Margaret Atwood nie ma wątpliwości: "Kobiety nie są aniołami"
Jedna z najbardziej znanych kanadyjskich pisarek, Margaret Atwood, była gościem Literackiego Sopotu. Spotkanie online cieszyło się ogromnym zainteresowaniem polskich czytelników. Poruszano na nim nie tylko tematy związane z twórczością literacką, ale przede wszystkim rozmawiano o piekących świat i Polskę problemach.
Autorka "Opowieści podręcznej" spotkała się online z polskimi czytelnikami. Transmisję w czasie rzeczywistym obejrzało 5 tysięcy osób. Kanadyjska pisarka zdecydowała się na udział w wirtualnej rozmowie w ramach Literackiego Sopotu, gdy w Polsce zaczął się strajk kobiet.
Kobiety nie podejmują samych dobrych decyzji, ale patrzą na świat inaczej
- Świat rządzony przez kobiety na pewno wyglądałby inaczej - stwierdziła Margaret Atwood. Pisarka spostrzegła, że państwa, na czele których stoją dziś kobiety, znacznie lepiej radzą sobie z pandemią. - Może dlatego że nie mówią, że COVID to tylko grypa, nie prężą muskułów: "Mam mięśnie, nie boję się mikrobów"- zauważyła Kanadyjka, która dostrzega, że mężczyźni stając w obliczu zagrożenia, przede wszystkim chcą zaprezentować swoją dominację, co w tym wypadku jest trochę bezcelowe.
Zobacz: Sonia Bohosiewicz o zarobkach aktorek. "Jesteśmy 1/3 niżej"
Nie znaczy to, że Margaret Atwood gloryfikuje swoją płeć. – Kobiety nie są aniołami. Na pewno to wiesz, przecież chodziłaś do szkoły –żartowała. Pisarka nie zapomina przy tym, że na Donalda Trumpa nie głosowali sami mężczyźni. - Kobiety stanowią 51 proc. ludności świata i to bardzo niejednorodna grupa. Kobiety nie są aniołami łagodności. Proszę się nie oszukiwać - stwierdziła. – Nie podejmują samych dobrych decyzji, ale patrzą na świat inaczej niż mężczyźni. Atwood nie jest pesymistką, jednak stara się patrzeć na otaczający ją świat realistycznie - Żyjemy w świecie postprawdy. Próbujemy wrócić do świata wiedzy, faktów.
Ludzie nie rozumieją, jak negatywne skutki w przyszłości mogą mieć ich działania
Tematem spotkania były także zmiany klimatyczne. Zdaniem Atwood działania proekologiczne, żeby przekonać do nich większość, muszą dawać wymierne rezultaty tu i teraz. Dlatego tak nieskuteczne jest straszenie dosyć odległą, z perspektywy życia jednostki, katastrofą klimatyczną. Jednak skutki naszej eksploatacji planety już teraz są zatrważające.
- Jeśli zabijemy oceany, będzie to koniec naszego gatunku. Nie będzie planety, nie będzie polityki. Nie będzie też festiwali literackich. Nikt nie będzie czytał moich książek - tłumaczyła znana z zaangażowania w działania na rzecz zwalczania kryzysu klimatycznego pisarka.
- Dobrze wiemy, że kiedy człowiek usłyszy: "Nie dotykaj jabłka, które rośnie na drzewie, nawet jeśli jesteś głodny", raczej nie posłucha. To jest wyzwanie dla polityków. Przechodzimy z paliwowej gospodarki na zieloną gospodarkę. Zmiana zawsze jest trudna - mówiła świadoma problemu Atwood, która ma nadzieję, że nowy prezydent USA, będzie działał sprawnie w tym temacie. - Wiele rządów zaczyna traktować kryzys klimatyczny poważnie - to jaskółki dobrych zmian - mówiła pisarka.
Jak wynika ze spotkania, skoro mamy miasta i gminy, gdzie wprowadzono zieloną gospodarkę i działa to poprawnie, możliwe są rozwiązania globalne. Jednak nie może się to odbywać kosztem ludzi.- Jeżeli chcemy chronić środowisko dla ryb, musimy też zadbać o rybaków i konsumentów ryb. W przeciwnym razie oni nie zaangażują się w promowane działania - tłumaczyła Kanadyjka.
"Opowieść Podręcznej" zainspirowali Polacy
Pisarka opowiadała też o swoim warsztacie twórczym. - Pisarze mogą bezkarnie dokonywać falstartów, to, co było, wyrzucić do kosza, rozpoczynać kolejną drogę - mówiła dwukrotna zdobywczyni Bookerów.- Kiedy piszemy, jesteśmy my i kartka papieru.
Twórca literatury niczego nie wyrzuca do kosza. Fundamentami ludzkiej twórczości są opowieści, którymi za sprawą babć przesiąkamy już jako dzieci. To one zdaniem Atwood są muzami sporej rzeszy pisarzy. Jednocześnie każdy twórca literatury żeruje niejako na swoich własnych lekturach. - Każdy pisarz w jakiejś części jest tym, co przeczytał, nigdy nie wiadomo, kiedy te zapamiętane fragmenty wypłyną z pamięci - wyjawiła Kanadyjka.
Kiedy Atwood była mała, wśród sąsiadów miała także Polaków, którzy przeżyli wojnę w Europie. Ich opowieści o konspiracji wpłynęły później na świat walki kobiet z opresyjnym reżimem w "Opowieści Podręcznej" i "Testamentach".
- Czasem nie pamiętamy, skąd coś wiemy, te informacje gromadzą się w człowieku. Teraz wielu młodych ludzi dorasta w cieniu pandemii, w sytuacji nowej dla naszego świata. Być może kiedyś powstaną z tego wspaniałe książki - zastanawiała się pisarka.
Na koniec spotkania Margaret Atwood odniosła się do problemu wolności twórczej, nie tylko literackiej.
– Nie można kontrolować ani pisarzy, ani artystów. Mówienie im, co powinni zrobić, nie zadziała. Po pierwsze, oni tego nie zrobią, a nawet jeśli zaczną to robić, to zdadzą sobie sprawę, że to nie zadziała i nie mogą działać w takim reżimie, że jest to jakaś propaganda.