Trwa ładowanie...
fragment
12-03-2014 14:26

Fundacja 6. Agent Fundacji

Fundacja 6. Agent FundacjiŹródło: Inne
d4ib6nv
d4ib6nv

Prolog

Pierwsze Imperium Galaktyczne chyliło się ku upadkowi. Rozsypywało się już od wieluset lat, ale tylko jeden człowiek zdawał sobie z tego w pełni sprawę.
Człowiekiem tym był Hari Seldon, ostatni wielki uczony Pierwszego Imperium. Seldon stworzył i wzniósł na najwyższy poziom rozwoju psychohistorię- naukę o ludzkich zachowaniach sprowadzonych do równań matematycznych.

Jednostka jest nieobliczalna, ale - jak odkrył Seldon - reakcje wielkich zbiorowisk są przewidywalne, gdyż można je ująć statystycznie. Im większe zbiorowisko, tym większa dokładność takich wyliczeń. A zbiorowisko, którym zajmował się Seldon, obejmowało ludność wszystkich zamieszkanych światów w Galaktyce. Były ich miliony.

Na podstawie swoich obliczeń Seldon doszedł do wniosku, że pozostawione same sobie, Imperium runie i że minie trzydzieści tysięcy lat, nim na jego gruzach powstanie Drugie Imperium. Gdyby wszakże udało się odpowiednio zmienić niektóre czynniki, okres tego interregnum można by skrócić do jednego zaledwie tysiąclecia.

W tym właśnie celu Seldon założył dwie kolonie naukowców, które nazwał Fundacjami. Zgodnie ze starannie obmyślonym planem umieścił je "na przeciwnych krańcach Galaktyki". Powstaniu Pierwszej Fundacji, której mieszkańcy koncentrowali się na naukach fIZycznych, towarzyszył wielki rozgłos i zainteresowanie środków masowego przekazu. Istnienie Drugiej Fundacji, świata psychohistoryków i mentalistów, spowite było tajemnicą.

d4ib6nv

Fundacja, Fundacja i Imperium oraz Druga Fundacja opowiadają o czterech pierwszych wiekach interregnum. Pierwsza Fundacja (zwana po prostu Fundacją, jako że o istnieniu drugiej nie wiedział prawie nikt) zaczynała jako niewielka społeczność rzucona w pustkę galaktycznych Peryferii. Co pewien czas stawała ona w obliczu kryzysu spowodowanego czynnikami społecznymi i gospodarczymi, który groził jej unicestwieniem. Podczas każdego z nich jej swoboda działania była tak ograniczona, że istniała tylko jedna droga wyjścia. Kiedy Fundacja wkraczała na tę drogę, otwierały się przed nią nowe horyzonty i perspektywy rozwoju. Wszystko to zaplanował od dawna już nieżyją cy Hari Seldon.

Pierwsza Fundacja, dysponując nieporównanie bardziej rozwiniętą nauką, zapanowała nad otaczającymi ją barbarzyńskimi planetami. Stawiła czoło wojowniczym władcom, którzy oderwali się od dogorywającego Imperium, i pokonała ich. Za czasów ostatniego silnego imperatora stawiła czoło resztkom samego Imperium i pokonała je.

Wydawało się, że Plan Seldona działa sprawnie i że nic nie powstrzyma Fundacji od ustanowienia we właściwym czasie - w minimalnie zniszczonej Galaktyce - Drugiego Imperium.
Ale psychohistoriajest nauką statystyczną. Zawsze istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że coś potoczy się wbrew przewidywaniom. I rzeczywiście, stało się coś, czego Hari Seldon nie był w stanie przewidzieĆ. Pojawił się nie wiadomo skąd jeden tylko człowiek, mutant. Człowiek ów, znany pod przydomkiem Muł, posiadał niezwykłą zdolność kształtowania uczuć innych ludzi i kierowania ich umysłami. Swych najzagorzalszych wrogów zmieniał w całkowicie oddane sobie sługi. Nie mogła mu nic zrobić żadna armia. Ugięła się przed nim i padła Pierwsza Fundacja, i wydawało się, że Plan Seldona legł w gruzach.

Pozostała tajemnicza Druga Fundacja, którą zupełnie zaskoczyło nagłe pojawienie się Muła, ale która zaczęła stopniowo przygotowywać się do kontrataku. Była w o tyle dobrej sytuacji, że nikt nie znał jej położenia. Muł szukał jej, aby zakończyć dzieło podboju Galaktyki. Uchodźcy z Pierwszej Fundacji szukali jej, aby uzyskać pomoc.

d4ib6nv

Nie znalazł jej jednak ani Muł, ani wierni swej ojczyźnie uchodźcy. Muła udało się powstrzymać na krótko Baycie Darell. Dzięki temu Druga Fundacja zyskała dość czasu, aby przygotować się i powstrzymać go ostatecznie. Potem powoli przystąpiła do odbudowy Planu Seldona.

To wszystko spowodowało jednak, że Pierwsza Fundacja zdała sobie sprawę z istnienia Drugiej. Jej obywatelom nie odpowiadała wizja przyszłości, w której byliby nadzorowani przez mentalistów. Pierwsza Fundacja była największą fIZycZną potęgą w Galaktyce, Drugiej krępowało ruchy nie tylko to, ale również jej podwójne zadanie: musiała powstrzymać Pierwszą Fundację, ale też odzyskać dawną anonimowość. Udało jej się to pod przywództwem największego z Pierwszych Mówców, Preema Palvera, który upozorował zwycięstwo Pierwszej, a zagładę Drugiej Fundacji. Pierwsza Fundacja, zupełnie nieświadoma faktu, że Druga nadal istnieje, rosła coraz bardziej w siłę.

Minęło właśnie czterysta dziewięćdziesiąt osiem lat od założenia Pierwszej Fundacji. J es t ona u szczytu swej potęgi, ale znalazł się człowiek, który nie daje się zwieść pozorom...

d4ib6nv

Rozdział 1

Radny

1

- Oczywiście nie wierzę w to - rzekł Golan Trevize, stojąc na szerokich schodach wiodących do Gmachu Seldona i spoglądając na lśniące w słońcu miasto.
Terminu s miał łagodny klimat, a wody zajmowały na nim, w porównaniu z lądem, stosunkowo dużą powierzchnię. Wprowadzenie regulacji pogody sprawiło, że stał się jeszcze przyjemniejszym niż przedtem, lecz - zdaniem Trevizego- znacznie mniej ciekawym miejscem.
- Absolutnie nie wierzę- powtórzył i uśmiechnął się, błyskając równymi, białymi zębami.
Jego towarzysz i kolega z rady Munn Li Compor, który - wbrew panującym na Terminusie zwyczajom - używał dwóch imion, pokręcił z dezaprobatą głową.
- W co nie wierzysz? Że ocaliliśmy miasto?
- Ależ skąd! W to wierzę. Przecież zrobiliśmy to, prawda? A Seldon stwierdził, że to właściwe posunięcie i że o tym, że tak postąpiliśmy, wiedział już pięćset lat temu.
Compor zniżył głos prawie do szeptu.
- Słuchaj, mnie możesz mówić takie rzeczy, bo traktuję to jako zwykłe gadanie, ale jeśli będziesz rozpowiadał o tym wszem i wobec, to powiem szczerze, nie chcę być blisko ciebie, kiedy spadnie cios. Nie jestem po prostu pewien, czy będzie wystarczająco precyzyjny.
Trevize nie przestał się uśmiechać.
- Czy mówienie o tym, że miasto zostało ocalone, to szkodliwa działalnoŚĆ? - rzekł. - Albo o tym, że udało się to osiągnąć bez wojny?
- Nie było z kim jej toczyć- powiedział Comporo Miał włosy żółte jak masło, a oczy niebieskie jak niebo i stale kusiło go, aby zmienić te niemodne kolory.
- Nie słyszałeś nigdy o wojnie domowej? - spytał Trevize. Był wysokim mężczyzną o czarnych, lekko falujących włosach i miał zwyczaj chodzić z kciukami zatkniętymi za pas z miękkiej tkaniny, który stanowił nieodłączną część jego stroju.
- Wojna domowa z powodu sporów o lokalizację stolicy?
- Niewiele brakowało, żeby te spory doprowadziły do kryzysu Seldona. Zniszczyły karierę polityczną Hannisa, a ciebie i mnie wyniosły podczas ostatnich wyborów do rady. Ta sprawa ważyła się na... - Pokiwał powoli dłonią w przód i w tył, naśladując ruchy wskazówki wagi wychylającej się to w jedną, to w drugą stronę pod wpływem równo obciążonych szalek.

d4ib6nv

Zatrzymał się w połowie schodów, nie zwracając uwagi na innych członków rządu i przedstawicieli środków masowego przekazu oraz ludzi z towarzystwa, którzy w sobie tylko wiadomy sposób zdobyli zaproszenia na uroczystość powrotu Seldona, a w każdym razie jego holograficznej podobizny.

Wszyscy oni schodzili teraz po schodach, rozmawiając głośno, śmiejąc się, podziwiając dokładność wszystkich prognoz i pławiąc się z rozkoszą w słowach aprobaty, które usłyszeli od Seldona.
Trevize stał i czekał, aż minie go kłębiący się tłum. Compor zrobił dwa kroki, ale zatrzymał się, jakby łączyła go z Trevizem niewidzial11a nić.

- Nie idziesz? - spytał.

d4ib6nv

- Nie ma pośpiechu. Posiedzenie nie zacznie się, póki pani burmistrz nie naświetli sytuacji w swój monotonny, powolny i nudny sposób. Wcale mi się nie spieszy, żeby wysłuchać jeszcze jednego nudnego przemówienia... Popatrz lepiej na miasto.

- Widzę je. Wczoraj też widziałem

- A widziałeś je pięćset lat temu, kiedy powstawało?

- Czterysta dziewięćdziesiąt osiem - poprawił go odruchowo Compor. - Za dwa lata będziemy świętowali pięćsetlecie, a burmistrz Branno będzie nadal sprawowała swój urząd, stawiając czoło wypadkom o mniejszym, miejmy nadzieję, stopniu prawdopodobieństwa.

d4ib6nv

- Miejmy nadzieję - powtórzył sucho Trevize. - Ale jak tu wszystko wyglądało pięćset lat temu? Przecież wtedy istniało tylko to jedno miasto! Jedna mieścina, zamieszkana przez grupę ludzi przygotowujących Encyklopedię, która nigdy nie została ukończona.

- Została

- Masz na myśli obecną Encyklopedię Galaktyczną? To nie jest to, nad czym oni pracowali. Nasza tkwi w całości w komputerze i jest codziennie poprawiana i uzupełniana. Widziałeś kiedy nie dokończony oryginał?

- Ten w Muzeum Hardina?

- W Muzeum Początków im. Salvora Hardina, skoro tak dbasz o szczegóły. Widziałeś ją?

- Nie. A powinienem?

- Skądźe, nie warto. Ale tak czy inaczej, ta grupka Encyklopedystów stworzyła zalążek naszego nniasta, małą, mizerną mieścinę na planecie absolutnie pozbawionej metali, krążącej wokół słońca odizolowanego od reszty Galaktyki, na samym jej skraju. A teraz, po pięciuset latach, jesteśmy światem willowym. Całe to miejsce to jeden wielki park. Metalu mamy, ile chcemy. I jesteśmy w centrum wszystkich wydarzeń.

- Niezupełnie- odparł Compor. - Nadal krążymy wokół słońca odizolowanego od reszty Galaktyki. I nadal znajdujemy się najej skraju.

- Mówisz bez zastanowienia. O to właśnie chodziło w tym małym kryzysie Seldona. Nie jesteśmy już samotnym Terminusem. Jesteśmy Fundacją, która obejmuje swoinni wpływami całą Galaktykę i która rządzi nią z jej skraju. A może to robić właśnie dlatego, że nie jest odizolowana od reszty w niczym z wyjątkiem położenia, co się nie liczy.

- W porządku. Zgadzam się. - Compor był wyraźnie znudzony tą rozmową. Zszedł o stopień niżej. Niewidoczna nić napięła się jeszcze bardziej.

Trevize wyciągnął rękę, jakby chciał z powrotem wciągnąć przyjaciela na schody.
- Nie widzisz, jak ogromne konsekwencje ma ta zmiana, Compor? Przecież my jej nie akceptujemy. W głębi duszy pragniemy powrotu do starej, małej Fundacji, do spraw jednego świata, do dawnych czasów herosów ze stali i szlachetnych świętych, które bezpowrotnie minęły.
- No dalej, mów, o co chodzi!
- Właśnie o to. Popatrz choćby na Gmach Seldona. Podczas pierwszych kryzysów, za Salvora Hardina, była tu po prostu Krypta Czasu, mała salka, w której pojawiał się hologram Seldona. To było wszystko.

A co mamy teraz? Potężne mauzoleum. Może prowadzi do niego pochylnia oparta na polu siłowym? Albo chodnik ślizgowy? A może winda grawitacyjna? Nic z tych rzeczy. Tylko schody, po których wspinamy się, jakbyśmy żyli w czasach Hardina. Tyle że wtedy nie było tych schodów. W ciężkich chwilach szukamy otuchy i pomocy w przeszłości. - Wyciągnął gwałtownie rękę. - Czy w całej tej konstrukcji widzisz choć jeden metalowy element? Nie ma ani jednego! A dlaczego?
Bo w czasach Hardina nniejscowego metalu nie było wcale, a importowanego tyle co nic. Użyliśmy nawet do budowy tak wiekowego, różowego ze starości plastyku, że turyści z innych światów zatrzymują się ze zdumieniem i wołają: "Na Galaktykę! Jaki cudny stary plastyk!" Wiesz, co ci powiem, Compor? To oszustwo.

- I właśnie w to nie wierzysz? W autentyczność Gmachu Seldona?

- I we wszystko, co w nim jest - syknął Trevize. - Nie wierzę, że ukrywanie się tu, na skraju wszechświata, ma sens tylko dlatego, że tak robili nasi przodkowie. Uważam, że nasze miejsce jest tam, w centrum G a l a k t y k i.

- Ale Seldon uważa, że jesteś w błędzie. Jego plan rozwija się tak, jak powinien.

- Wiem, wiem. Każde dziecko na Terminusie jest wychowywane w wierze, że Hari Seldon stworzył Plan, że pięćset lat temu przewidział wszystko, że założył tę Fundację tak, by móc niezawodnie przewidzieć kryzysy, że jego hologram będzie się ukazywał podczas tych kryzysów, przekazywał nam minimum wiedzy niezbędne do przetrwania i tak prowadził nas przez tysiąc lat, aż w końcu zbudujemy na gruzach starego, zmurszałego Imperium, które zaczęło się chwiać pięćset lat temu, a ostatecznie runęło przed dwustu, potężniejsze Drugie Imperium Galaktyczne.

- Dlaczego mi to wszystko mówisz, Golan?

- Dlatego, że to oszustwo. To wszystko oszustwo! Nawet jeśli na początku było tak naprawdę, teraz jest to już oszustwo. Nie jesteśmy panami naszych poczynań. To nie my wcielamy Plan w życie.
Compor spojrzał na niego badawczo.

- Mówiłeś to już nie raz, Golan, ale zawsze myślałem, że żartujesz.
Ale teraz, na Galaktykę, myślę, że mówisz poważnie.

- Oczywiście, że mówię poważnie.

- Niemożliwe. Albo to jakiś skomplikowany kawał, albo zwariowałeś. - Ani jedno, ani drugie - rzekł Trevize. Uspokoił się już i zatknął swym zwyczajem kciuki za pas, jakby nie potrzebował dłużej rąk dla podkreślania swych uczuć. - Przyznaję, że już wcześniej myślałem o tym, ale była to tylko intuicja. Dopiero ta dzisiejsza farsa spowodowała, że nagle wszystko sobie jasno uświadomiłem. I teraz zamierzam przedstawić to równie jasno całej radzie.

- Jesteś szalony! - powiedział Compor.

- Tak? No to chodź ze mną i posłuchaj.
Zeszli ze schodów. Byli ostatnimi, którzy opuszczali to miejsce. Kiedy Trevize wysunął się nieco do przodu, Compor poruszył bezgłośnie ustami, rzucając w ślad za nim: "Głupiec!"

d4ib6nv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ib6nv

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj