Droga do wolności
Miłość do filmu narodziła się u Majewskiego wcześnie, kiedy jako dziecko dostał mały projektor. Potem zobaczył w kinie "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków" - i oznajmił, że sam również będzie kiedyś kręcił filmy. Wówczas jego wyznanie potraktowano z przymrużeniem oka, ale Majewski udowodnił, że nie rzucał słów na wiatr.
Od najmłodszych lat fascynował się literaturą i opowiadaniem historii. Wraz z kuzynem skonstruowali epidiaskop, urządzenie do projekcji powiększonych obrazów. Potem, na specjalnie urządzanych pokazach dla kolegów z podwórka, wyświetlali ilustracje z baśni i czytali na głos ich treść. Spędzał mnóstwo czasu w kinach; magia wielkiego ekranu pochłonęła go na dobre. Bez wahania zanurzył się więc w świat artystyczny. - Świta mi w głowie, że w tym odpychającym świecie, w którym jednostka niczym, można znaleźć jakąś niszę i się w niej schronić. Film, to jest moja droga do wolności - mówił Turowskiej.