Eduardo Mendoza: w Polsce jestem ciepło przyjmowany
O tym, że w Polsce jest szczególnie ciepło przyjmowany, mówił we wtorek w Instytucie Cervantesa w Krakowie hiszpański pisarz Eduardo Mendoza. Pisarz odwiedził bibliotekę w Instytucie, która nosi jego imię i będzie specjalizować się w jego twórczości.
O tym, że w Polsce jest szczególnie ciepło przyjmowany, mówił we wtorek w Instytucie Cervantesa w Krakowie hiszpański pisarz Eduardo Mendoza. Pisarz odwiedził bibliotekę w Instytucie, która nosi jego imię i będzie specjalizować się w jego twórczości.
Mendoza, który przyjechał do Polski na zaproszenie dyrektor generalnej Instytutu Cervantesa, odwiedził w Krakowie m.in. bibliotekę w Instytucie Cervantesa (IC), która nosi jego imię i będzie specjalizować się w jego twórczości. "Od dawna moje książki są tłumaczone na różne języki i jeździłem do wielu krajów, natomiast w Polsce byłem szczególnie ciepło przyjmowany i tutaj bardzo szybko wytworzyła się taka wyjątkowa relacja zaufania i otwarty dialog zarówno z wydawcami, jak i z czytelnikami. Wydaje mi się, że to jest najlepsze, co może przydarzyć się autorowi" - powiedział Eduardo Mendoza podczas konferencji prasowej w Krakowie.
Nadanie bibliotece jego imienia ocenił jako "niewątpliwy zaszczyt i ogromny przywilej". "Pewnie zdają sobie państwo sprawę z tego, że dla kogoś, kto poświęcił całe swoje życie książkom, fakt że właśnie biblioteka nosi jego imię, jest czymś wyjątkowym. Powiedziałbym, że to jest rodzaj nagrody, którą trudno byłoby porównać z jakakolwiek inną nagrodą" - stwierdził pisarz. Mendoza przyznał, że od dzieciństwa cenił biblioteki. "Jako dziecko miałem szczęście, dlatego że dysponowaliśmy obszerną biblioteką rodzinną. Moja rodzina nie była rodziną arystokratyczną ani specjalnie zamożną, natomiast była rodziną, w której istniała tradycja czytania książek. Nasza rodzinna biblioteka mieściła się w domu mojej babci; był to specjalny pokój, w którym zgromadzono książki, były fotele i stół. Nie czytało się w kuchni ani salonie, czytało się właśnie w bibliotece" - wspominał Eduardo Mendoza.
Mówił też, że potem przez całe życie chodził do bibliotek i tam pracował. "Bardzo lubiłem biblioteki, z dwóch powodów: po pierwsze postrzegałem biblioteki jako miejsce, gdzie można znaleźć wiele rzeczy; tak naprawdę wiele więcej, niż się spodziewasz. A po drugie - dlatego, że w bibliotekach są bibliotekarki i bibliotekarze i wielokrotnie mogłem liczyć na ich pomoc" - wyjaśnił. "Wydaje mi się, że wielu rzeczy, do których potrzebowałem dokumentacji, nie napisałbym, gdyby nie pomoc bibliotekarzy (...). Bibliotekarze nie tylko przynosili mi książki, nie tylko pomagali mi przedrzeć się przez całą biblioteczną dżunglę, ale również w zimie podstawiali mi piecyk albo przed południem przynosili kawę z mlekiem. To jest coś, czego nie dostaniesz w Internecie" - zażartował pisarz.
Pytany o plany twórcze Mendoza poinformował, że pisze teraz, "ale nie wie, czy wyjdzie z tego książka, czy nie". "Dlatego, że ja tak naprawdę cały czas coś piszę i potem udaje się z tego sklecić książkę albo nie. Taka jest moja zasada. Czasami bywa tak, że wydaję książkę i po roku wydaję następną, a czasami jest tak, że w ciągu pięciu lat nie ukazuje się żadna książka. To nie znaczy, że nie piszę. Owszem, piszę, ale to się jakoś nie składa na książkę" - wyjaśnił. Zdradził jednak, że akcja tego, co pisze, ponownie dzieje się w Barcelonie. Eduardo Mendoza to jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskich, autor m.in. "Miasta cudów" oraz "Niewinności zagubionej w deszczu". W Polsce najbardziej znany z trylogii: "Przygody fryzjera damskiego", "Sekretu hiszpańskiej pensjonarki" i "Oliwkowego labiryntu". Cechami charakterystycznymi jego pisarstwa jest wyrazisty, ironiczny humor, postmodernistyczne podejście do materii literackiej i częste gry słowne.
Jak podaje wydawnictwo Znak, wydawca książek Mendozy w Polsce:* "Eduardo Mendoza (ur. 1943) pochodzi z Barcelony. Swoją twórczość określa mianem literackiego pijaństwa bądź powieściowego chuligaństwa. Pytany, czy jest pisarzem postmodernistycznym, odpowiada, że +post-post, kiedy już przeszła kawalkada i przejeżdża się spychaczem, zgarniając wszystko+"*.
(PAP)