Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo
Jakimś cudem, kiedy 16 kwietnia zmasowane hordy Żukowa przedarły się przez Odrę, oślepiając obrońców światłami reflektorów, zewnętrzna linia fortyfikacji wytrzymała napór. Dzień później, 17 kwietnia, aż sześciu armiom, w tym dwóm armiom pancernym – armiom, nie dywizjom! – nie udało się zdobyć pobliskich wzgórz Seelow. Trzeci frontalny atak tajfunu, 18 kwietnia, przyniósł kilka głębokich wyłomów w linii obrony, ale nie zmiótł obrońców. Scenariusz nie miał wyglądać tak, jak trzy miesiące wcześniej nad Wisłą. Wobec tego Żukow zmienił taktykę i rozpoczął powolny okrążający marsz wojsk na północ, jednocześnie zwracając się do Rokossowskiego o wsparcie. Hitler wyświadczył mu przysługę, wydając swojej 9. Armii, która tak dobrze się spisała, rozkaz zatrzymania się przed linią Odry i nie pozwalając jej wyruszyć na spotkanie nowego zagrożenia. Najważniejszy ruch wykonał jednak na południowej flance Koniew, który zdobył największy niemiecki skład broni w Jüterbogu i sparaliżował główny niemiecki ośrodek komunikacyjny w
Zossen. 20 kwietnia Hitler przyjął oficerów, którzy odwiedzili Führerbunker, żeby mu złożyć życzenia z okazji urodzin – w nagrodę pozwolono im uciec z miasta jedną z niewielu dróg, które jeszcze nie zostały odcięte. Na zewnątrz bunkra przeciętnie co 5 sekund ginął kolejny człowiek.
Technikę uśmiercania ludzi gazem doprowadzono do perfekcji w grudniu 1941 roku, po serii eksperymentów przeprowadzonych w Chełmnie (Kulmhofie), wsi położonej w pobliżu Łodzi na terenach okupowanej Polski. Pierwsze próby, z wykorzystaniem krytych ciężarówek jako ruchomych komór gazowych, okazały się nieskuteczne.
Postanowiono więc używać stacjonarnych komór, do których trzeba było dowieźć ofiary, a potem je zamordować gazem cyklon B. Szacunkowe liczby zamordowanych w Chełmnie wahają się od 150 000 do 400 000.
Do tego czasu Eichmann nabrał wprawy. 24 stycznia 1942 roku wspólnie z Heydrichem w willi na eleganckim przedmieściu Berlina Wannsee zorganizował konferencję. Celem spotkania była koordynacja działań różnych niemieckich agend – kolei, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i poszczególnych wydziałów SS; ich współpraca stała się potrzebą chwili. Niejeden uczestnik spotkania musiał unieść brwi ze zdziwienia, słysząc, jak Eichmann przedstawia liczby Żydów przewidzianych do deportacji – nie tylko z okupowanych przez Niemców krajów Europy, ale także z państw neutralnych, takich jak Hiszpania czy Irlandia, oraz ze Zjednoczonego Królestwa. Z perspektywy czasu widać, że przesadzał. Nie ulega jednak wątpliwości, iż hitlerowcy mieli w tym czasie ogromne aspiracje.
Na początku 1942 roku w odległych częściach Generalnego Gubernatorstwa wybudowano trzy obozy pomyślane jako obozy śmierci – w hołdzie dla Heydricha operacji nadano kryptonim „Reinhard”. Obozy te – w Sobiborze, Bełżcu i Treblince – nie były obozami koncentracyjnymi i nie miały odpowiedników w sowieckim GUŁagu. Były po prostu i wyraźnie placówkami służącymi do zabijania – z dworcem kolejowym, z kompleksem komór gazowych i z krematoriami. Gdy tylko spełniły swoje zadanie, zrównano je z ziemią. Sobibór pochłonął ponad 300 000 Żydów – głównie z terenów środkowej Polski. Bełżec – 600 000 ofiar, głównie mieszkańców żydowskich dzielnic Krakowa i Lwowa oraz około 1500 Polaków katolików, którzy próbowali udzielić im pomocy. W Treblince zginęło 700 000, w tym także mieszkańcy warszawskiego getta. Fakt, że najważniejszym miejscem upamiętniającym Holokaust został Auschwitz, a nie Treblinka, spowodował wiele nieporozumień.
Bankierzy
Żadnej wojny nie da się prowadzić bez pieniędzy. Bankierów, którzy finansują wojny, nazwano niewidocznymi militarystami.
W 1939 roku Bank of England nie miał już wielu ze swoich wcześniejszych prerogatyw, które utracił na rzecz Skarbu. Pod wodzą swojego wieloletniego szefa sir Montagu Normana (1871–1950) odgrywał drugorzędną rolę w negocjacjach w sprawie układu, który pozwolił uratować brytyjskie finanse dzięki Stanom Zjednoczonym.
W hitlerowskich Niemczech najwybitniejszą postacią bankierskiego świata był dr Hjalmar Schacht (1877–1970), trzykrotny prezes Reichsbanku. Na zmianę to wypadał z łask, to odzyskiwał swoją pozycję, a koniec wojny zastał go w Dachau, gdzie go wysłano jako podejrzanego. Trybunał w Norymberdze oczyścił go z zarzutów. System bankowy Rzeszy uniknął izolacji dzięki temu, że miał dostęp do banków Szwajcarii, która w innej sytuacji zapewne dostałaby się pod okupację.
Związek Sowiecki był oficjalnie przeciwnikiem kapitalizmu, ale potrzebował usług bankierskich tak samo jak wszyscy inni. Państwowy Gosbank, utworzony w 1929 roku do obsługi centralnie planowanej gospodarki, finansował cały wojenny wysiłek Sowietów, drukując niewymienialne ruble. Jego szefem przez cały okres wojny był generał N.A. Bułganin, jedna z czołowych postaci epoki poststalinowskiej.
W latach czterdziestych nikt jednak nie mógł mieć złudzeń: największym mocarstwem finansowym na świecie zostały Stany Zjednoczone. Wieloletnim doradcą Roosevelta w sprawach finansowych był Marriner Stoddard Eccles (1890–1977), mormon z Utah, który zorganizował system finansowania Nowego Ładu dzięki ustawie o bankach z 1935 roku i przez 17 lat pełnił obowiązki szefa systemu Rezerw Federalnych. Podczas konferencji w Bretton Woods w 1944 roku Eccles – którego nazwisko nosi dziś budynek Rezerw Federalnych w Waszyngtonie – wniósł poważny wkład w tworzenie Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a także w proces realizacji planu Marshalla. Jego nazwisko nie pojawia się w większości relacji dotyczących wydarzeń z czasu drugiej wojny światowej.
Żołnierze, marynarze, lotnicy i reszta
Taka jest siła popularnych stereotypów – piloci myśliwców RAF-u szykują się do startu alarmowego, amerykańscy żołnierze wychodzą z morskich fal na plaży Omaha, sowiecka piechota przypuszcza szturm na ruiny Stalingradu – że łatwo zapomnieć, iż wszystkie większe formacje walczących armii były bardzo skomplikowanymi organizacjami, złożonymi z wielu różnych rodzajów broni, a także o tym, że bilans tych rodzajów broni był za każdym razem inny. Na przykład Brytyjczycy i Amerykanie z konieczności przykładali większą wagę do sił morskich i powietrznych. W wypadku Wielkiej Brytanii szczególne znaczenie miały trzy rodzaje służb: lotnictwo bombowe, flota handlowa i lotnictwo morskie.
Zaczynając wojnę, Niemcy miały najlepiej zrównoważone siły zbrojne. Ale w środkowym okresie wojny Kriegsmarine została skutecznie zneutralizowana przez zachodnie marynarki wojenne, Luftwaffe oddała swoją dominującą pozycję na niebie nad Europą Zachodnią, a Wehrmacht stracił inicjatywę na wschodzie. Wszystkie te wydarzenia były z sobą powiązane. Gdy nadeszła ostateczna rozgrywka, Luftwaffe okazała się zbyt słaba, żeby wyrównać niedostatki niemieckich sił lądowych, podczas gdy siły powietrzne zachodnich aliantów stanowiły uzupełnienie zachodnich armii, które i tak miały już wtedy przed sobą znacznie osłabiony Wehrmacht.
W latach 1941–1942 wszystkie rodzaje wojsk sowieckich zostały zdziesiątkowane. Lotnictwo zostało prawie wyeliminowane, jeszcze zanim samoloty zdążyły wystartować, a sowieckie floty na Bałtyku i Morzu Czarnym nie miały żadnych dróg ucieczki. W okresie powrotu do sił największy ciężar spoczywał zatem na barkach wykazującej niezwykłą odporność Armii Czerwonej. Mimo to w latach 1943–1945 Związek Sowiecki pojawił się z powrotem w wielkim stylu na wodzie i w powietrzu, nie tracąc jednocześnie swojej pozycji na lądzie. Produkowano samoloty i szkolono pilotów, aby przewyższyć Luftwaffe, podczas gdy sowieckie łodzie podwodne siały spustoszenie wśród niemieckich jednostek na Bałtyku.
Tak więc stereotyp domaga się uzupełnienia. Nie wystarczy przywołać na pamięć najwybitniejszych czy najbardziej błyskotliwych dowódców. Było wiele rodzajów żołnierzy, wiele rodzajów marynarzy, wiele rodzajów pilotów, a w warunkach nowoczesnej wojny – także bardzo wiele rodzajów wojsk technicznych i służb pomocniczych. Jeden z asów bitwy o Anglię po powrocie z kolejnej wyprawy pocałował w rękę swojego głównego mechanika. „Gdyby nie te ręce (...) – oznajmił – już bym nie żył”.