Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:05

Greywalker

GreywalkerŹródło: Inne
d1ea29e
d1ea29e

Kat Richardson: _Dwóch facetów i biuro_

Wracałam ze spotkania, nie przestając myśleć o sprawie Coleen Shadley. Byłam już na szczycie schodów, jakieś sześć metrów od drzwi mojego biura, gdy przez mleczną płaszczyznę wprawionego w nie szkła, przemknął cień.
Zatrzymałam się i skrzywiłam, intensywnie wypatrując kolejnego ruchu za drzwiami. Kiedy się powtórzył, natychmiast przywarłam plecami do ściany. Powoli przesunęłam się do framugi i nasłuchiwałam. Serce mi kołatało niespokojnie. Za drzwiami ktoś był – dwa ktosie – dźwięki wskazywały na to, że przeszukują biuro. Bez namysłu sięgnęłam po pistolet.
I zatrzymałam się w pół ruchu.
Co ja zamierzałam najlepszego zrobić? Dwóch facetów przetrząsa mi biuro, a ja szykuję się otworzyć drzwi i stawić im czoła, machając pistoletem. Rozum mi odebrało kiedy umarłam? Raz, dawno temu, zapędziłam szczura do kąta i dziś posiadałam śliczną kolekcję blizn na rękach i nodze. Ku pamięci. A teraz miałam zamiar stanąć tym dwóm szczurom na drodze do jedynego wyjścia? Za żadne skarby! Jedna śmierć na miesiąc to aż nadto.
Wsunęłam z powrotem pistolet do kabury i schylając się jak najniżej ruszyłam do biura Fascha i Ikenabi – księgowych. Sekretarka znieruchomiała wpatrując się we mnie kiedy, kołysząc się niczym kaczka, na ugiętych nogach wmaszerowałam do pomieszczenia. Biorąc pod uwagę, że miałam na sobie wąską spódnicę i szpilki mój chód musiał zrobić na niej nieliche wrażenie.
– W czym mogę pomóc? – wykrztusiła.
Zamknęłam za sobą drzwi, wyprostowałam się i odezwałam, starając się mówić cicho: – Ee…tak. Jestem Harper Bline. Mam biuro naprzeciwko i zdaje się, że w tej chwili dwóch facetów przeszukuje je bez mojego pozwolenia. Chciałabym skorzystać z telefonu, żeby zadzwonić na policję.
Wpatrując się we mnie oczyma jak spodki nacisnęła jeden z klawiszy telefonu i wręczyła mi słuchawkę. Uwielbiam szybkie wybieranie.
Wezwałam policję i ostrzegłam dyżurnego, że okna mojego biura są na zachodniej ścianie budynku, więc patrol nie powinien nadjeżdżać z tamtej strony, jeżeli ma zamiar kogokolwiek złapać. Po czym postanowiłam poczekać na wsparcie w sekretariacie księgowych. Kilka minut później wóz policyjny zawył syreną na skrzyżowaniu i zatrzymał się przy zachodniej ścianie. Dwóch gości wyprysnęło z biura i rzuciło się do ucieczki w dół po schodach. Przepchnęli się obok wchodzących tą drogą gliniarzy, którzy, wrzeszcząc, aż się echo niosło, ruszyli w pościg.
Nikogo nie złapali.
Stróże porządku wrócili na górę i spotkaliśmy się w drzwiach mojego biura. W środku panował bałagan. Papiery i teczki porozrzucane na biurku i na podłodze, kartoteka została wywleczona na środek pomieszczenia. Dwie wyciągnięte szuflady świeciły pustkami. Komputer był włączony, a niewielki sejf pod biurkiem otwarty. Włamywacze spędzili tu więcej czasu niż sądziłam. Albo pracowali wyjątkowo szybko.
Gliniarze popatrzyli na bałagan, na otwarte drzwi z wyrwanym zamkiem i zadzwonili po technika, żeby zebrał odciski palców. Nie znalazł ani jednego, choć mogłabym przysiąc, że żaden z moich niespodziewanych gości nie nosił rękawiczek.
Kiedy technik pracował, policjanci na zmianę zadawali mi pytania.
– Może ich pani zidentyfikować?
– Może bym mogła, gdybyście ich złapali. Jeden z nich wyglądał jak bezdomny, który mnie zaczepił dzisiaj rano. Zwykły żul, jakich wielu na Pioneer Square. Coś tam bełkotał. Ale nigdy wcześniej go nie widziałam. Ten drugi niczym się nie wyróżniał. W ogóle nigdy go nie widziałam.
– Super – mruknął niższy glina.
Potrząsnęłam głową.
– Mówiłam dyżurnemu, żeby nie podjeżdżać od zachodniej strony? A może wam tego nie przekazał?
Obaj nagle poróżowieli. Z niejakim wysiłkiem przełknęłam cisnące mi się na usta przekleństwa.
– A może jeden z nich łaził za panią? – zapytał ten wyższy.
Prychnęłam.
– Łaził za mną? A no tak… prywatny detektyw to wymarzona dziewczyna każdego świra.
– A może ktoś ich nasłał. Jakieś skojarzenia w tym kierunku?
– Żadnych.
I to była prawda. Facet, który mnie skatował skruszony czekał na proces i liczył, że jakoś mu się ten wybryk upiecze. Nie miałam żadnych wkurzonych klientów, ani nie znałam żadnych sfrustrowanych złoczyńców, którzy chcieliby przeglądać zawartość moich szaf. Większość pracy prywatnego detektywa to tak naprawdę nużące przedzieranie się przez niezliczone ilości papierów i podobne obowiązki, za których unikanie ludzie są gotowi płacić. Zabawa w dwadzieścia pytań z tymi dwoma przygłupami zaczynała mi poważnie działać na nerwy. Obaj gliniarze patrzyli na mnie, jakby to włamanie było moim pomysłem.
– Żadnych? Nie przychodzi pani na myśl, ktoś kogo mogła pani wkurzyć?
– Nie.
Wyższy wywrócił oczami.
– Niech pani sobie naprawi zamek i sprawi alarm, zanim któryś z pani wielbicieli tu wróci. Tak by było najlepiej.
Moja cierpliwość się wyczerpała.
– Nie – warknęłam. – Najlepiej to by było gdybyście pomyśleli, zanim wpadliście tu z hałasem.
Popatrzył na mnie wrogo spod przymrużonych powiek, ale żaden nie odpowiedział.
Oddalili się obaj mamrocząc coś do siebie.
Była niemal pierwsza, a ja zostałam z bałaganem i rozwalonym zamkiem w drzwiach.

d1ea29e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ea29e

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj