"Emisariusz" - rozmowy z Janem Karskim
Patriota, bohater, a przy tym realista polityczny i niesłychanie skromny człowiek, orędownik pokoju między narodami - taki obraz Jana Karskiego wyłania się z najnowszej książki - "Emisariusz. Własnymi słowami" - poświęconej życiu i działalności legendarnego kuriera
Patriota, bohater, a przy tym realista polityczny i niesłychanie skromny człowiek, orędownik pokoju między narodami - taki obraz Jana Karskiego wyłania się z najnowszej książki - "Emisariusz. Własnymi słowami" - poświęconej życiu i działalności legendarnego kuriera.
Publikacja jest zapisem rozmów przeprowadzonych z Janem Karskim przez Macieja Wierzyńskiego, polskiego dziennikarza mieszkającego w USA. W latach 1995-1997 nagrania były emitowane w audycjach polskiej sekcji "Głosu Ameryki", którą od 1992 r. kierował właśnie Wierzyński.
Radiowiec po raz pierwszy zetknął się osobiście z Janem Karskim w 1986 r. w Chicago, gdzie legendarny kurier Polskiego Państwa Podziemnego wygłaszał odczyt na temat konferencji w Jałcie. Już wówczas Karski zrobił duże wrażenie na Wierzyńskim, który zapamiętał go jako doskonałego mówcę i realistę politycznego. Emisariusz wypowiedział wówczas pamiętne słowa: "Pretensje Polaków do Roosevelta, że zdradził nas w Jałcie, nie mają sensu. Roosevelt nie był prezydentem Polski. Był prezydentem Stanów Zjednoczonych".
Wykładnię swych poglądów na temat roli Polski w polityce międzypaństwowej przed i po wybuchu II wojny św. Karski zawarł w pracy "Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945". Pisał w niej m.in., że w obliczu rozgrywek mocarstw po 1918 r. Polska odgrywała niewielką rolę na arenie międzynarodowej. "Od wskrzeszenia Polski do pierwszej wojny światowej, aż do jej zgonu w następstwie drugiej wojny światowej raz tylko dane było Polakom zdecydować samodzielnie o własnym losie. Było to podczas wojny polsko-bolszewickiej"- tłumaczył.
To właśnie umiejętność chłodnej oceny sytuacji międzynarodowej i polityczny rozsądek Karskiego zrobiły na Wierzyńskim duże wrażenie. Zainteresowany jego losami, dziennikarz przeprowadził z Karskim serię wywiadów.
"Karski był uroczym człowiekiem, wspaniałym rozmówcą. Nie tylko zajmująco opowiadał, także pytał i słuchał. Widać było, że jest spragniony towarzystwa, żył bowiem na marginesie polskiego środowiska w Waszyngtonie, pozostawał w cieniu innych, nie miał grona wyznawców, jak Jan Nowak-Jeziorański" - pisze Wierzyński. Podczas wielogodzinnych spotkań w Waszyngtonie legendarny kurier opowiadał o swojej młodości, okresie studiów i czasach okupacji.
Według Wierzyńskiego, Karski był niesłychanie skromny i samokrytyczny. "Wyczynami wojennymi się nie chwalił, nie przeceniał wagi swoich spotkań z najpotężniejszymi politykami świata. Przeciwnie, miał skłonność do pomniejszania własnej roli (...) barwnie i z upodobaniem opowiadał, jakie popełniał gafy. Miał dystans do samego siebie i - jak sądzę - mocne poczucie własnej wartości, które nie potrzebuje reklamy" - pisze rozmówca Karskiego.
Wywiady dla "Głosu Ameryki" obfitowały w anegdoty z życia emisariusza. Wspominał on, że wychowywał się w atmosferze uwielbienia marszałka Piłsudskiego, którego matka Karskiego nazywała "Ojcem Ojczyzny".
Przez znajomych Karski określany był mianem "dziecka sanacyjnego". W młodości zainteresował się dyplomacją, historią i polityką międzynarodową. Zaimponowała mu postawa Charlesa Maurice'a de Talleyranda, dyplomaty, reprezentanta Francji na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. Podobnie jak słynny Francuz, młody Karski chciał być rzecznikiem spraw swojej ojczyzny.
"Zawsze chciałem wejść do służby zagranicznej, reprezentować mój wielki, piękny, wspaniały kraj. Reprezentować Polskę" - wspominał w rozmowie z Wierzyńskim. Pytany o lata wojny Karski przypomniał, że na kilka dni przed jej wybuchem polscy dyplomaci nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia niemieckiego. "(...) była atmosfera optymizmu. Hitler blefuje. To prawda, że urządza różne parady, że zaprasza tych idiotów Francuzów i Anglików i pokazuje im te swoje czołgi, ale one są z dykty, my to wiemy, bo my mamy wywiad w Niemczech" - ironizował.
Piekło wojny stało się jednak faktem, a we wrześniu 1939 r. Karski dostał się do sowieckiej niewoli. Został objęty jednak wymianą jeńców między ZSRR a Niemcami, po czym udało mu się zbiec z niemieckiego transportu. Potajemnie przedostał się do Warszawy, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną. Jako emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego utrzymywał m.in. kontakty z żydowskimi działaczami politycznymi. To one właśnie umożliwiły mu przedostanie się do warszawskiego getta w 1942 r. "Poszedłem i zobaczyłem okropne rzeczy (...). Nędza, głód... Jakieś półtrupy. Nagie męskie ciała na ulicy. Tylko na biodrach leżały gazety albo szmaty. Przez skromność" - wspominał Karski, autor raportów dotyczących sytuacji Żydów na okupowanych ziemiach polskich, które przesyłał emigracyjnym władzom polskim w Londynie.
Mikrofilmy dotyczące spraw żydowskich przewoził w specjalnie wydrążonym kluczu od mieszkania. Niedługo po pobycie w getcie, przy pomocy żydowskich działaczy politycznych Karski przedostał się także do niemieckiego obozu przejściowego dla Żydów w Izbicy (był wówczas przekonany, że trafił do obozu zagłady w Bełżcu), gdzie na własne oczy zobaczył niemieckie zbrodnie na ludności żydowskiej.
W 1943 r. informacje o przeprowadzanym przez Niemców Holokauście osobiście przekazał prezydentowi USA Franklinowi Delano Rooseveltowi. Jednak jego dramatyczne apele o ratunek dla narodu żydowskiego długo nie przynosiły rezultatów - większość rozmówców nie dowierzała jego doniesieniom lub je ignorowała. Z publikacji wyłania się obraz Karskiego jako "bohatera naszych czasów", który do końca wypełniał niezwykle trudną misję; umiał idee przekuć w czyny, gdyż wiedział, że "patriotyzmu nie dowodzi się słowami".
O postępowaniu Karskiego w czasach wojny tak pisał Wierzyński: "W Karskim znalazły połączenie pozornie sprzeczne przymioty: umiejętność analizy bez emocji i gotowość do postępowania podporządkowanego najwyższym wymaganiom moralnym. Z jednej strony +myślał w sposób zimny, prawie cyniczny+, z drugiej demonstrował bezgraniczną odwagę".
Heroiczna postawa podczas II wojny św. sprawiła, że po 1945 r. Karski cieszył się szacunkiem środowisk żydowskich na całym świecie. W rozmowie z Wierzyńskim kurier zaapelował o przeciwstawianie się antysemityzmowi i przyjazne relacje polsko-żydowskie. Pytany o stosunek do ojczystych dziejów i relacje Polski z państwami sąsiednimi Karski odparł, że konieczna jest właściwa edukacja historyczna młodych Polaków, by nie powielali dawnych błędów i nie rozpowszechniali mitów.
Jak tłumaczył, to właśnie na stereotypach przez lata budowano relacje Polski z Litwą, Ukrainą czy też z Rosją, podczas gdy było to postępowanie błędne. "Trzeba okazywać dobrą wolę. Przecież Rosjanie bardziej ucierpieli od komunizmu niż Polacy. Stalin urządził nam Katyń, ale Rosjanie mieli sto Katyniów. Ponieśli większe straty w łagrach i na zsyłkach niż Polacy. A więc trzeba mówić, że my, powojenne pokolenie polskie, nie jesteśmy odpowiedzialni za Żółkiewskiego w Moskwie, a i wy nie jesteście odpowiedzialni za zbrodnie czy błędy waszych przodków. Wyciągamy do was rękę. Dosyć wojen, współpracujemy (...). Nie ma narodów gorszych ani lepszych" - przekonywał emisariusz. * Książka "Emisariusz. Własnymi słowami" ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN. Dołączono do niej płytę z nagraniem jednej z opublikowanych rozmów.*
Waldemar Kowalski