''Dziewczyny wyklęte'' - kobieca konspiracja po 1945 roku

O "żołnierzach wyklętych" wydaje się, że napisano już całkiem sporo i teksty te najczęściej dotyczą mężczyzn. Szymon Nowak postanowił uzupełnić istotną lukę, jaką są historie kobiet związanych z antykomunistycznym podziemiem, i przygotował obszerną książkę zatytułowaną "Dziewczyny wyklęte" opublikowaną nakładem wydawnictwa Fronda. Ta ponadpięciusetstronicowa praca przybliża portrety kilkunastu najważniejszych zdaniem autora kobiet i dziewcząt, które pozostały w konspiracji po 1945 roku. W beletryzowanych dziejach każdej z nich przebija pewien zauważalny schemat, nie brakuje także subiektywnego zdania autora na temat podejmowanych przez bohaterki decyzji. Na kolejnych stronach galerii przedstawimy bliżej wybrane "wyklęte panny" i ich tragiczne losy w powojennej Polsce.

Koniec wojny nie był końcem walki
Źródło zdjęć: © Partyzanci grupy osłony sztabu Józefa Kurasia. Pierwszy z lewej "Ogień", pierwsza z prawej Czesława Polaczyk (zbiory Zbigniewa Kurasia) / Wydawnictwo Fronda

/ 13Koniec wojny nie był końcem walki

Obraz
© Partyzanci grupy osłony sztabu Józefa Kurasia. Pierwszy z lewej "Ogień", pierwsza z prawej Czesława Polaczyk (zbiory Zbigniewa Kurasia) / Wydawnictwo Fronda

O "żołnierzach wyklętych" wydaje się, że napisano już całkiem sporo i teksty te najczęściej dotyczą mężczyzn. Szymon Nowak postanowił uzupełnić istotną lukę, jaką są historie kobiet związanych z antykomunistycznym podziemiem, i przygotował obszerną książkę zatytułowaną właśnie "Dziewczyny wyklęte" opublikowaną nakładem wydawnictwa Fronda.

Ta ponadpięciusetstronicowa praca przybliża portrety kilkunastu najważniejszych zdaniem autora kobiet i dziewcząt, które pozostały w konspiracji po 1945 roku. W beletryzowanych dziejach każdej z nich przebija pewien zauważalny schemat, nie brakuje także subiektywnego zdania autora na temat podejmowanych przez bohaterki decyzji. Na kolejnych stronach galerii przedstawimy bliżej wybrane "wyklęte panny" i ich tragiczne losy w powojennej Polsce.

/ 13Mamo, ja tak lubię broń (Hela ''Dziuńka'' Motykówna)

Obraz
© Helena Motykówna "Dziuńka" (www.kepnosocjum.pl) / Wydawnictwo Fronda

"Dziuńka" naprawdę nazywała się Hela Motykówna i od dzieciństwa była chłopczycą: bawiła się żołnierzykami, grała w piłkę nożną, wspinała się na drzewa. W dodatku uwielbiała dowodzić młodszymi braćmi, nosić zawsze czarne męskie ubrania i powtarzać, że zostanie żołnierzem, a przynajmniej sanitariuszką. W 1939 roku Hela miała 15 lat. Gdy rodzina Heli została zmuszona do przeniesienia się na Ziemie Obiecane, rodzice dziewczynki zauważyli, że córka przejawia bardzo niezdrową fascynację bronią.

Odradzali jej angażowanie się w partyzantkę i wydawałoby się, że dziewczyna spokornieje - do czasu, gdy na wiejską zabawę nie przyszli partyzanci. To tam Hela zobaczyła "partyzancką księżniczkę" - nastoletnią dziewczynę komendanta oddziału, a także przystojnego chłopca, który równie szybko mówił "chodź z nami", jak i "kocham cię". Tego samego wieczora Hela zostawiła dom rodzinny i wstąpiła do grupy Stanisława Panka "Rudego". Dostała swój wymarzony MP-40, mauser i zbrojovkę. Czyszczenie broni było dla niej wszystkim: zapominała o całym świecie, odpływała w świat marzeń.

Ale podczas tortur w bolesławieckim UB, gdzie trafiła po udanej zasadzce na swój oddział, marzyła tylko o szybkiej śmierci. Fakt, że jest w ciąży nie zmienił wiele w postępowaniu ubeków: nadal trwały całonocne przesłuchania. "Dziuńka" nie miała szans na ułaskawienie z rąk Bolesława Bieruta - została rozstrzelana wraz z nienarodzonym dzieckiem.

/ 13''Inka'' daje bandaż, bo jest potrzebna (Danusia Siedzikówna)

Obraz
© Danuta Siedzikówna "Inka" w Narewce, 1944 r. (zbiory Danuty Ciesielskiej, córki Wiesławy Korzeń z d. Siedzik) / Wydawnictwo Fronda

"Inka" była skromną, spokojną dziewczyną. Nieśmiała, cierpliwie znosiła zaczepki kolegów z grupy, czasem, kiedy coś odpaliła wzbudzała ogólną wesołość. Kiedy "Łupaszko" ogłosił decyzję o zakończeniu walki partyzanckiej, "Inka" - czyli Danusia Siedzikówna - poczuła się kompletnie zdezorientowana. Nie miała dokąd wracać: prócz babci i sióstr nie miała żadnej rodziny.

Ojciec został aresztowany i wywieziony na Syberię do kopalni złota, a matka, która podczas wojny konspirowała w ZWZ-AK, była brutalnie torturowana przez Niemców, a potem rozstrzelana. Dlatego na wieść o rozformowaniu oddziałów, "Inka" przepłakała całą noc: znów miała wrócić do życia, w którym nikomu nie była potrzebna.* Pomocną rękę wyciągnął do Danusi jej ojciec chrzestny, który pomógł jej znaleźć pracę w leśnictwie niedaleko Ostródy. Jednak, gdy Danusię odnalazł kurier "Łupaszki" z wieścią, że major znów zbiera ludzi, "Inka" nie wahała się ani chwili.*Dostała przydział do szwadronu podporucznika "Żelaznego" Zdzisława Badochy i znów była sanitariuszką leśnej grupy.

Nie miało dla niej znaczenia, po czyjej stronie są opatrywani przez nią ranni: znana jest historia, w której "Inka" opatruje rannych w potyczce z partyzantami milicjantów, choć przeznaczyła na to ostatnie bandaże, jakie miała w torbie.

/ 13Regina nosi sygnet, ''Inka'' grypsuje (Regina Mordas-Żylińska i Danusia Siedzikówna)

Obraz
© Regina Mordas-Żylińska "Regina" w otoczeniu "łupaszkowców". Trzeci z lewej Leon Smoleński "Zeus". Bobolice, marzec 1946 r. (Instytut Pamięci Narodowej) / Wydawnictwo Fronda

Bezinteresowność nie pomogła jej, gdy została schwytana podczas obławy na jedną z melin. Ubecy byli zachwyceni, że pojmali dziewczynę od "Łupaszki", ale szybko okazało się, że niełatwo jest złamać zamkniętą w sobie dziewczynę. Ponieważ nie chodziło o to, by zakatować ją na śmierć, ale wyciągnąć od niej informacje, UB posłużyło się osobą Reginy Mordas-Żylińskiej, starej konspiratorki, zaufanej łączniczki majora Szendzielarza, która po aresztowaniu poszła na współpracę z bezpieką (o tym, jak bardzo zaufaną osobą dla "Łupaszki" była Regina świadczy to, że major podarował jej złoty sygnet z wygrawerowanym napisem "Przyjacielowi Żołnierzowi - Łupaszko".* Takich sygnetów było może dziewięć czy dziesięć, a Regina była jedyną kobietą, która go otrzymała). To Regina namówiła "Inkę", by ta wyznała UB całą prawdę. Danusi wydawało się dziwne, że Regina wygląda tak dobrze: nie ma śladu pobić, chodzi po więzieniu jak chce... Ale przecież nie mogłaby zdradzić, to się "Ince" nie mieściło w głowie. Nie mieściło się
też jej w głowie, czym skończy się kolejne przesłuchanie - *
linczem żon ubeków i milicjantów, którzy zginęli w walce z żołnierzami podziemia, które nocą wpuszczono do celi "Inki". Danusia Siedzikówna miała 17 lat, gdy usłyszała wyrok skazujący ją na karę śmierci. Wyrok wykonany na niepełnoletniej był niezgodny z prawem, ale "Inka" nie podpisała nawet prośby o ułaskawienie. Zrobił to za nią obrońca z urzędu. Niczego to nie zmieniło. Danusia nadała jedyny gryps z więzienia, wiadomość do babci, i z okrzykiem * "Niech żyje major 'Łupaszko'!"* stanęła przed plutonem egzekucyjnym. Nie zginęła od salwy, dobić ją musiał jeden z katów - podporucznik Franciszek Sawicki.

/ 13"Danka" chce kochać, ale już nie potrafi (Wanda Minkiewicz)

Obraz
© Wanda Minkiewicz z d. Czarnecka (Instytut Pamięci Narodowej) / Wydawnictwo Fronda

"My do was z kamieniami, a wy nas chlebem" - podobno tak odezwał się opatrywany po potyczce z partyzantami "Zygmunta" podporucznika Zygmunta Błażejewicza do "Danki", czyli Wandy Minkiewicz. "Danka" miała odpowiedzieć na to tylko: "Taka rola sanitariuszek".

Trudno powiedzieć, co Wandę Czarnecką skłoniło do opuszczenia rodziny w Białymstoku i pójścia do lasu.Może była to kwestia utrwalanego w domu od pokoleń patriotycznego wychowania, a może tylko młodzieńcza chęć przeżycia przygody. No i ładni chłopcy - o nich opowiadała jej koleżanka, a Wanda szybko miała się przekonać, że przyjaciółka miała rację. Zastępcą "Zygmunta", do którego oddziału trafiła, był podporucznik "Wiktor" Lucjan Minkiewicz. Na ślub zauroczonej sobą pary nie trzeba było długo czekać. Szybko pojawiły się też dzieci, a w zasadzie dziecko, syn pary, Andrzej. Córeczka urodziła się już w więzieniu, do którego trafili Minkiewiczowie po aresztowaniu. Na nic zdało się ukrywanie na Ziemiach Obiecanych już po uzyskanym od "Łupaszki" pozwoleniu na odejście ze służby. Minkiewiczowie chcieli prowadzić normalne życie z dala od konspiracji, ale UB dopadło ich we Wrocławiu i Krakowie.

/ 13Więzienie ją zniszczyło

Obraz
© Wanda Minkiewicz ''Danka'' w partyzantce (Instytut Pamięci Narodowej) / Wydawnictwo Fronda

Decyzją sądu Lucjan został skazany na ośmiokrotną karę śmierci, a Wanda na dwanaście lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich. Kiedy Wanda Minkiewicz opuszczała więzienie, miała trzydzieści pięć lat i wygląd staruszki. Była wymizerowana, schowana i posiwiała, ale od razu rozpoczęła poszukiwania Ewy - córeczki, którą urodziła w więzieniu, a która teraz miała osiem lat i stanęła przed trudnym wyborem, z którą z matek - przybraną czy biologiczną - chce być.

Wybrała Wandę, z której lata więzienia uczyniły kobietę zgorzkniałą, nieumiejącą cieszyć się wolnością i bliskością Ewy. Pokochała córkę dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy doznała udaru mózgu i, sparaliżowana, wymagała stałej opieki. Ewa karmiła ją, myła, przebierała - tak mijały lata aż do grudnia 2001 roku, kiedy Wanda zmarła. Ewa odziedziczyła po niej brzemię trudnych przeżyć: mieszka sama i odgrodziła się od świata murem z książek.

/ 13Czesia nie wie, co ma o tym myśleć (Czesława Kuraś-Bochyńska)

Obraz
© Czesława Kuraś z synem Zbigniewem (zbiory Zbigniewa Kurasia) / Wydawnictwo Fronda

Kuraś przekonał ją, by zeszła z gór i porzuciła partyzantkę. Czesława urodziła syna, a potem z Krakowa przeniosła się do Warszawy. To tu któregoś dnia przystanęła przed kioskiem i zobaczyła nagłówek, który zmroził jej serce: : "Bandyta >Ogień< zastrzelony w walce". Z jednej strony ulżyło jej, że nikt jej Józka nie torturował, a z drugiej - była zdruzgotana, kilka razy podchodziła już do torów kolejowych, żeby się rzucić pod pociąg. Z tego wszystkiego wyciągała ją jedynie myśl o synku. Koleżanka doradziła jej ujawnienie się.

/ 13Gdyby mogła cofnąć czas?

Obraz
© Czesława Polaczyk w obozie partyzanckim (zbiory Zbigniewa Kurasia) / Wydawnictwo Fronda

"Był 12 kwietnia 1947 roku, kiedy Czesława Kuraś z synkiem na ręku weszła do budynku UB na warszawskiej Pradze. - Przyszłam się ujawnić i skorzystać z amnestii - powiedziała na wstępie, ale zaraz dodała coś, co postawiło na nogi wszystkich funkcjonariuszy tamtejszego UB. - Jestem żoną >Ognia<".

Od tego czasu żyła pod stałym nadzorem UB. W 1955 roku Czesława wyszła ponownie za mąż, plotkowano, że po to, by zmienić nazwisko i zostawić za sobą partyzancką przeszłość. Przed śmiercią w 2007 roku zastanawiała się nad różnymi wariantami tego, jak mogłoby potoczyć się jej życie. Do końca targały nią wątpliwości.

/ 13Marcysia śpi pod bramą bezpieki (Emilia Malessa)

Obraz
© Emilia Malessa "Marcysia", grudzień 1944 r. (zbiory Komisji Historii Kobiet w Walce o Niepodległość, teczka personalna E. Malessy, sygn. II-M-2) / Wydawnictwo Fronda

W 1939 roku Emilia Malessa miała zorganizować pod Lubartowem lotny punkt dożywiania polskich żołnierzy. Została kierowcą w pomocniczej służbie przy 19 Dywizji Piechoty, stamtąd została wciągnięta do Służby Zwycięstwu Polski i złożyła przysięgę przed pułkownikiem Roweckim. Przydzielono ją do działu łączności: zajmowała się najpierw szyframi, a następnie łącznością z zagranicą.

W ostatni dzień października 1945 wieczorem do jej drzwi zapukało UB. Marcysia od tygodni spodziewała się tego nalotu, chciała sobie dać spokój z konspiracją, nie widziała sensu prowadzenia działalności podziemnej w nowej rzeczywistości. Miała plan: chciała wyjechać do Włoch, znów zacząć żyć. Dostała zwolnienie z organizacji, musiała tylko wysłać ostatniego kuriera, zdać komórkę i kontakty swojemu następcy. Nie zdążyła, zabrakło raptem pięciu dni.

10 / 13Niebezpieczna gra z bezpieką

Obraz
© Emilia Malessa ''Marcysia'', grudzień 1944 r. (zbiory Komisji Historii Kobiet w Walce o Niepodległość, teczka personalna E. Malessy, sygn. II-M-2) / Wydawnictwo Fronda

Przełom w przesłuchiwaniu przez UB nastąpił, gdy do śledztwa wkroczył kapitan Józef Różański. Zrobił na Emilii, znanej z tego, że ma słabość do mężczyzn, kolosalne wrażenie. Zaproponował jej układ; ona opowie wszystko, co wie, a wymienieni przez nią ludzie odzyskają wolność.

Dostała maszynę do pisania i dwuosobową celę, a ubecy podsuwali do niej co bardziej oporne konspiratorki. Przez sześć miesięcy pisała Różańskiemu raporty. Ale okazało się, że choć Emilię wypuszczają na wolność, to żadna z dziewczyn z jej komórki na wolność nie wyjdzie.* Malessa postawiła się Różańskiemu, odmówiła wyjścia z więzienia.* Przysyłała oficjalne pisma, a kiedy to nie dawało rezultatu - podjęła głodówkę. Strajki głodowe podejmowała zresztą niejeden raz. Najczęściej, gdy chciała wymusić na UB zwolnienie z więzienia konkretnych osób. O dziwo, to przynosiło wymierne rezultaty. Oczywiście, cierpliwość Różańskiego miała swoje granice. A dla "Marcysi" po opuszczeniu więziennych murów życie nie było łatwe: dla środowiska AK była czarną owcą, tą, która "sypała". Pisała pisma do UB, do Bieruta, koczowała pod wejściem do MBP. Różański zszedł do niej i krzyczał, że oszalała, groził zamknięciem na oddziale psychiatrycznym.

Piątego czerwca 1949 roku, w słoneczne popołudnie, "Marcysia" pożegnała się w myślach z wszystkimi bliskimi, połknęła tabletki nasenne, weszła do wanny napełnionej gorącą wodą i sięgnęła po brzytwę.

11 / 13To nie był film (Janina ''Jasiek'' Żubryd)

Obraz
© Janina i Antoni Żubrydowie, zdjęcie ślubne, 1940 r. (zbiory Janusza Niemca) / Wydawnictwo Fronda

Rodzina Janki Praczyńskiej była w Sanoku znana i szanowana, a dziewczyna po skończeniu żeńskiego gimnazjum pracowała w nadleśnictwie. Antoni Żubryd pojawił się z właściwą sobie brawurą: wszedł do biura, gdzie pracowała i zaprosił na spacer. Odmówiła, ale on nie dawał się zbyć. Wkrótce ich spacery były dla niej czymś naturalnym, choć po sposobie, w jaki chłopak wypytywał o nadleśnictwo nieco Jankę niepokoił. I gdy dziewczyna przycisnęła go do muru, Antek wyznał, że szpieguje dla ZSRR.

Kiedy brali ślub, Janina miała 19 lat, a Antek 22. Po roku urodził się Januszek. Ale już dwa tygodnie po narodzinach synka, Antoniego aresztowano i Janka została sama. Po wojnie Antek zgłosił się UB w Sanoku i przypomniał swoje zasługi podczas wojny. Dostał pracę i wydawałoby się, że wszystko będzie dobrze, ale Janina widziała, że jej męża coś dręczy. Któregoś wieczora "Antoni zaczął opowiadać żonie, co tak naprawdę dzieje się w jego pracy, za drzwiami Urzędu Bezpieczeństwa. Wymieniał imiona i nazwiska ich wspólnych znajomych, a także całkiem nieznanych jej ludzi. Do każdego nazwiska dopowiadał: >zamordowany<, >aresztowany<, >wywieziony do obozu na Wschód<, >rozstrzelany<, >zniknął w niejasnych okolicznościach<. Znamienne, że większość tych osób związana była z okoliczną antyniemiecką działalnością konspiracyjną".

12 / 13Zamiast służb przyszła zdrada

Obraz
© Krzyż ustawiony w Malinówce, niedaleko miejsca, w którym zamordowano Janinę i Antoniego Żubrydów (zbiory Janusza Niemca) / Wydawnictwo Fronda

Janka namówiła męża, by zwolnił się z pracy. On, wychodząc, przykazał żonie, by w razie czego uciekała z synem na Ziemie Obiecane i dodał: "Bóg wybacza, komuna nigdy". I faktycznie: UB aresztowało... małego Janusza i matkę Janiny. Ostatnia sprawa z UB Antoniego i Janiny Żubrydów to materiał na filmową scenę.

Kilku mężczyzn i jedna kobieta napadli na posterunek milicji w Haczowie, rozbroili milicjantów i zajęli cały budynek. Jeden z nich sięgnął po telefon i poinformował o sytuacji komendanta sanockiego UB. Po paru chwilach padła deklaracja: bezpieka się poddaje, wypuszczają aresztowanego chłopca i jego babcię. Wtedy dla Jasi i Antoniego zaczął się kolejny etap konspiracyjnego życia. Antoni zebrał całą grupę, a Janka - w konspiracji "Jasiek", "Jasia" albo "Janek" - cieszyła się w niej dużym poważaniem; dwa pistolety nosiła zatknięte za pasek po męsku, dzieliła poglądy polityczne męża i trudy walki.

Zginęli oboje od kul człowieka, który ich zdradził. Do dziś nie wiadomo, gdzie zostali pochowani.

13 / 13"Dziewczyny wyklęte" Szymona Nowaka

Obraz
© Wydawnictwo Fronda

Więcej wstrząsających i krzepiących historii "dziewczyn wyklętych" odnajdziecie w książce Szymona Nowaka .

Szesnaście porywających opowieści o walce, dramatycznych wyborach, ucieczkach, upokorzeniach i więziennej wegetacji. Inka, Marcysia, Perełka, Wanda, Jaga, Krystyna, Jasiek, Czesława, Irena, Blondynka, Lala, Danka, Sarenka, Dziuńka, Krysia, Siostra Izabela.

Te z nich, które nadal żyją, przeżywają swe wspomnienia inaczej niż mężczyźni. Wciąż pamiętają, kto i gdzie został ranny, jakiego użyły środka odkażającego i czy wystarczyło bandaży.

Ola Maciejewska/książki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]