Trwa ładowanie...

Głośny horror o nastoletniej kanibalce. Przeczytaj, zanim pójdziesz do kina

Porzucona przez rodzinę nastoletnia kanibalka Maren wyrusza w podróż po Ameryce. Zabiera ze sobą trochę pieniędzy i kilka książek, ale też dręczące wspomnienia i swój nienasycony głód... "Do ostatniej kości" jest horrorem, który prowokuje, wstrząsa, pochłania. Na motywach powieści Camille DeAngelis nakręcono film pod tym samym tytułem, który zdobył nagrody na Festiwalu w Wenecji i trafi do polskich kin 25 listopada.

Timothée Chalamet w ekranizacji "Do ostatniej kości"Timothée Chalamet w ekranizacji "Do ostatniej kości"Źródło: Materiały prasowe
d1iyn55
d1iyn55

Dzięki uprzejmości wyd. Poradnia K. publikujemy fragment książki "Do ostatniej kości" Camille DeAngelis (przełożył Jarosław Mikos).

Rozdział 1

Penny Wilson bardzo chciała mieć dziecko, jednak w sposób najgorszy z możliwych. W każdym razie tak się domyślam, ponieważ jej zadaniem było tylko mnie przypilnować przez półtorej godziny, ale najwyraźniej kochała mnie odrobinę za mocno. Zapewne nuciła mi jakąś kołysankę, z czułością tuliła drobne paluszki moich rąk i nóg, całowała policzki i głaskała mnie po główce, dmuchając we włosy, jak gdyby chciała sobie powróżyć z dmuchawca. Miałam już zęby, ale byłam jeszcze zbyt mała, żeby przełknąć kości, więc kiedy mama wróciła do domu, znalazła je wszystkie w salonie, ułożone na dywanie w zgrabny kopczyk.

Gdy mama po raz ostatni widziała Penny Wilson, dziewczyna miała jeszcze twarz. Wiem, że mama głośno krzyczała, bo każdy by krzyczał. Później, kiedy byłam starsza, powiedziała mi, że tamtego popołudnia pomyślała, że moja opiekunka padła ofiarą wyznawców jakiegoś satanicznego kultu. Słyszała o przedziwnych rzeczach, jakie czasami zdarzają się na przedmieściach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany

Tylko że to nie byli wyznawcy kultu. Bo gdybym wpadła w ich ręce, porwaliby mnie i robili ze mną różne straszne rzeczy, a ja leżałam pogrążona we śnie na podłodze obok kupki kości. Łzy nie zdążyły jeszcze obeschnąć na moich policzkach i krew wokół moich ust wciąż jeszcze była wilgotna. Już wtedy nienawidziłam samej siebie. Nie pamiętam nic z tamtego dnia, ale to jedno wiem na pewno.

d1iyn55

Nawet gdy mama zauważyła krwawą plamę na moich śpioszkach i dostrzegła smugi krwi na mojej twarzy, nie rozumiała tego, co widzi. A kiedy rozsunęła mi wargi i włożyła palec wskazujący do środka – matki to najdzielniejsze istoty na świecie, a moja jest najdzielniejsza ze wszystkich – znalazła coś twardego, co utkwiło mi między dziąsłami. Wyciągnęła to i popatrzyła zdumiona. To był młoteczek z ucha Penny Wilson.

Penny Wilson mieszkała na naszym osiedlu, po drugiej stronie podwórka. Żyła samotnie i najmowała się do różnych dorywczych prac, więc przez wiele dni nikt nie zauważył jej zniknięcia. Wtedy po raz pierwszy musiałyśmy nagle zebrać wszystkie nasze rzeczy i szybko się wyprowadzić. Później często się zastanawiałam, czy mojej mamie przyszło do głowy tamtego dnia, jak wielkiej nabierze wprawy w takich ekspresowych przeprowadzkach. Kiedy ostatni raz musiałyśmy się przenieść do innego miasta, spakowała nas równo w dwanaście minut.

Niedawno spytałam mamę o Penny Wilson: "Jak ona wyglądała?", "Skąd pochodziła?", "Ile miała lat?", "Czy czytała dużo książek?", "Czy była sympatyczna?". Siedziałyśmy akurat w samochodzie, choć tym razem nie jechałyśmy do kolejnego miasta. Nigdy nie rozmawiałyśmy o tym, co zrobiłam, bezpośrednio po tym, gdy to zrobiłam.

DO OSTATNIEJ KOŚCI - Oficjalny zwiastun

– Nie musisz o tym wszystkim wiedzieć, Maren – westchnęła mama, pocierając oczy kciukiem i palcem wskazującym.

d1iyn55

– Po prostu chcę.

– Miała długie, jasne włosy i zawsze nosiła je rozpuszczone. Wciąż była młoda – młodsza niż ja – ale nie sądzę, by miała wielu przyjaciół. Mówiła cicho. – Potem głos mamy się załamał, gdy dotarła pamięcią do jakiegoś wspomnienia, o którym wolałaby zapomnieć. – Pamiętam, jak twarz Penny pojaśniała, gdy spytałam ją tamtego dnia, czy może cię przypilnować. – Mama wydawała się rozgniewana. Otarła łzy wierzchem dłoni. – Widzisz? Nie ma sensu rozmyślać o tych sprawach, jeśli nie możesz nic zrobić, żeby cokolwiek zmienić. Co się stało, to się nie odstanie.

Zastanowiłam się chwilę.

d1iyn55

– Mamo?

– Tak?

– A co zrobiłaś z kośćmi?

Tak długo zwlekała z odpowiedzią, że zaczęłam się obawiać, co powie. W końcu zawsze woziłyśmy ze sobą taką walizkę, której nigdy przy mnie nie otwierała. Wreszcie się odezwała:

– Są pewne sprawy, o których nigdy ci nie opowiem, żebyś nie wiem jak bardzo prosiła.

Moja mama była dla mnie dobra. Nigdy nie mówiła takich rzeczy jak: "Co ty zrobiłaś?" albo "Popatrz, kim ty jesteś!".

d1iyn55

Mama zniknęła. Wstała przed świtem, spakowała kilka rzeczy i odjechała samochodem. Mama już mnie nie kochała. Jak mogłabym mieć jej to za złe, jeśli nigdy mnie nie kochała?

W niektóre poranki, gdy już mieszkałyśmy w jakimś miejscu na tyle długo, że mogłyśmy zacząć zapominać, budziła mnie piosenką z filmu Deszczowa piosenka:

– Dzień dobry. Dzień dobry! Rozmawialiśmy całą noc… Tyle że gdy śpiewała te słowa, zawsze brzmiała jakoś smutno.

d1iyn55

W dniu, w którym skończyłam szesnaście lat – trzydziestego maja – mama, wchodząc do mojej sypialni, znowu zaśpiewała tę piosenkę. To była sobota i zaplanowałyśmy dzień pełen różnych rozrywek. Objęłam poduszkę i spytałam:

– Dlaczego zawsze śpiewasz to w ten sposób?

Mama rozsunęła zasłony. Widziałam, że zamknęła oczy i uśmiechnęła się do siebie, stojąc w promieniach słońca.

d1iyn55

– Czyli jak?

– Jakbyś raczej wolała położyć się spać o jakiejś rozsądnej porze.

Roześmiała się, usiadła w nogach mojego łóżka i przez kołdrę pogładziła moje kolano.

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Maren.

Już dawno nie widziałam, żeby była tak szczęśliwa.

Przy naleśnikach z posypką czekoladową wsunęłam rękę do torby z prezentami i znalazłam w środku jedną wielką książkę – "Władcę Pierścieni", wszystkie trzy tomy zebrane razem – oraz kartę podarunkową do sieci księgarń Barnes and Noble. Większość dnia spędziłyśmy w jednym z ich salonów. Wieczorem mama zabrała mnie do włoskiej restauracji, prawdziwej włoskiej restauracji, czyli takiej, w której kelnerzy i szef kuchni zwracają się do siebie w swoim ojczystym języku, na ścianach wiszą czarno-białe rodzinne fotografie, a zupa minestrone smakuje tak, że człowiek jest po niej syty przez wiele dni.

W środku panował półmrok i na zawsze zapamiętam czerwone światło ze szklanego świecznika na tealighty padające na twarz mamy, gdy unosiła łyżkę do ust. Rozmawiałyśmy o tym, jak idzie mi w szkole, jak wyglądają jej sprawy w pracy. Rozmawiałyśmy o tym, jak będzie, gdy pójdę do college’u, jakie przedmioty mogłabym wybrać na studiach i kim mogłabym zostać w życiu. W pewnym momencie na stole pojawiła się miękka kostka tiramisu z wetkniętą w nią świeczką i wszyscy kelnerzy zaśpiewali dla mnie po włosku Buon compleanno a te.

Poradnia K, 2022 Materiały prasowe
Poradnia K, 2022Źródło: Materiały prasowe

Potem mama zabrała mnie do kina na "Titanica", na seans ostatniej szansy, i na trzy godziny zanurzyłam się w tej opowieści, podobnie jak wtedy, gdy czytam jakąś ulubioną książkę. Byłam piękna i odważna, jak ktoś, czyim przeznaczeniem jest kochać i przetrwać, cieszyć się szczęściem i pamiętać. W prawdziwym życiu nie miałam szans na żadną z tych rzeczy, ale w przyjemnych ciemnościach starego, zaniedbanego kina mogłam o tym na chwilę zapomnieć.

W domu padłam na łóżko wyczerpana i z przyjemnością pomyślałam, że rano będę mogła rozkoszować się tym, co zostało ze wspaniałej kolacji, i czytać nową książkę. Ale kiedy się obudziłam, w mieszkaniu panowała dziwna cisza i nie czułam zapachu kawy. Coś było nie tak.

Poszłam na dół i w kuchni na stole znalazłam list:

Jestem twoją matką i kocham cię, ale nie mogę już dłużej żyć w ten sposób.

(…)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Do ostatniej kości" Camille DeAngelis (przełożył Jarosław Mikos), która ukazała się w Polsce nakładem wyd. Poradnia K.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1iyn55
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1iyn55

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj