(...) W całej bajkowej krainie nie było chyba lalki ani misia, którzy nie puściliby się w tany. Wszystkich porwał wspaniały pląs, któremu poddali się w uniesieniu. Wydawał zaczynać się w sercu. Był wspólny dla wszystkich tańczących i łączył ich w jakimś magicznym pokrewieństwie. Tańczyli porcelanowi Chińczycy, podrygiwały uperfumowane lale, ołowiani żołnierze salutowali wirującym Hiszpankom (...)