* Guenter Grass , autor powieści Wróżby kumaka , na podstawie której film nakręcił Robert Gliński, powiedział, że ekranizacja mu się podoba, choć ma pewne zastrzeżenia.*
– Bardzo dużo z mojej powieści odnajduje w tej ekranizacji. Ogólna tendencja, ogólny humor, problematyka tej powieści. Jest również obecna ironia, która pragnąłem oddać w mojej powieści, ironia w postrzeganiu się wzajemnym Polaków i Niemców – powiedział Grass.
– To, co dotyczy współczesności jest jak najbardziej wiernie oddane. Wszystkie odniesienia, retrospektywy, czy to związane z czasami Hitler Jugend, czy też młodzieżowej organizacji socjalistycznej; wszystko to wydaje się być sztuczne, jak gdyby ubrane w pewien kostium – mówił pisarz noblista.
Według Glińskiego, powieść ma kilka płaszczyzn, które - jak ocenił - są fantastycznym materiałem na film. Wymienił m.in. współczesność i historię.
– Historia, czyli to, co za nami stoi - ten garb, z którym musimy się borykać, którym nam czasami ciąży, bo niesie wspaniałe dramaty ludzkie, konflikty to wspaniałe mięso dla filmu – uważa reżyser.
Grass , pytany o obecną ocenę stosunków polsko- niemieckich oraz to na ile odnajduje ich stan w filmie, powiedział m.in., że w ostatnich 10 latach miały one charakter „bardziej odprężony”. – Nie można powiedzieć, że są to już stosunki, które można określić mianem normalizacji (...) Rany, które mamy z przeszłości nie są jeszcze całkiem zabliźnione; cały czas jeszcze bolą. Zostało jednak osiągnięte duże zbliżenie między naszymi narodami. Trzeba szczególnie podkreślić kontakty bezpośrednie, prywatne, międzyludzkie – dodał.
Jego zdaniem, mimo procesu pojednania ciągle dochodzi do pewnych zakłóceń. – I to zarówno zakłóceń, które są wywoływane przez stronę polską jak i przez stronę niemiecką. Zakłóceniom, którym często towarzyszą nuty nacjonalistyczne – powiedział.
Skrytykował przy tym inicjatywę powstania Centrum Przeciwko Wypędzeniom w Berlinie.