okaże się, że trzymamy w rękach jeden z najlepszych komiksów o Hellboyu.
Ale to nie koniec. Na dokładkę dostajemy "Upiorną narzeczoną", czyli zbiór kapitalnych nowelek. Łączą one tak charakterystyczne dla serii humor, przewrotność i makabrę. Dom pożerający gości, meksykański epizod Hellboya czy opowieść o wampirach prosto z filmów Hammera to czyste komiksowe złoto. Idealny suplement pozwalający powspominać ulubionego bohatera, ochłonąć i otrzeć łzy.