Hal Duncan
Hal Duncan
Hal Duncan
Hal Duncan: Bardziej chodziło o to, żeby nadać więcej wymiarów bohaterom. Stąd zastosowanie różnych wymiarów. Chciałem pokazać bohaterów i ich życie z różnych stron. Życie normalnego człowieka wcale nie jest liniowe. Zazwyczaj, jeżeli opowiadamy jakąś historię po kolei, od punktu A poprzez punkt B do punktu C, poznajemy tylko pewien wymiar tej historii, tylko jedną jej wersję. A tak naprawdę życie każdego z nas składa się nie tylko z tego, jak sami siebie postrzegamy, ale też z tego, jak postrzegają nas nasi znajomi czy nasza rodzina. Kiedy wizję jakiejś postaci posieka się na kawałki i złoży, można otrzymać głębszą całość. Tak robił na przykład Picasso i malarze kubiści, którzy na płaskim płótnie próbowali oddać wielowymiarowość, a poprzez podzielenie czy począstkowanie całości próbowali pokazać jej głębię.
Hal Duncan
Hal Duncan: Tak, chciałem w tej książce pokazać wszystkie trzy wymiary czasu. Jest czas, który biegnie liniowo do przodu i do tyłu. Jest czas biegnący w bok, czyli poprzez alternatywne światy. I wreszcie czas biegnący w górę i w dół, czyli metafizyka, czas biegnący poprzez światy, w których istnieją anioły i istoty bajkowe. Opowiadając tę historię chciałem, żeby była ona definiowana poprzez te trzy wymiary czasu, żeby każda z tych historii: i ta z wieku XX, i ta z lat 20. XXI jednocześnie rozgrywała się w różnych wymiarach. Wielowymiarowość - to jest to, co chciałem osiągnąć.
Hal Duncan
Hal Duncan: Bardzo lubię chaos i anarchię. Wzorowałem się na poglądzie zwanym patafizyką. Odpowiada mi twierdzenie Guya Davenporta, że wszystkie opowieści są fałszywe. W świecie nie ma niczego tak naprawdę zorganizowanego. Istnienie, cały jego sens, znajduje się gdzieś pomiędzy momentami. Szukanie tego, co znajduje się pomiędzy momentami, jest sensem życia i sensem historii.
Trochę to przypomina egzystencjalizm: trzeba samemu szukać sensu, samemu brać udział w konstruowaniu i interpretacji dzieła. Chciałem napisać opowieść, która będzie bardziej interaktywna, będzie wymagała więcej zaangażowania od odbiorcy. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś może mieć problemy, a nawet uznać, że tego nie da się czytać, bo nie wiadomo, o co chodzi i co się dzieje, ale mam nadzieję, że mimo wszystko ta książka zmusi niektórych czytelników do myślenia i udziału w tym procesie.
Hal Duncan
Hal Duncan: Najważniejsze jest dla mnie pytanie o naszą tożsamość. Czy powinniśmy definiować się przez to jak siebie widzimy lub jak jesteśmy postrzegani? Czy jest jakaś droga, żeby definiować się w jeden ostateczny sposób? Czy właśnie tego powinniśmy pragnąć? Czy może lepiej byłoby jednak odrzucić wszystkie złudzenia co do porządku w świecie? Uważam, że świat nie jest tak naprawdę uporządkowany. Pod koniec książki jeden z bohaterów staje przed wyborem, czy żyć w ciągłym strachu, podporządkować się szmaciarzowi, który nim rządzi, gdyż zna jego imię, czy też zaryzykować utratę „imienia”, czyli swojej zdefiniowanej osobowości, żeby wyzwolić się. To jest dla mnie w tej książce najważniejsze.
Hal Duncan
Hal Duncan: Uważam, że śmierć i wolność są ze sobą nierozerwalnie połączone. Jedną z najważniejszych rzeczy, którą starałem się pokazać w mojej powieści, jest dla mnie wolność w zaakceptowaniu śmierci. Jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości istnienie śmierci, zaakcentowałem to już w prologu zdaniem „Ludzie umierają”, które wystarczyłoby, aby zdefiniować życie i zdefiniować świat. Wydaje się, że to prawda banalna, coś zupełnie oczywistego, ale tak naprawdę wszystkie najważniejsze prawdy są banalne. Dopiero, kiedy zaczynamy się nad nimi zastanawiać, staramy się je zrozumieć, wchodzimy na bardzo grząski i bardzo rozległy teren. Tutaj zaczyna się trudność. Natomiast podstawowe prawdy są zupełnie oczywiste. Ale jest też tak, że samo zaakceptowanie śmierci i pogodzenie się z faktem, że ludzie umierają, jest bardzo wyzwalającym doświadczeniem, które zmienia sposób pojmowania i przeżywania świata.
Rozmawiała Magdalena Walusiak