Hanna Wróblewska przejęła tekę ministra kultury po Sienkiewiczu. "Nie jest polityczką, nie jest 'mafijna'"
Na tę decyzję czekało całe środowisko szeroko rozumianej polskiej kultury. Już wiadomo, kto obejmie fotel ministra kultury i dziedzictwa narodowego i zastąpi zasiadającego na nim od grudnia Bartłomieja Sienkiewicza, startującego w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Nową minister kultury została Hanna Wróblewska, doświadczona menedżerka kultury i wieloletnia pracowniczka instytucji kulturalnych. Przez większość życia zawodowego związana była z Narodową Galerią Sztuki Zachęta, którą kierowała przez ponad dekadę. Po usunięciu stamtąd przez PiS-owską władzę, została wicedyrektorką Muzeum Warszawskiego Getta. Od czasu przejęcia rządów przez koalicję 15 października, pracowała w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako szefowa Departamentu Narodowych Instytucji Kultury.
Wirtualna Polska zapytała kilka ważnych dla polskiej kultury osób, czy to dobra decyzja i co może z niej wyniknąć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sienkiewicz zrobi porządek z TVP? "Pierwszy minister kultury z dziadkiem noblistą"
Hanna Wróblewska nowym ministrem kultury - kompetencje, niezłomny charakter i uśmiech
Wszystkie głosy okazały się zaskakująco zgodne. Środowisko przyjęło decyzję o nominacji Hanny Wróblewskiej bardzo ciepło i deklaruje, że niezwykle wysoko ocenia jej umiejętności.
- To wybitna specjalistka, osoba o ogromnych kompetencjach, a także dużym szacunku i zaufaniu w środowisku polskiej kultury - ocenia Krzysztof Głuchowski, menedżer kultury, dyrektor Teatru im. Słowackiego w Krakowie, a wcześniej m.in. tamtejszej galerii Bunkier Sztuki. - Muszę też dodać jeszcze jedną ważną cechę: to ktoś o niezłomnym charakterze. Bardzo się cieszę, że to właśnie ona zasiądzie na tym stanowisku, a rządzący dotrzymali obietnicy, że najpierw ministrem będzie sprawny i skuteczny polityk, a po nim - równie sprawna i skuteczna menedżerka kultury.
Podobnie nową ministrę oceniła osoba, która kiedyś zasiadała na tym stołku.
- To najlepszy z możliwych wyborów - mówi prof. Małgorzata Omilanowska, wieloletnia ministra kultury za poprzednich rządów PO. - Hanna Wróblewska to znakomita specjalistka w dziedzinie zarządzania kulturą. Ma doświadczenie pracy w instytucji i zasiadania w ministerstwie. Jest mądra, wyważona, a na dodatek znana jest z tego, że do wszystkich spraw podchodzi z uśmiechem i życzliwością. Przez długie lata pracowała z artystkami i artystami, świetnie zna więc ich problemy - te związane ze sztuką, ale też te bardziej życiowe: organizacyjne i finansowe. Jako ministra będzie miała narzędzia, żeby się nimi zająć.
Pozytywnie zmianę na ministerialnym stanowisku oceniła także Anda Rottenberg, historyczka sztuki, kuratorka, dyrektorka wielu instytucji kultury, m.in. Zachęty.
- Hanna Wróblewska bardzo dobrze rozumie potrzeby środowiska artystycznego - twierdzi. - Od lat ma z nim bardzo dobre relacje. Niezwykle ważne jest też to, że nie jest polityczką, nie jest związana z żadnym konkretnym ugrupowaniem, nie będzie więc realizować niczyich partykularnych ideowych zleceń. Nie jest "mafijna", nie reprezentuje żadnych grup interesów. Jest państwowcem, będzie działać w najlepszym interesie polskiego państwa i polskiej kultury. A w sprawach, w których uzna, że nie ma wystarczających kompetencji, będzie się zwracać do bezstronnych fachowców. Trudno sobie dziś wyobrazić lepszą osobę na tym stanowisku.
Czy Wróblewska będzie słyszalna w Radzie Ministrów?
W podobnym tonie wypowiedziała się Agata Grenda, jedna z najbardziej cenionych polskich menedżerek kultury i dyplomatek kulturalnych, przez lata szefująca Instytutowi Kultury Polskiej w Nowym Jorku, a dziś kierująca Gdańskim Teatrem Szekspirowskim.
- Nominacja Hanny Wróblewskiej na ministrę kultury to wspaniały wybór - powiedziała Wirtualnej Polsce. - To nie tylko jedna z najbardziej wpływowych postaci w świecie sztuki, wybitna kuratorka, popierana przez całe środowisko, ale też – co dla mnie niezwykle istotne – doświadczona menedżerka kultury, zarządzająca zespołami, znająca prawo, mocno stąpająca po ziemi, doskonale znająca bolączki branży z perspektywy dyrektorki instytucji. Cieszę się też, że ministra Sienkiewicza zastąpiła kobieta. Mam głęboką nadzieję, że umocowanie Hanny Wróblewskiej po stronie kultury, nie polityki, nie spowoduje, że będzie to egzotyczny resort dla pasjonatów kulturalnej bańki i że Hanna Wróblewska uzyska silną pozycję i będzie w Radzie Ministrów słyszalna. Życzyłabym nam, żeby kultura oraz dyplomacja publiczna stały się dzięki niej znowu ważne lub chociaż widoczne dla rządzących.
Podobne głosy słychać także w kręgu mediów zajmujących się kulturą. Nominacje dla Hanny Wróblewskiej skomentował dla Wirtualnej Polski Witold Mrozek, dziennikarz piszący w "Gazecie Wyborczej" o polskiej polityce kulturalnej.
- Hanna Wróblewska jest świetnie przygotowana do bycia ministrą kultury - ocenia. - Jako dyrektorka ministerialnej instytucji i dyrektorka w ministerstwie świetnie poznała mechanizmy polityki kulturalnej. Fakt, że nie jest partyjną polityczką, nie pomoże jej zapewne w rozgrywkach wewnątrz rządu - chociażby o pieniądze. Ale jej doświadczenie pozwala mieć nadzieję, że kultura i jej finansowanie będą zarządzane racjonalnie i fachowo.