Złamani więźniowie
Ci, którzy wierzyli w boskie miłosierdzie, muszą postępować bez śladu miłosierdzia. Ci, którzy myśleli, że człowiek jest dobry, muszą patrzeć, jak wyradza się zło. Ci, którzy oddali życie Bogu, muszą go przeklinać i brać do ust swe odchody jak hostię. Ich dusza musi obumrzeć jak wyschnięte drzewo. Zostają złamani, a potem zmiażdżeni, nie zostaje w nich nic prócz cierpienia.
W tej jałowości sieje się ziarno marksizmu. Zdarza się, że te wraki, które już w niczym nie przypominają ludzi, ciągle jeszcze stawiają opór. Jeśli nie rokują, zostają zabite.
Za dużo Petre miał szczęścia, władza przyszła wyrównać rachunki. Nie podobał się niektórym we wsi ten bus, co nim Petre ludzi woził. Przeszedł się sąsiad na komisariat, powiedział, że takie ma odczucia, że ten od samochodu słucha Radia Wolna Europa. Przyszli, sprawdzili. Radioodbiornik był, znaczy, że słucha. Posiadacz ziemski, właściciel pojazdu mechanicznego, domu o trzech pokojach i kawałka ziemi.