#dziejesienazywo: Żołnierze wyklęci są wykorzystywani politycznie? Rozmowa z prof. Grzegorzem Motyką i Jakubem Majmurkiem
- Żołnierzom, którzy nie złożyli broni w 1945 roku należy się odnalezienie ich grobów i uroczysty pogrzeb. (...) Co nie zmienia faktu, że wokół zjawiska Żołnierzy Wyklętych próbuje się zbudować kult i instrumentalizuje się go politycznie. To próba ukrycia pewnych fragmentów historii, które są kontrowersyjne – mówił w programie #dziejesienazywo profesor Grzegorz Motyka z Instytutu Studiów Politycznych PAN, współautor książki „Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944–1953”
- Żołnierzom, którzy nie złożyli broni w 1945 roku należy się odnalezienie ich grobów i uroczysty pogrzeb. (...) Co nie zmienia faktu, że wokół zjawiska żołnierzy wyklętych próbuje się zbudować kult i instrumentalizuje się go politycznie. To próba ukrycia pewnych fragmentów historii, które są kontrowersyjne – mówił w programie #dziejesienazywo profesor Grzegorz Motyka z Instytutu Studiów Politycznych PAN, współautor książki „Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944–1953”
- Tematem, który nie jest podejmowany jest fakt, że sama kategoria żołnierzy wyklętych jest bardzo pojemna, a przez to niejasna. Mieszczą się w niej ludzie, którzy przeciwstawiali się PRL w imię postępowych, demokratycznych ideałów, jak i podziemie nacjonalistyczne, niewalczące o Polskę demokratyczną. Zestawianie ze sobą osób wiernych tradycji Polskiego Państwa Podziemnego, a z drugiej strony członków nacjonalistycznego podziemia, które już w trakcie wojny odmawiało podporządkowania się temu państwu, to największy problem z żołnierzami wyklętymi – mówił drugi z gości Anny Gacek, Jakub Majmurek, publicysta Wirtualnej Polski i Krytyki Politycznej.
Majmurek przypomniał postać Romualda Rajsa, ps. „Bury”, w którego sprawie IPN orzekł, iż jego zbrodnie nosiły znamiona ludobójstwa, a którego dziś celebrują działacze skrajnej prawicy.
- Kult żołnierzy wyklętych stał się dziś częścią kibolskiej tożsamości, na którą składają się także okrzyki „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” i „śmierć wrogom ojczyzny” – podkreślał dziennikarz, zaznaczając, że podział na „spadkobierców UB” i „spadkobierców żołnierzy wyklętych” to fałszywa i uproszczona wizja historii. Zgodził się z nim prof., Motyka przyznając, że olbrzymim problemem w rozmawianiu o żołnierzach wyklętych jest polaryzacja postaw: „albo jesteś za wyklętymi, albo jesteś przeciw”.
Motyka zaznaczał jednak, że przypominanie zbrodni Burego przy każdej rozmowie na temat żołnierzy wyklętych, też nie jest uczciwe:
- Nie można uznać, że z powodu zbrodni Burego, cały szacunek dla żołnierzy wyklętych, jest im nienależny. Zbrodni dopuściła się nieznaczna część żołnierzy wyklętych i nie powinno to przesłonić zasług tej formacji – podkreślał przypominając, że czynów haniebnych nie dopuszczało się chociażby podziemie wyrosłe z tradycji Armii Krajowej, które zapisało „przepiękną kartę walki z dwoma totalitaryzmami”. Jako kontrprzykład dla zbrodni Burego podał bohaterstwo majora Zygmunta Edwarda Szendzielarza, ps. „Łupaszka”.