Uroczysta msza polowa z udziałem przedstawicieli najwyższych władz, apel poległych i sesja rady miejskiej, na której nadano tytuły Honorowego Obywatela Warszawy - tak w przeddzień 63. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego uczczono pamięć tego wydarzenia.
Powstanie Warszawskie to jedna z najważniejszych dróg ku wolności warszawiaków i wszystkich Polaków - mówił metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz w homilii podczas mszy św. polowej w intencji poległych powstańców.
We mszy, odprawionej na Placu Krasińskich w Warszawie, pod przewodnictwem prymasa Polski kardynała Józef Glempa, wzięli udział prezydent Lech Kaczyński, premier Jarosław Kaczyński, przedstawiciele parlamentu, powstańcy, żołnierze Armii Krajowej, przedstawiciele władz Warszawy, wojsko, harcerze oraz mieszkańcy stolicy.
Po nabożeństwie odbył się apel poległych, podczas którego prezydent powiedział, że pamięć o Powstaniu Warszawskim trzeba przywrócić historii Europy.L.Kaczyński zaznaczył, że Powstanie Warszawskie nadal jest na świecie mylone z wcześniejszym powstaniem w getcie warszawskim.
– O ile w Polsce o Powstaniu Warszawskim, tym bohaterskim wydarzeniu, pamiętamy odpowiednio, o tyle w świecie mamy do czynienia ze swoistą amnezją – dodał prezydent. L. Kaczyński podkreślił, że Armia Krajowa była typowym przykładem armii obywatelskiej, która potrafiła stoczyć bitwę z przeważającymi siłami wroga.
Były prezydent Lech Wałęsa, były marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski, Irena Sendlerowa, żołnierze AK Janusz Brochowicz-Lewiński i Czesław Cywiński oraz twórca szczepionki przeciwko wirusowi polio prof. Hilary Koprowski zostali wyróżnieni tytułem Honorowego Obywatela Warszawy.
Uroczystość miała miejsce podczas uroczystej sesji Rady Warszawy, zwołanej z okazji obchodzonego 1 sierpnia Dnia Pamięci Warszawy w ramach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Tytuł honorowego obywatela Warszawy jest przyznawany od 1918 roku, a otrzymali go m.in. Maria Skłodowska-Curie, Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski i Jan Paweł II.
Władze stolicy i kombatanci wystosowali apel do warszawiaków o oddanie hołdu bohaterom i udział w rocznicowych uroczystościach. Autorzy apelu zwracają się też z prośbą, by 1 sierpnia o godz. 17, gdy zawyją syreny, mieszkańcy Warszawy przystanęli na ulicach i uczcili walczących minutą ciszy.
Powstanie Warszawskie było największym niepodległościowym zrywem Armii Krajowej i największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie. Rozpoczęte 1 sierpnia 1944 roku, na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, miało w założeniach trwać kilka dni, tymczasem zakończyło się dopiero po 63 dniach ciężkich walk.
1 sierpnia 1944 roku, na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora", w Warszawie wybuchło powstanie - największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad 2 miesiące.
Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.
Ogromne straty poniesione przez stronę polską w wyniku powstania powodują, iż decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje.
Sukcesy Armii Czerwonej na froncie wschodnim w 1943 roku i jej zbliżanie się do granic II Rzeczypospolitej spowodowały zasadnicze zmiany dla sprawy polskiej. Sytuację komplikowało zerwanie przez Moskwę w kwietniu 1943 roku stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie, po ujawnieniu zbrodni katyńskiej.
W tym okresie doszło także do zasadniczych zmian w Polskim Państwie Podziemnym i władzach emigracyjnych, wywołanych aresztowaniem w Warszawie dowódcy AK gen. Stefana Roweckiego „Grota” (30 czerwca 1943 r.) oraz śmiercią Naczelnego Wodza i premiera gen. Władysława Sikorskiego (4 lipca 1943).
Następca gen. Roweckiego, gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, 20 listopada 1943 roku wydał rozkaz o rozpoczęciu planu „Burza”. Stwierdzał on m.in.: „Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawo gospodarza. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń”.
Z militarnego punktu widzenia „Burza” była próbą współpracy polsko-sowieckiej w walce z Niemcami, natomiast w wymiarze politycznym jej celem było skłonienie Sowietów do uznania polskich praw do ziem II Rzeczypospolitej, na które wkraczała Armia Czerwona.
Doświadczenia z walk na Wileńszczyźnie, a także w województwach lwowskim i tarnopolskim pokazywały, że strona sowiecka nie zamierza uznawać polskiej niezależności.
Nawet wspólna walka z wojskami niemieckimi nie przeszkadzała później Sowietom w aresztowaniach przedstawicieli cywilnych władz państwa polskiego oraz dowódców AK i ich żołnierzy lub wcielaniu ich do armii Berlinga.
Pierwotny plan „Burzy” nie przewidywał walk w stolicy. Jednak na początku lipca 1944 roku premier Stanisław Mikołajczyk, w depeszy skierowanej do Delegata Rządu, postawił następujące pytanie: „Czyście rozpatrywali kwestię powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie by władzę przed przyjściem Sowietów objął Delegat Rządu i Komendant Armii Krajowej?”. W kraju depeszę tę uznano za pewnego rodzaju pełnomocnictwo do podjęcia decyzji o wybuchu powstania w Warszawie w chwili uznanej za najwłaściwszą.
O podjęciu walk w stolicy zadecydowano 21 lipca 1944 roku na spotkaniu generałów: Tadeusza Komorowskiego, Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” i Tadeusza Pełczyńskiego „Grzegorza”.
Przez kilka następnych dni trwały konsultacje wewnątrz Komendy Głównej AK, której stanowisko przedstawiono następnie Janowi S. Jankowskiemu, Delegatowi Rządu na Kraj, w celu uzyskania jego akceptacji. Odbyło się także posiedzenie Rady Jedności Narodowej, na którym opowiedziano się za opanowaniem Warszawy przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej.
25 lipca 1944 roku gen. Komorowski wysłał do Londynu depeszę skierowaną do Naczelnego Wodza, w której stwierdzał: „Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki Brygady Spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję”.
Tego samego dnia Rada Ministrów wydała uchwałę, w której upełnomocniła Delegata Rządu do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy radzieckiej, w razie konieczności bez uprzedniego porozumienia się z Rządem.
Dzień później premier Mikołajczyk polecił ministrowi spraw wewnętrznych przesłać do kraju informację o tym, iż: „Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez was wybranym”.
Premier Stanisław Mikołajczyk, udający się pod koniec lipca na rozmowy ze Stalinem, liczył, iż ewentualny wybuch powstania w stolicy wzmocni jego pozycję negocjacyjną wobec Sowietów.
Opinii premiera nie podzielał Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który uważał, iż w zaistniałej sytuacji zbrojne powstanie pozbawione jest politycznego sensu i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację na drugą. W depeszy do gen. Komorowskiego pisał: „W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji”. Mimo to, gen. Sosnkowski nie podjął jednoznacznej decyzji zabraniającej rozpoczęcie powstania.
Rozkaz o wybuchu walk w Warszawie wydał 31 lipca 1944 roku dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski, uzyskując akceptację Delegata Rządu Jana S. Jankowskiego. Bezpośrednim powodem podjęcia tej decyzji był meldunek informujący o tym, iż sowieckie czołgi są już na przedmieściach Pragi.
*1 sierpnia do walki w Warszawie przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Jednak zaledwie co czwarty z nich liczyć mógł na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku. * Na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, który stwierdzał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
Militarnym celem walk rozpoczętych w Warszawie było wyzwolenie stolicy spod trwającej blisko pięć lat niemieckiej okupacji. Przewidywano, iż walki trwać będą trzy, cztery dni i zakończone zostaną przed wejściem do miasta sił sowieckich. Dowództwo AK zakładało, że Armii Czerwonej zależeć będzie ze względów strategicznych na szybkim zajęciu Warszawy. Liczono również na pomoc aliantów.
Powstanie miało być manifestacją prawa Polski do suwerenności. Opanowanie stolicy przez żołnierzy AK przed nadejściem Armii Czerwonej i wystąpienie w roli gospodarza przez władze Polskiego Państwa Podziemnego w imieniu rządu polskiego na uchodźstwie miał być atutem w walce o niezależność wobec ZSRR. Liczono również na to, iż ujawnienie się w stolicy władz cywilnych związanych z Delegaturą Rządu na Kraj będzie istotne z punktu widzenia powołania przez komunistów PKWN, jako tymczasowej władzy wykonawczej dla kierowania walką wyzwoleńczą narodu, zdobycia niepodległości i odbudowy państwowości polskiej.
Przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki nie bez znaczenia były również działania propagandy sowieckiej. Od 25 lipca na ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się odezwy informujące o ucieczce KG AK i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi podziemia przez dowództwo Armii Ludowej.
Od końca lipca oddana przez Sowietów Związkowi Patriotów Polskich radiostacja Kościuszko, wzywała warszawiaków do natychmiastowego podjęcia walki. W KG AK obawiano się, że komunistyczna dywersja może doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele których mogą stawać komuniści.
Za rozpoczęciem walk w stolicy przemawiała również ewakuacja Niemców, która w drugiej połowie lipca 1944 roku objęła niemiecką ludność cywilną i wojskową oraz widoczne przejawy zaniku morale niemieckiej administracji i wojska, które związane były z zamachem na Hitlera (20 lipca 1944), a także sytuacją panującą na froncie.
Z drugiej strony istniały poważne obawy co do konsekwencji bojkotu zarządzenia gubernatora Fischera wzywającego mężczyzn z Warszawy w wieku 17-65 lat, do zgłoszenia się 28 lipca 1944 roku w wyznaczonych punktach stolicy, w celu budowy umocnień. Istniało niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie mogą doprowadzić do rozbicia struktur wojskowych podziemia i uniemożliwić wybuch powstania. Dodać należy, iż w ostatnich dniach lipca Niemcy wznowili gwałty i represje wobec ludności oraz rozstrzeliwanie więźniów.
Ogromne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o wybuchu powstania miały nastroje panujące w Warszawie w lipcu 1944 roku. Władysław Bartoszewski wspominając tamte dni w jednym z wywiadów mówił: „Dla nas Powstanie było oczywiste - my albo oni. Wóz albo przewóz. Czy Pan sobie wyobraża, że Niemcy mogliby ścierpieć na bezpośrednim zapleczu frontu Warszawę najeżoną ukrytą bronią i dyszącą chęcią odwetu? Takie bajki można opowiadać dzieciom”.
Jerzy Turowicz w 60. rocznicę powstania pisał:
„W gruzach Warszawy zginął kwiat najlepszej młodzieży całego pokolenia. Najważniejsze jest jednak to, że w sierpniu 1944 roku, tysiące polskich dziewcząt i chłopców, słabo uzbrojonych, z niebywałą odwagą i niebywałą ofiarnością, wbrew ogromnej przewadze wroga, porwały się na próbę wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji, dając świadectwo prawdzie, że wolność jest cenniejsza niż życie. Ponieśli klęskę, wielu z nich zginęło, inni poszli na poniewierkę, do niemieckich obozów czy na emigrację, a ci, którzy zostali w kraju lub wrócili do niego po wojnie, zaznali więzień nie tej Polski, o którą walczyli. Ale przecież to z ich ofiary wyrosła siła, która pozwoliła naszemu narodowi przetrwać następne ponure półwiecze, a głęboko w sercach i umysłach zakorzenione pragnienie wolności mogło przemienić się w rzeczywistość”.
W powstaniu planowanym początkowo na kilka dni, a trwającym 63, poległo ok. 18 tys. powstańców, 25 tys. zostało rannych. Zginęło również ok. 3,5 tys. żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Po kapitulacji pozostałych mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zniszczone.