Gigantyczny skarb III Rzeszy miał być na Dolnym Śląsku...
Obok słynnego "Złotego Pociągu" z Wałbrzycha, w Polsce mamy jeszcze jedną arcyciekawą zagadkę związaną ze skarbami. Tajemnica ta zahacza zarówno o okres II wojny światowej, jak i o współczesne wątki eksploracyjne, kryminalne, a nawet stojących w cieniu całej tej zagadki ludzi ze służb specjalnych.
Zacznijmy od początku...
Gdzieś w Sudetach pod koniec II wojny światowej miano ukryć ogromny skarb. Składały się na niego ciężarówki wypełnione skrzyniami, które podobno wjechały do podziemnego obiektu. Wlot do tunelu zawalono, świadków rzekomo rozstrzelano. Wewnątrz schowka miały być niebotyczne skarby: złoto, kosztowności i obrazy śląskich malarzy.
''Szczelina Jeleniogórska''
Wszystko to dodatkowo przysłaniała sensacyjna informacja. Otóż pod ziemią miały być także jajka Faberge - misternie zdobione klejnoty, przedmiot westchnień wielu bogatych kolekcjonerów. Co ciekawe, jedno z takich jajek odnaleziono przypadkiem i sprzedano w 2014 roku za kilkadziesiąt milionów dolarów, kilka innych - zaginionych na przestrzeni dziejów - jest wciąż poszukiwanych. Wspomniany schowek - ochrzczony przez dziennikarzy mianem "Szczeliny Jeleniogórskiej" - ktoś rzekomo odnalazł i rozpocząć jego penetrację.
Wyciągnięto "fanty", które próbowano sprzedać na rynku antykwarycznym. Wówczas do akcji wkroczyło państwo, wysłało swoje służby, zaczęła się nagonka na znalazców. Oficjalnie - nikogo nie złapano, a schowka nie odnaleziono. Sprawa przycichła i przeniosła się na łamy prasy, książek i internetu. Historia skarbu zaczęła nowe życie.
Skrzynie, pakunki, jaja Faberge i obrazy
W efekcie jej weryfikacja nie była prosta. Konwoje ciężarówek widziano pod koniec wojny w wielu miejscach w Polsce, wystarczy wspomnieć podobne wydarzenia ze Srebrnej Góry, Wałbrzycha czy Gór Sowich. Schemat zazwyczaj był analogiczny i sprowadzał się do relacji o tajemniczych pojazdach przejeżdżających przez sudeckie miejscowości w ostatnich dniach wojny, pilnowanych przez niemieckich żołnierzy. Mieszkańcom nakazywano zasłaniać okna, aby uniknąć niepotrzebnych świadków. Potem najczęściej słyszano odległy wybuch i zgodnie z relacjami ciężarówki wracały już puste, bez ładunku.
Historia "Szczeliny" jest jednak w tym względzie wyjątkowa. Po raz pierwszy opis rzekomo ukrytych depozytów jest bardzo precyzyjny. Nie są to już wyłącznie "skrzynie" i "pakunki", ale wspomniane jaja Faberge, obrazy Michaela Willmanna, czy fragmenty konfesjonałów. Pod ziemią miały być trupy niemieckich żołnierzy, w tym zwłoki generała w samochodzie. Kto i skąd mógłby znać takie szczegóły? Ponadto, historia wiążę się z czasami współczesnymi i to przez wątek kryminalny. W czerwcu 1991 roku dokonano okrutnego morderstwa Roma z Nowej Soli.
Śledztwo
Sprawa była głośna i opisywana w mediach, m.in. w programie "997". Policja stwierdziła, że z domu Cygana zginęło złote, zdobione jajko. Media powiązały to później ze "Szczeliną Jeleniogórską". Do tej pory żadna historia "skarbowa" nie miała takiego wyraźnego powiązania ze współczesnymi czasami. Ale to jeszcze nie wszystko: znalazcy schowka mieli próbować kontaktować się z polskim rządem i żądać "znaleźnego". Jeśli historia byłaby zmyślona, kto ryzykowałby negocjacje z rządem dotyczące ujawnienia nieistniejącego miejsca? Przecież taka informacja zostałaby bardzo szybko zweryfikowana.
Wszystkie powyższe okoliczności wydały mi się na tyle intrygujące, że postanowiłem zająć się tematem i zgłębić szczegóły tajemnicy. W wielkiej plątaninie faktów i wydarzeń musiało tkwić ziarnko prawdy. Nie myliłem się. Śledztwo rozpocząłem od zebrania wszystkich możliwych materiałów prasowych i internetowych, które ukazały się na ten temat. Było tego sporo - w pierwszym etapie mojej pracy zebrałem około 70 przeróżnych pozycji bibliograficznych, głównie artykułów prasowych i książek. Przejrzałem także cierpliwie wpisy internetowe, bo choć podchodziłem do tego medium sceptycznie, to odnalazłem na forach internetowych wiele ciekawych wskazówek. Kiedy ten zbiór informacji zaczął rosnąć i puchnąć, zacząłem się obawiać, że nie będę w stanie połączyć ze sobą poszczególnych wątków.
Relacje świadków
Wykonałem więc skomplikowaną tabelę, do której wprowadziłem wszystkie zdobyte materiały. Mogłem je wówczas przeglądać nie tylko chronologicznie czy pod względem autorów, ale przede wszystkim pod kątem słów kluczowych. To ułatwiło mi znacznie pracę i spowodowało, że w końcu zobaczyłem tropy, na których powinienem się skupić. Wtedy przyszedł czas na drugi etap - postanowiłem dotrzeć do kluczowych dziennikarzy i świadków związanych z tematem.
Musiałem także wiele razy udać się w teren, by zweryfikować wiadomości przekazywane przez poszczególne osoby. Ostatecznie, kiedy kończyłem książkę okazało się, że zebrałem niemal 200 relacji pisanych i ponad 30 relacji świadków. Wielu z nich przekazywało mi na tyle szokujące informacje, że prosili o zachowanie ich danych w poufności.
''Skarb generała''
Moja praca nad wyjaśnieniem zagadki "Szczeliny Jeleniogórskiej" była pasjonującym dziennikarskim śledztwem. Inspirację zaczerpnąłem z książki mojego przyjaciela Bartosza Rdułtowskiego o wydarzeniu w Emilcinie pt. "Tajne operacje PRL i UFO" . Książka ta zafascynowała mnie sposobem narracji i metodami dochodzenia do ustaleń. Na potrzeby mojej książki, której nadałem tytuł "Skarb generała" , przyjąłem podobną formę literacką. Było to najlepsze rozwiązanie, ponieważ rozpoczynając pracę nad książką zupełnie nie wiedziałem... jakie będzie jej zakończenie. Było to podobne do pracy policjanta, który rozwiązuje skomplikowaną, kryminalną zagadkę.
Rozpracowywałem kolejne wątki, usuwając znaki zapytania przy nurtujących mnie pytaniach. Przypominało to układanie gigantycznej układanki z puzzli i było jednocześnie fantastyczną przygodą. Niecodziennie spotyka się agentów dawnych służb, intrygujących dziennikarzy czy dostaje anonimy w prowadzonej przez siebie sprawie. Wiele razy denerwowałem się, bo byłem w kropce - kolejny trop wydawał mi się nie do rozwiązania lub też błądziłem jak dziecko we mgle. Jednak bardzo szybko z owej układanki zaczął wyłaniać się szokujący obraz. Zagadka "Szczeliny Jeleniogórskiej" miała swoje drugie dno...
Krzysztof Krzyżanowski