Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock
  • *Dlaczego o roznoszenie zarazy oskarżano Żydów, prostytutki, czarownice, a nawet... gospodynie domowe? *
  • *W jaki sposób radzono sobie z zarazą w dawnej Polsce? *
  • *Dlaczego wierzono, że palenie wielkich ognisk w mieście zniszczy "jadowite powietrze"? *
  • Jakie były najskuteczniejsze sposoby uniknięcia zarazy? **
  • Gdzie umieszczano chorych? **
  • Co zwiastowały "złowrogie komety"?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziesz na kolejnych stronach galerii. Nakładem wydawnictwa Replika ukazała się właśnie książka Epidemie w dawnej Polsce Szymona Wrzesińskiego , w której autor zebrał dziesiątki informacji i świadectw na temat niegdysiejszych zaraz.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© "__wlasne

„Polscy medycy obawiali się zaglądać we wnętrzności człowieka podejrzanego o roznoszenie zarazy. Jedną z nielicznych sekcji zwłok na ziemiach Rzeczypospolitej przeprowadził podczas epidemii we Wschowie w roku 1709 lokalny lekarz, niejaki Hoffman. Rozkroiwszy pewną dziewczynę, zauważył czerwone i niebieskie plamy na błonie śluzowej żołądka i na mięśniach międzyżebrowych, karbunkuł w jelicie krętym oraz powiększenie wszystkich węzłów chłonnych w jamie brzusznej” – pisze Wrzesiński .

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

Specjalne szpitale, lazarety czy zwykłe drewniane szopy dla chorych na zakaźne choroby budowano najczęściej na obrzeżach miasta, z dala od ludzkich domostw.Po ustąpieniu epidemii wybudowane szopy i innego rodzaju budy natychmiast likwidowano.

W Brzegu, gdzie na skutek przemarszu wojsk w XVII wieku często wybuchały zarazy, chore osoby były zmuszone przechodzić kwarantannę w barakach znajdujących się za murami miasta. W niewielkim i mało zamożnym Nowogrodźcu w 1527 roku podjęto decyzję o przeniesieniu osób chorych na dżumę do rozstawionych w szczerym polu namiotów. Nikt z zarażonych nie przeżył, więc miejsce to nazwano później Górą Zmarłych.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Materiały wydawcy

Sposoby leczenia były różne i zależały od kraju, wykształcenia, dostępności nowych poradników medycznych czy stanu chorego: „W okresie średniowiecza i czasach nowożytnych (do końca XVII w.) jedną z najpopularniejszych metod było upuszczanie krwi dla jej oczyszczenia z jadu. Do zabiegu przystępowano natychmiast po rozpoznaniu choroby, przecinając pacjentowi żyły, kładąc pijawki bądź stawiając bańki cięte po tej samej stronie, na której występowały dymienice” – czytamy w Epidemiach w dawnej Polsce .

„W pierwszej połowie XVIII stulecia w Warszawie postanowiono wycinać z ciał zmarłych na dżumę wielkie dymienice, które suszono, a następnie proszkowano i podawano chorym. Zdarzały się także pomysły, by chorzy pili ropę wydobytą z ich własnych i rozmiękłych węzłów chłonnych” – pisze Szymon Wrzesiński , a to jeszcze nie koniec tego rodzaju (nomen omen) „chorych” pomysłów.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Materiały wydawcy

Osoby przebywające w mieście podczas zarazy niejednokrotnie dowiadywały się od lekarzy sprzecznych informacji.* Część medyków twierdziła, że powinno się w tych czasach zdecydowanie ograniczyć kontakty seksualne, inni – że wprost przeciwnie.* Krakowski uczony, doktor Maciej Miechowita przekonywał na początku XVI wieku, że „utrzymywanie małżeńskiego pożycia erotycznego jest niezbędne dla usunięcia z ciała mężczyzny nadmiaru zepsutego nasienia; pozostawione miało gnić i przyczyniać się do wznowienia choroby”.

Nowożytni lekarze różnili się także w kwestii utrzymywania ciała w czystości. Jedni twierdzili, że w czasie zarazy powinni zrezygnować z mycia, gdyż czyste ciało jest mniej odporne na chorobę.Drudzy – że tylko „rozgrzanie ciała i częste kąpiele mogą usunąć z organizmu jadowity pot i szkodliwą wilgoć”. Ówcześni medycy byli jednak zgodni w kwestii higieny jamy ustnej. Aby utrzymać ją w czystości i zdrowiu należało ją często płukać… octem i winem.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

Lekarze mieli obowiązek powiadamiania władz świeckich o rozwijającej się epidemii, więc ważne było jak najwcześniejsze jej wykrycie.Poinformowane władze mogły dzięki temu rozpocząć odpowiednie „akcje prewencyjne” czy zastosować środki dezynfekujące, ale najczęściej publicznie informowano o możliwych przyczynach zachorowania, co miało uchronić mieszkańców przed zarazą.

Za najbardziej niebezpieczne uważano zatrute powietrze, które – z pomocą silnych wiatrów – przemieszcza się po świecie i sieje zniszczenie w kolejnych miejscach.„Przez cały rok 1382 nie było wiatru, w wyniku czego powietrze stało się zgniłe i wybuchła epidemia, zaś zaraza nie przechodziła z człowieka na człowieka, lecz wszyscy, którzy od niej zmarli, zarazili się nią wprost z powietrza” – pisał jeden z ówczesnych kronikarzy.

Powietrze nie było jednak jedyną „prawdopodobną” przyczyną rozprzestrzeniającej się zarazy. Na kolejnych stronach przeczytasz o innych „podejrzanych”.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Materiały wydawcy

O rozprzestrzenianie wszelkiej zarazy, zwłaszcza dżumy, tyfusu i ospy, oskarżano oczywiście samych zakażonych, którzy mieli przenosić „jadowite powietrze” w swoim oddechu. Od średniowiecza wierzono, że zaraza przenosi się także przez dotykanie chorego lub jego rzeczy.

Winnymi bezpośredniego roznoszenia choroby były też zwierzęta, zwłaszcza te najbliższe człowiekowi.Tak pisali przed laty o psach i kotach autorzy polskich poradników antymorowych: „psy i koty, a zwłaszcza gdzie ich siła i niepotrzebnych, co się włóczą od domu do domu, pozabijać; albo psy i koty wygnać, bo gdy od domu do domu biegają, najprędzej wiele złego ze sobą przynoszą; czy też psy powiązać albo pozabijać, ponieważ w ich sierści lgnie zaraza”.

Na zdj. biała mgła uśmiercająca ludzi jako wizja epidemii.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© sxc.hu

Sporą popularnością w dawnej Polsce cieszył się pomysł zwalczania oparów zarazy „zdrowymi oparami” i wysoka temperaturą. Bardzo często z pomocą jałowca i wonnych ziół okadzano sprzęty, mieszkania i budynki użyteczności publicznej. W obliczu wielkiej epidemii dżumy latem 1770 roku warszawscy lekarze rozważali na kilku konferencjach szczegółowo, w jaki sposób „oczyszczać” powietrze oparami z octu lub dymem z palonej siarki.

W niektórych polskich miastach decydowano się z kolei na palenie wielkich ognisk, które miały zniszczyć „jadowite powietrze”. Sebastian Petrycy powoływał się w 1613 roku na poglądy samego Hipokratesa, który uważał, że „ognie wielkie” bardzo dobrze czyszczą „powietrze morowe”.

/ 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Materiały wydawcy

W obliczu nieszczęścia bardzo często o „umyślne rozsiewanie trujących substancji obwiniano rozmaitych ludzi: od aktywnych wyznawców religii mojżeszowej po chrześcijańskich przedstawicieli różnych warstw społecznych”. Czasami wierzono, że zaraza jest karą wymierzoną przez Boga (np. za lekceważenie obowiązków chrześcijańskich), innym razem, że jest „wynikiem świadomego działania, kierującego się podstępną chęcią zarobku albo pragnieniem zemsty”.

* Wrzesiński podkreśla, że obiektem największej nienawiści w momentach kryzysu stawali się „gospodarczo bardzo aktywni” Żydzi*: „Ludność semicką starano się łączyć ze śmiertelnymi chorobami już od IX w. Powszechny stawał się zwłaszcza pogląd o ich rzekomym podtruwaniu chrześcijan i wywoływaniu zaraz”.

Na zdj. włóczędzy, przez wielu uważani za głównych roznosicieli zarazy.

10 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Materiały wydawcy

O antychrześcijańską działalność wywoływania lub roznoszenia zarazy posądzano nie tylko Żydów, ale też trędowatych, włóczęgów, członków sekt religijnym (np. średniowiecznych lucyferianach), przedstawicieli mniejszości etnicznych (Cyganie, Tatarzy) oraz cudzoziemców. Od czasu do czasu podejrzanymi zostawały czarownice, prostytutki, a nawet... gospodynie domowe.

Na zdj. wizja biblijnej plagi pomoru, ukazująca śmierć uciekających przez pustynię.

11 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

„Pojawiła się kometa, czyli gorąca, ognista gwiazda tak wielka i osobliwa, jakiej nie widział nikt ze współcześnie żyjących. [...] Pierwszego dnia po jej pojawieniu się zaczął wpierw chorować papież Urban i w ostatnim dniu komety, a mianowicie ostatniego września, zmarł w Perugii po trzech latach i miesiącu rządów. Iżby nie zdawało się, że ta kometa nie wróżyła niczego innego, jak tylko bliską śmierć papieża, wywołała ona jednak w Polsce inne następstwo. Kiedy bowiem zgasła, nastąpił pomór bydła” - pisał Jan Długosz w 1264 roku w Rocznikach .

12 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

Z kolei J. Józefowicz, krakowski kanonik, tak pisał o wielkiej epidemii z 1652 roku: „Nie daremnie złowroga kometa na początku tego roku rozrzucała smutne promienie po krańcach Polski. Słońce strasznym zaćmieniem zasłonięte ledwie świeciło, a nieprzyjazne planety, na nasze nieszczęście przysięgłe, przepowiadały, jako zwiastuny przyszłości, w królestwie [morowe] powietrze”.

Najmniejszych wątpliwości co do tego, że komety są „pewnymi znakami rychło przyszłego moru” nie miał także Hieronim Powodowski, autor dzieła „Recepta duszna i cielesna przeciw powietrzu morowemu” (1589).

13 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© sxc.hu

Nie tylko „zwykli ludzie”, ale też wielkie medyczne autorytety, uważały przez setki lat, że zbliżające się epidemie zapowiadały – oprócz wspomnianych już komet – deszcze meteorytów, konstelacje planet i gwiazd, zorze, zaćmienia Słońca i Księżyca. Zwiastunami klęsk były również zjawiska meteorologiczne takie, jak wiatry, chmury deszczowe, gwałtowne burze, częste grzmoty i błyskawice oraz mgły.

14 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

„Zbiorowa panika zdawała się nie mieć końca. Dzień po dniu, godzina po godzinie, niemal na każdej ulicy ktoś się pakował, załatwiał ostatnie sprawunki na mieście; zapominano o rodzinnych i towarzyskich więziach, wieloletnich przyjaźniach, stanie zdrowotnym członków rodziny” – pisze Wrzesiński w książce Epidemie w dawnej Polsce .

15 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© Thinkstock

Tylko bogatsi obywatele posiadali odpowiednie środki, by w szybkim czasie nabyć konia, wozy, wynająć tragarzy i udać się do swych pozamiejskich majątków. „Wojna [trzydziestoletnia] sprowadziła na Śląsk zarazę morową [...] Możni i bogaci uciekali wtedy z ciężko nawiedzonego kraju, pozostawiając lud biedny w trwodze i rozpaczy” – czytamy w „Nowinach Raciborskich” z 1889 roku, opierających się na zapiskach z XVII wieku.

16 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© "__wlasne

Na początku XVII wieku Kraków podczas epidemii został opuszczony przez tak dużą liczbę kupców, że trzeba było konieczne było zastawienie miejskich sreber, by zapłacić uchwalony przez sejm podatek. Oprócz kupców miasta opuszczali w pośpiechu także urzędnicy. W latach 1505-1506 z zapowietrzonego Krakowa uciekł m.in. zarządca mennicy i burgrabia zamku królewskiego.

Niektórzy urzędnicy miejscy przekraczali nie tylko granice „skażonych” miast, ale także granice zdrowego rozsądku: „Poznański burmistrz z grupą rajców i rodzinami w 1542 r. uciekli w różne strony: na Pomorze, na Śląsk i do Małopolski. Jeszcze dalej uciekła grupa rajców ze Lwowa w 1623 r. – po opuszczeniu ziem polskich postanowili przeczekać niebezpieczny okres na Węgrzech”.

17 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© sxc.hu

Z kolei znany krakowski lekarz tak bardzo wystraszył się zbliżającego „złego powietrza”, że we wrześniu 1707 roku uciekł do Opawy, gdzie prawie dwa lata czekał na dobre wieści z rodzinnego miasta. Tęsknota za Krakowem i kończące się pieniądze zmusiły go do powrotu na początku 1709 roku. Kilkanaście miesięcy później jego kucharka zaraziła się dżumą na mieście i zmarła po trzech dniach. Łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo musiało to przerazić lekarza. Onufry Bonfigli jednak ocalał, a domowe obserwacje włączył później do swych badań nad dżumą.

18 / 19Dżuma, trąd, ospa, tyfus... Epidemie w dawnej Polsce

Obraz
© PAP/Mirosław Trembecki

* Szymon Wrzesiński przyznaje we wstępie do Epidemii w dawnej Polsce , że głównym celem jego książki jest "uświadomienie współczesnym czytelnikom, jak różni, a czasem, jak podobni jesteśmy do ludzi żyjących w minionych stuleciach.*Mimo że przewyższamy ich techniką, higieną, wykształceniem, dobrami użyteczności publicznej oraz możliwością szybszego i rzetelniejszego przekazywania informacji – psychicznie nadal pozostajemy słabi".

Ludzie żyjący w tamtych czasach, nie mając rzeczywistej wiedzy o pojawiających się zarazach, chwytali się czegokolwiek. Dlatego do jednego kociołka wrzucano poglądy starożytnych medyków, zabobony i ludową medycynę, wynik zaś uzgadniano ze słowami zawartymi w Piśmie Świętym oraz ustalonymi dogmatami religii chrześcijańskiej".

19 / 19Epidemie w dawnej Polsce - Szymon Wrzesiński

Obraz
© "__wlasne

Trąd, dżuma, ospa – epidemie m.in. tych schorzeń nękały Europę w ubiegłym tysiącleciu. Nowa książka Szymona WrzesińskiegoEpidemie w dawnej Polsce – opisuje ich pojawianie się na terytorium Królestwa Polskiego. Ukazuje okoliczności wybuchu poszczególnych zaraz i przesądy z nimi związane. Wpływ ciał niebieskich, obecność innowierców w państwie czy kara boża jako przyczyny moru – to tylko niektóre z nich. Autor sporo uwagi poświęca także skutkom, jakie przyniosły Polsce epidemie.

Książka uświadamia, jak wielki wpływ na funkcjonowanie poszczególnych organów państwa – sejmu, dworu królewskiego, sądów – miały szerzące się zarazy. Wyjaśnia także, jak próbowano leczyć masowe choroby i dlaczego sposoby te nie były skuteczne. Wrzesiński podejmuje się także opisu – nieraz makabrycznych i prowadzących do samookaleczenia – praktyk religijnych, którymi próbowano przebłagać Boga, by cofał zsyłane pomory.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]