"Gniewne staruszki" i piękne miasto - czyli Polska w pigułce
"Dawka autoironii, porcja romantyzmu, szczypta pesymizmu i po trochu drobiazgowości oraz odwagi" - tak Fanny Vaucher charakteryzuje coś, co sama nazwała "polskimi pigułkami". Szwajcarska artystka przybyła do Polski w październiku 2012 roku i od razu zakochała się w naszym kraju. Swoje odczucia i obserwacje postanowiła przelać na kartki dziennika graficznego. Tak powstał album "Polskie pigułki" - pełen trafnych i zabawnych obserwacji pamiętnik, z którego dowiadujemy się, że Polska wcale nie jest taka ponura, jakby nam się wydawało, a zagraniczni goście dostrzegają całkiem dużo jej jasnych stron.
Polskie pigułki od Szwajcarki
Na następnych stronach naszej galerii dowiecie się, co Szwajcarka sądzi o:
- moherowych beretach - pladze reklam w polskich miastach
- braku słońca
- kotach żyjących w podziemiach Pałacu Kultury i Nauki
- zakazie picia alkoholu w miejscach publicznych
Polski listopad
Pierwszy wpis Funny Vaucher pochodzi z 31 października 2012 roku. To wtedy artystka dotarła do Polski i zamieszkała u swojego przyjaciela. Jak sama pisze, życie w Warszawie wcale nie jest takie proste. "Przyjazd do Warszawy jest czymś innym niż na przykład przybycie do San Francisco" - wyznaje w poprzedzającym dziennik wywiadzie. "Warszawa wymaga czasu, cierpliwości i determinacji w odkrywaniu wszystkiego krok po kroku." Zdaniem artystki z miastem "trzeba chcieć się zmierzyć, a nie czekać z założonymi rękami, że jej piękno rzuci się nam na oczy".
Vaucher nie uważa jednak, by "szok kulturowy", który przeżyła, można było nazwać pozytywnym lub negatywnym. "To było mentalne trzęsienie ziemi związane z rewizją różnych spraw, które dotąd traktowałam jako oczywistości, i podważeniem wielu percepcyjnych przyzwyczajeń." Wydaje się jednak, że przełom października i listopada to dobry moment na przeprowadzkę do naszego kraju - już w drugim wpisie Vaucher zachwyca się polskimi tradycjami związanymi ze świętem Wszystkich Świętych. To zresztą nie pierwsza artystka komiksowa z zagranicy, na której rozświetlone zniczami cmentarze robią tak wielkie wrażenie. Podobne zachwyty możemy odnaleźć także w powieści graficznej "Zaduszki" izraelskiej artystki Rutu Modan.
Radio, które rządzi Polską
Vaucher przybyła do Polski w momencie, gdy wciąż żywe były spory wokół katastrofy smoleńskiej. Dlatego nic dziwnego, że w dzienniku co i rusz do niej nawiązuje. Po raz pierwszy napomina o Smoleńsku przy okazji przygotowań do obchodów Święta Niepodległości. Pod rysunkiem przedstawiającym Pałac Prezydencki zwraca uwagę, iż zebrani ludzie śpiewają pieśni patriotyczne i upamiętniają Lecha Kaczyńskiego. Ale pisane przez Szwajcarkę "Polskie pigułki" przedstawiają uproszczoną wersję panujących w naszym kraju stosunków społecznych. Świadczy o tym już chociażby fakt, że rozdział poświęcony Tadeuszowi Rydzykowi został zatytułowany "Jak można być (aż takim) nacjonalistą?". Czytamy w nim, że Radio Maryja jest "wyjątkowo konserwatywne i skrajnie nacjonalistyczne." Ale: "ma podobno mnóstwo słuchaczy, co daje mu wielką siłę polityczną."
Artystka zwraca uwagę, iż procentowo Rydzyk ma niewielki poparcie w polskim społeczeństwie. Cytuje jednak gazetę "Le Point", w której wyczytała, iż "przy niskiej frekwencji ta bardzo zdyscyplinowana grupa wyborców nabiera większego znaczenia, niż mogą przewidzieć sondaże".
Gniewne staruszki
Do tematu powraca rysując wpis z 4 lutego 2013 roku, zatytułowany "Co tak złości wszystkie staruszki?". Vaucher zwraca uwagę, iż "moherowe berety" znane są z tego, że "na wszystkich krzyczą". Artystka tłumaczy to wpływem Radia Maryja, ale zdaje się także trochę je rozumieć. "Są stare, bardzo wierzące i już nie potrafią zrozumieć otaczającego świata" - przekonuje czytelnika z Polski, który teoretycznie powinien to doskonale rozumieć.
Do tematu rozzłoszczonych staruszek Vaucher powraca jeszcze 4 sierpnia 2013 roku, tuż przed rocznicą rzezi na Woli. Wiążąc ze sobą oba tematy, zdaje się sugerować, iż niezadowolenie starszych obywateli to wynik historycznej traumy. Kiedy okazuje się, że staruszka, która regularnie krzyczy na nią w windzie, w 1944 roku miała zaledwie 18 lat, nagle krytyczne uwagi Vaucher łagodnieją.
Najgorsza reklama
Innym powracającym tematem "Polskich pigułek" jest problem wielkopowierzchniowych reklam szpecących polskie miasta. Jak trafnie punktuje Vaucher, zanieczyszczają one miasta i sprawiają, że nie sposób się z nich dobrze czuć. Artystka przedstawia nawet swoją własną, amatorską teorię na temat plagi reklam. Jej zdaniem po upadku komunizmu niekontrolowany przez państwo rynek reklamy wymknął wszelkim regulacjom. I regułom zdrowego rozsądku.
Dzięki specyficznej konstrukcji dziennika, Fanny Vaucher powraca do problemów, które ją trapiły. I tak, po pewnym czasie, szpetne reklamy na budynku na skrzyżowaniu alei Solidarności i ulicy Jana Pawła II zostały usunięte. "Witaj z powrotem Fanny" - zdają się krzyczeć bloki do artystki, której nie przeszkadza nawet, iż budynek, który się wyłonił spod reklam jest stary i zaniedbany. "Żadna rewelacja, ale to i tak lepsze od gigantycznej reklamy zachwalającej wieprzowinę najwyższej jakości" - konkluduje.
Kraj bez słońca
"Czy to słońce? Po raz pierwszy od 15 dni jest ładnie" - czytamy we wpisie z 27 stycznia 2013 roku. I to kolejny z nurtujących Szwajcarkę tematów. Polska pogoda wydaje jej się być niezrozumiała. "Szaruga jest jedynym naprawdę trudnym do zniesienia aspektem warszawskiej zimy" - pisze narzekając na wieczne zachmurzenie. I tłumaczy, że inaczej niż w jej rodzinnej Szwajcarii, Polska znajduje się na płaskim obszarze rozciągającym się od Francji po Ukrainę. "W oddaleniu od dużych zbiorników wodnych i wysokich gór, gdzie zderzają się różne masy powietrza. Efekt jest taki, że niejednolity klimat jest tu zupełnie nieprzewidywalny i z roku na rok inny. (...) Zachmurzenie występuje przez 60-70 procent dni w roku. I tylko 30 do 50 dni jest bezchmurnych".
Pałacowe koty
Zwiedzająca Warszawę Szwajcarka kilkakrotnie przypomina o ciekawych, miejskich historiach, nad którymi Polacy przeszli do porządku dziennego. Jednym z takich najciekawszych epizodów jest fascynująca historia kotów trzymanych w podziemiach Pałacu Kultury, by polowały na myszy i szczury. "Uspokoiłam się, kiedy się dowiedziałam, że zajmuje się nimi pani Elżbieta B. Ma bzika na ich punkcie. Dba o koty odkąd tylko zaczęła pracować w Pałacu. (...) Nauczyła je korzystać z kuwety i urządziła dla nich specjalne pomieszczenia."
Wzruszająca opowieść o pałacowych futrzakach kończy się niesamowitą puentą. Okazuje się bowiem, że większość zwierząt całe życie spędziło w piwnicach i nigdy nie widziały słońca. Nie przeszkadza im to jednak, by pod koniec życia, słabe i schorowane, układały się w świetle świecącej się bez przerwy lampy - "jedynego słońca, które znały w swoim życiu".
Ta dziwaczna Polska
Najciekawsze "Polskie pigułki" są jednak, gdy Fanny Vaucher konfrontuje się z polskimi absurdami - trudnymi do zrozumienia dla przybysza z zagranicy. I tak, dwa fascynujące rozdziały komiksu mówią o polskim zakazie picia w miejscach publicznych. "Polskie więzienia są pełne... rowerzystów" - nie może uwierzyć artystka." I wylicza, że w 2011 roku, aż w więzieniach przebywało 4 tysiące pijanych rowerzystów. "To więcej niż pijanych kierowców!" - podkreśla z niedowierzaniem. Innym razem Vaucher podsumowuje, ile kosztuje piwko na świeżym powietrzu wypite w towarzystwie policjanta. "102.90 za piwo. A jeśli ze zdenerwowania je rozbijesz, płacisz 50 złotych więcej. 152,90 zł. Jaki luksus!".
Jaka Polska wyłania się z zapisków artystki? Najłatwiej odpowiedzieć: "swojska". Pełna brzydoty, ale i swoistego uroku. Absurdalna, urocza i zabawna. A jednocześnie szara i, czasami, nieprzyjazna. Vaucher nie jest jednak surowa. Dla niej to kraj ciekawostek, którego nie da się uchwycić w jednym prostym zdaniu. Dlatego od dwóch lat rysuje dziennik.
Fanny Vaucherurodziła się w 1980 roku. Jest absolwentką studiów literackich na Uniwersytecie w Lozannnie. Studiowała także ilustrację i komiks w Genewie. Więcej jej zabawnych komiksów możecie przeczytać na wciąż działającym blogu "Pilules polonaises" .