Sześć lat po wywiezieniu do jerozolimskiego instytutu Jad wa-Szem (Yad Vashem) fresków malowanych przez Brunona Schulza , pojawiają się widoki na porozumienie w sprawie, która rzuciła cień na stosunki Izraela z Polską i Ukrainą - pisze we wtorek izraelski dziennik „Haarec”.
Potajemne wywiezienie z Drohobycza - rodzinnego miasta Schulza - fresków, jakie artysta namalował tam przed śmiercią w 1942 roku, spotkało się z międzynarodową krytyką Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu (Jad wa-Szem) - przypomina gazeta.
Rzecznik ukraińskiej ambasady w Izraelu Maksym Oswaluk potwierdził, że rozmowy w sprawie fresków trwają i określił je jako owocne. Zauważył - jak podaje „Haarec” - że Izraelczycy wykazali dobrą wolę i pragnienie zakończenia sprawy.
Jak dowiedział się dziennik w kręgach zbliżonych do pertraktacji, ukraińska strona chce, by porozumienie zawierało potwierdzenie, że freski są własnością Ukrainy i że zostały z niej wywiezione nielegalnie. W zamian gotowa jest rozważyć pozostawienie ich w Jad wa-Szem w charakterze wypożyczonego eksponatu.
Tymczasem, jak dodaje izraelska gazeta, Jad wa-Szem odpowiedział, że nic nie wie o rozmowach ze stroną ukraińską w sprawie własności fresków.
„Haarec” pisze, że kilka tygodni temu Jad wa-Szem w nietypowym geście pozwolił ukraińskiemu wiceministrowi kultury i turystyki obejrzeć freski, przechowywane w magazynach.
Wywiezienie fresków Schulza wywołało duży rezonans zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce. Bruno Schulz (1892-1942), polski pisarz i grafik żydowskiego pochodzenia, został zastrzelony przez gestapowca podczas likwidacji drohobyckiego getta. Trzy freski namalował w roku swej śmierci jako ilustracje do niemieckich baśni ludowych, na ścianach pokoju dziecinnego w willi w Drohobyczu, zajmowanej przez naczelnika gestapo Feliksa Landaua. Wśród namalowanych postaci jest woźnica, któremu autor Sklepów cynamonowych nadał własne rysy.
Po II wojnie światowej Drohobycz wszedł w obręb radzieckiej Ukrainy. Na początku lat 90. po upadku ZSRR i odrodzeniu zainteresowania dziełem Schulza , Polska i Ukraina zainicjowały powstanie muzeum poświęconego jego pamięci.
Na początku 2001 roku filmowiec-dokumentalista zidentyfikował willę, w której mieszkał Landau i odnalazł w niej uszkodzone freski. Według „Haareca” ukraińscy i polscy eksperci rozpoczęli badania nad freskami i zastanawiali się nad sposobem ich konserwacji i ekspozycji. Jednak przed upływem trzech miesięcy freski znikły.
29 maja 2001 roku Jad wa-Szem przyznał, że freski Schulza są w jego magazynach. Później ujawniono, że zatrudniony przez Jad wa-Szem człowiek przekonał właścicieli mieszkania w willi do sprzedania instytutowi fresków za nieujawnioną sumę.
*„Haarec” przypomina, że polskie gazety akcję wywiezienia fresków nazwały barbarzyńską. O sprawie pisał na pierwszej stronie „New York Times”, a „New York Review of Books” opublikował list otwarty z protestem przeciwko działaniu Jad wa-Szem, podpisany przez amerykańskich naukowców. * „Haarec” kończy artykuł wypowiedzią rzeczniczki Jad wa-Szem, która powiedziała, że freski w przyszłości będą eksponowane z dochowaniem artystycznych i konserwacyjnych wymogów.