Harry ujawnił, ilu zabił ludzi. Reakcja wojskowych była błyskawiczna
Odkąd wyciekły fragmenty książki księcia Harry'ego, w sieci trwa niemała burza. Harry wyznał m.in., że zabił na służbie 25 talibów. Zdaniem wielu wojskowych i weteranów książę przekroczył granicę.
Na chwilę przed oficjalną premierą, książka "Spare" dotarła do mediów. Wszystko przez - podobno - pomyłkę hiszpańskiego wydawnictwa, które wystawiło biografię księcia na sprzedaż nieco za wcześnie. Amerykańskie i brytyjskie media tylko na to czekały. W sieci szybko zaczęły krążyć fragmenty "Spare". Harry uderza w króla Karola, w brata, w szwagierkę (wytyka jej złe traktowanie Meghan). Ujawnia, że kłamał w wywiadach, bo tak naprawdę brał kokainę i miał odloty po grzybach halucynogennych. Ba, mówi nawet o tym, z kim przeżył pierwszy seks i czy jest obrzezany. A to jeszcze nie wszystko.
Harry, opisując całe swoje życie, nie pominął okresu, w którym służył w brytyjskiej armii. Wiadomo nie od dziś, że Harry był w Afganistanie, gdzie - jak podkreśla w książce - brał udział w ponad 100 różnych działaniach i wylatał 2,5 tys. godzin w helikopterze. Częścią jego służby było też "odbieranie życia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Harry i Meghan otrzymali wyróżnienie na gali w nowym Jorku
We fragmentach opisywanych przez dziennikarzy z całego świata można przeczytać: "Moja liczba to 25. Nie jestem z tej liczby dumny, ale ona mnie nie zawstydza". Tak Harry miał napisać o liczbie talibów, których zabił w Afganistanie. Co więcej, zaznaczył, że w czasie wojskowych misji nie uważał talibów za ludzi, a za "pionki", których trzeba się pozbyć.
I choć to tylko fragmenty obszernej autobiografii, którą nie wszyscy jeszcze przeczytali, na reakcję nie trzeba było długo czekać. W brytyjskiej prasie, a także w mediach społecznościowych zaroiło się od komentarzy osób związanych z wojskiem, polityków i weteranów.
Jeden z byłych poruczników brytyjskiego wojska - Richard Kemp - powiedział ostro, że Harry, decydując się na ujawnienie szczegółów swojej służby, "zdradził ludzi, którzy walczyli u jego boku". Wiele osób punktuje bowiem, że nie każdy były czy obecny żołnierz przyznałby się publicznie, ilu ludzi zabił. Porucznik Bob Stewart, który prowadził brytyjskich żołnierzy w Bośni, skomentował wprost, że historie Harry'ego są "niesmaczne", a były marine Ben McBean stwierdził nawet, by książę się po prostu "zamknął". "Książę, kocham cię, ale naprawdę się zamknij. Człowiek się zastanawia, kto jest w twoim towarzystwie, skoro nie ma tam nikogo dobrego, który powiedziałby ci, żebyś przystopował" - napisał były wojskowy.
Wspomniany Richard Kemp w rozmowie z "The Sun" punktuje jeszcze jeden wątek. Harry "namalował sobie cel na plecach". Były żołnierz uważa, że Harry teraz jeszcze bardziej naraża się na niebezpieczeństwo ze strony radykalnych ugrupowań. Tym bardziej, że książę był już rzekomo celem terrorystów. - To rzutuje na jego bezpieczeństwo. Sam strzelił sobie w stopę, bo to prawdopodobnie podburzy ludzi, którzy będą chcieli się na nim zemścić - zaznaczył.
Przypomnijmy, że jednym z palących problemów po tzw. megxicie było to, że Harry i jego żona stracili prawo do policyjnej ochrony finansowanej z podatków Brytyjczyków. Harry obawiał się o życie swoje i żony, co wpłynęło na decyzję o tym, by uciekać z Wielkiej Brytanii do USA.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski