Trwa ładowanie...
fragment
25-08-2012 17:11

Głos Boga

Głos BogaŹródło: "__wlasne
d28nx4e
d28nx4e

Słońce zachodziło krwawo, jakby zapowiadając rychłe rzezie i podboje.
Memento pomyślał, że słońce za często zachodzi krwawo.
Z zamiłowania był Memento filozofem i często miewał myśli o charakterze egzystencjalnym. W tej chwili na przykład zastanawiał się poważnie, czy powinien pozbawić się wzroku, skoro wciąż jeszcze zdarzały się widoki tak monumentalne, jak słońce zachodzące (krwawo) nad bezkresnymi, zda się, wrzosowiskami.
A wrzosowiska końca nie miały, niczym spokojne wody Morza Martwego, które filozof widział raz, przed wieloma laty. Pamiętał, że woda falowała lekko jak pierś kobiety pod delikatnym dotykiem.
- Postanowione – rzekł Memento.
Mówił do siebie.
Zamierzał, wzorem radykalnych myślicieli starożytnych, definitywnie odciąć się od świata zewnętrznego i bodźców płynących zeń w zgubnym nadmiarze. Pragnął zgłębić naturę Boga Milczącego, usłyszeć wreszcie Jego Głos. W tym celu, jak mniemał, dobrze byłoby nielitościwie wykłuć sobie oczy. Z tego też powodu przebywał w zawilgoconej komnacie Samotnej Wieży w zamku Kaltern, z nikim się nie kontaktując, rozmawiając jeno z rzadka z sobą samym. Jedynym człowiekiem, jakiego widywał, była niema kobieta, która raz dziennie donosiła mu pożywienie.
Trzecim i zarazem ostatnim mieszkańcem Kaltern, opustoszałego po śmierci hrabiego Mortena, był kat bez imienia – jego jednak Memento nie widywał w ogóle, bowiem noce i dni spędzał oprawca w lochach. Samotność łączyła kata i filozofa. Samotność dojmująca jak ból gnijącej nogi Memento.
Noga gniła już od jakiegoś czasu, lecz nie zgadzał się na jej usunięcie, choć niema kobieta nieraz sugerowała mu zabieg na migi. Gnijąca kończyna wprawiała Memento w stan mistycznego uniesienia. Wydawało mu się czasem, że widzi Cień Boga. Albo, że słyszy Jego Szept. Fenomeny te miały dużo wspólnego z trawiącą ciało gorączką. Memento czuł na plecach gorący oddech śmierci.
Drzwi rozwarły się z potępieńczym zgrzytem metalu ścierającego się z metalem; dźwięk przerwał filozofowi rozmyślania nad słynnym zdaniem Gregoriausa z Bestos: Albo Bóg raz jeno przemówił, gdy świat tworzył z niczego, albo przemawia nieustannie, i dzięki temu świat ciągle jeszcze trwa.
Do komnaty, z pozorem wdzięku, wsunęła się niema kobieta. Przyniosła filozofowi chleb i mleko. Mleko było w tym zestawie niezbędnym dodatkiem do chleba, który osiągał twardość kamienia.
Memento już nie odczuwał głodu, wciąż jednak zmuszał się do spożywania, by przedłużyć swe bytowanie na tym padole łez, cierpienia, krwi i potu. Miał nadzieję usłyszeć Głos Boga jeszcze za życia.
Po śmierci mogło już w tym nie być żadnej filozofii.
Ze zdumieniem zaobserwował ciążę, zaznaczającą się u kobiety. Pomyślał, że ojcem musi być kat, no bo któż inny. Kat z kolei nabierał przekonania, że niemowa jest kochanką filozofa.
Obaj byli w błędzie.
Niemowa była potwornie brzydka, miała toporne rysy twarzy, jej oczy były nieokreślonego koloru, przetłuszczone włosy z trudem osiągały wątłą intensywność barwy lnu.
W Memento wzbudziłaby zapewne uczucie litości, gdyby nie to, że od jakiegoś czasu zajęty był litowaniem się nad sobą i nad światem całym. Dokładnie w tej kolejności.
Czasem, w przypływie dławiącej rozpaczy, filozof myślał, że Bóg jest niemy jak ta nieszczęśnica. Albo że w ogóle Boga nie ma. Obie ewentualności wydawały mu się jednako przerażające.
Kiedy kobieta opuściła komnatę, filozof z trudem sięgnął do podróżnej torby przeciążonej wiedzą uczonych ksiąg w skórzanych oprawach. Niektóre były nawet ilustrowane. Ich autorzy mniemali, że coś wiedzą. Byli i tacy, którzy utrzymywali, że wiedzą, iż nic nie wiedzą. Mimo to pisali książki.
Oprócz ksiąg, w torbie znajdował się sztylet o ostrzu wąskim jak usta Memento. I ostrym jak jego język.
Kiedyś kochanka filozofa porównała jego usta do szramy. Sądząc po dobywających się z nich słowach pełnych bólu, porównanie było uprawnione. Niewiasta ta była po trosze poetką, po trosze zasię karczemną dziewką ze skłonnościami do karczemnych awantur. Jeszcze jako bardzo młody człek, Memento doszedł do pożytecznego wniosku, że kobiety puchem są jeno marnym i niczym nadto. Nigdy żadnej naprawdę nie pokochał. Jedyną jego miłością była filozofia. Kiedy uprawiał miłość z nikczemnymi dziewkami, miał przed oczami ustępy z filozoficznych dzieł i dopiero przypominanie co celniejszych aforyzmów w połączeniu z fizycznym czysto oddziaływaniem doprowadzało go do spełnienia. Często zastanawiał się, jak też radzą sobie z tym problemem kowale.
- Dość!!! – krzyknął w celu zagłuszenia nazbyt już frywolnych myśli.
Przyłożył ostrze sztyletu do oka i już zamierzał nacisnąć, gdy jego uwagę przykuł niespodziewany refleks zachodzącego słońca. Przyczyną zjawiska okazał się jeździec, najpewniej zakuty w zbroję. Filozof pomyślał, że to błędny rycerz z obłędem w oczach.

Po chwili zapomniał Memento o jeźdźcu, a jego wyrafinowany umysł zaprzątnęły myśli o ślepej uliczce.
Odwiedził niegdyś zatłoczone miasto Barden liczące podobno ponad pięćdziesiąt tysięcy nieczystych dusz. Miasto nie przypadło mu do gustu, powietrze wypełniały nieprzyjemne zapachy, ludzie zdawali się być jakby wypłowiali – zapewne z braku świeżego powietrza. Dziewki z kolei były wulgarne i przekonane o dziejowej misji swego rzemiosła, nie miały w sobie odrobiny liryzmu. Któregoś dnia filozof po raz pierwszy w życiu ujrzał ślepą uliczkę i od razu pomyślał, że to świetna metafora ludzkiego bytowania tudzież jego braku. W tej chwili wydawało mu się, że gdy własnoręcznie pozbawi się wzroku, porównanie jego losu do ślepej uliczki nabierze niepokojącej dosłowności. Natychmiast pocieszył się jednak, że ludzie zasadniczo różnią się od ulic, a ślepcy od ślepych uliczek. Ulice nie miewają problemów natury egzystencjalnej, nie muszą napychać sobie kałdunów ani zdobywać względów – to względne pojęcie – dziewek. Nie muszą zabijać, by przeżyć.
Nie muszą myśleć o Milczeniu Boga.
Z oddali doszły filozofa niewieście krzyki. Kobieta śmiertelnie się czegoś obawiała i oznajmiała to światu przenikliwym głosem. Do tej pory jedyną kobietą na zamku Kaltern była niemowa. Memento widział dwa rozwiązania zagadki – albo niema służąca odzyskała głos, albo też zjawiła się druga kobieta, tym razem obdarzona głosem, od którego drżały ściany.
- Czego ode mnie chcecie?! – krzyczała. Głos był stłumiony, jakby dochodził spod ziemi, najpewniej z lochów. Kat musiał mieć z tym wiele wspólnego.
Już bez dalszych wahań wziął się dziarsko do wykłuwania sobie oczu. Szło mu jednak opornie, była to jedna z tych czynności, które człek wykonuje po raz pierwszy i ostatni zarazem. Podobnie jest na przykład z umieraniem. No i z przychodzeniem na świat.
Poniewczasie przyszło filozofowi do głowy, że mógł poprosić o przysługę fachowca z lochów. Mądry filozof po szkodzie.

Po wyłupieniu pierwszego oka Memento stracił na chwilę przytomność. Kiedy ją odzyskał, natychmiast wyłupił drugie. Na razie nie poprawiło mu to jasności myślenia, a już z całą pewnością nie wpłynęło dobrze na jasność widzenia.
Niema kobieta nie okazała gwałtownych uczuć na widok jatki. Musiała widywać w swym życiu sporo krwi. Potu. Cierpienia. I łez. Z kamiennym spokojem opatrzyła rany filozofa. Tylko jej dziwne oczy o nieokreślonej barwie były smutne. Tego jednak Memento nie mógł już zobaczyć.
By choć na chwilę zapomnieć o bólu gnijącej nogi i oczodołów, Memento jął rozważać dowody na istnienie Boga. Był to w istocie jeden dowód, ale w czterech częściach. Po pierwsze, niepodważalny fakt istnienia ruchu w przyrodzie warunkuje istnienie Pierwszego Poruszyciela. Po drugie, zróżnicowana doskonałość istniejących rzeczy wnosi istnienie Istoty Doskonałej. Z istnienia przypadkowości w rzeczywistości wnioskuje się istnienie Istoty Koniecznej. Po czwarte zaś i ostatnie, skoro w przyrodzie istnieje przyczynowość, musi być również Przyczyna Pierwsza.
- Dobrze! – ryknął Memento, pragnąc zagłuszyć cierpienie. – Ale to nie tłumaczy zaklętego Milczenia Boga!!!
Memento uważał dowody za niewarte funta kłaków. „To nie dowody, to pobożne życzenia” – mawiał w przypływach podłego nastroju, czyli dość często. Bo czyż nie jest tak, że w istocie świat składa się z małych cząstek, te zaś z jeszcze mniejszych, i tak dalej aż w nieskończoność, która wiedzie do pustki zupełnej? A owa pustka oznacza, że świat złudzeniem jest jeno i niczym więcej. Oznaczałoby to również, że Bóg z lubością uprawia pustosłowie monstrualne. Czymże byłby wówczas świat: snem, grą oszukanych zmysłów, odbiciem na wodzie, cieniem cienia, uczciwością złodzieja, milczeniem retora, cnotą dziewki?
- Mądrością filozofa! – krzyknął Memento i zaśmiał się gorzko.
Albo przyczynowość świata. Rzekoma przyczynowość. Czyż nie jest tak, że każda przyczyna ma swoją własną, i tak bez początku i bez końca, aż okaże się, że Przyczyny Pierwszej nie ma, po prostu nie ma!
Przez chwilę Memento zdawało się, że słyszy zduszony chichot dochodzący zewsząd, ale to jady z nogi filozofa zakłócały równowagę jego czterech zmysłów.
I wtedy usłyszał wrzask pełen zwierzęcego bólu.
- Aaaaaaa!!!!!
Ale i w jego realność zwątpił.
Potem zasnął. Śniły mu się uszy zamienione w popiół.
Nie obudził się już. Gnijąca noga wykopała go z tego świata. Umarł, nie usłyszawszy Głosu Boga.

d28nx4e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28nx4e

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj