Historyk, eurodeputowany Wojciech Roszkowski podkreślił w rozmowie z PAP, że w jego oczach ucierpiała wiarygodność Guentera Grassa , po tak późnym wyznaniu, że służył w Waffen-SS.
Zaznaczył jednak, że pisarza można nawet podziwiać za jego odwagę cywilną.
Grass w sobotnim wywiadzie dla dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ujawnił, że jako 15-latek zgłosił się na ochotnika do służby na łodzi podwodnej. Marynarka wojenna nie potrzebowała jednak rekrutów. Po roku oczekiwania dostał powołanie do 10. dywizji pancernej Waffen-SS „Frundsberg” w Dreźnie. Skierowano go na front wschodni. Zapewnił jednak, że w czasie służby nie oddał ani jednego strzału. Trybunał w Norymberdze uznał w 1946 r. Waffen-SS, jako część SS, za organizację zbrodniczą.
– Trudno być moralistą, jeżeli się przez tyle lat ukrywało taki fakt. Pytanie pozostaje: dlaczego przez tyle lat milczał i co w świetle tego oznacza jego moralistyka – powiedział prof. Roszkowski, pytany czy to wyznanie będzie miało wpływ na autorytet Grassa , laureata Nobla, uznawanego za pacyfistę i wybitnego moralistę.
Zaznaczył także, że wiarygodność dzieł uzależniona jest od wiarygodności ich twórców.
– W moich oczach wiarygodność Grassa ucierpiała, pytanie jak zareaguje na to opinia publiczna - dodał.
W jego opinii wiele zależeć będzie też od tego, jakie będą kolejne kroki i wypowiedzi noblisty.