Publikacja Archiwum Ringelbuma. Dzień po dniu Zagłady pokazuje codzienność zagłady Żydów w jej najbardziej przerażających wymiarach - uważa Marta Markowska, redaktorka tomu. Debata na temat książki odbyła się we wtorek w Warszawie.
W publikacji znalazł się wybór tekstów i zdjęć z całości Archiwum Ringelbluma - największego zbioru dokumentów ukazującego los Żydów pod okupacją niemiecką, wpisanego na listę „Pamięć świata” UNESCO. Inicjatorem powstania Archiwum, nazywanego także Podziemnym Archiwum Getta Warszawskiego, był polsko-żydowski historyk, polityk i działacz społeczny - Emanuel Ringelblum.
- Dokumenty Archiwum pokazują codzienność zagłady Żydów, dzień po dniu, w jej najbardziej przerażających wymiarach. W książce znalazły się dokumenty najbardziej wyraziste, staraliśmy się oddać różnorodność zagadnień i problemów - mówiła we wtorek Marta Markowska.
Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Eleonora Bergman uznała, że ludzie tworzący Archiwum, skupieni wokół Emanuela Ringelbluma, inicjatora powstania dokumentacji getta warszawskiego, byli konspiracyjnym instytutem naukowym.
- Oni nie robili rzeczy dowolnych; to były działania planowe i wszechstronne, które miały prowadzić do zaświadczenie o wszystkim, co się wówczas działo - zwróciła uwagę Bergman.
Jak oceniła, był to klasyczny instytut naukowy, działający jedynie w niekonwencjonalnych warunkach. W jej opinii tworzone Archiwum było rodzajem protestu Żydów przeciwko temu, by to ktoś inny pisał za nich ich historię.
- Oprócz tego, że to Archiwum jest znakomitym efektem pracy zespołu naukowego, była to forma oporu i buntu. Protestem wobec sytuacji zagłady, która skazywała ludzi na degradację, była właśnie ta praca, przedsięwzięcie długofalowych działań, według z góry przyjętej strategii - ocenił historyk i publicysta Jacek Leociak.
Zbigniew Gluza, prezes Ośrodka Karta, który wydał książkę, ocenił, że Archiwum Ringelbluma to zjawisko przekraczania wyroku śmierci, niezwykłe w każdym sensie.
- To ewidentny bunt, niezgoda na sytuację, w której musieli żyć. Chęć, by coś zmienić, by z ofiary stać się obserwatorem i jednocześnie świadkiem, a wtedy - niezależnie od tego, co miało się stać - mogli czuć, że wygrali - mówił Gluza.
Archiwum Ringelbluma zawiera ok. 35 tys. stron rękopisów, maszynopisów, druków, rysunków, fotografii z okresu od września 1939 roku do lutego 1943 roku.
Inicjator przedsięwzięcia Emanuel Ringelblum urodził się 21 listopada 1900 roku w Buczaczu na Kresach. Podczas studiów filozoficznych na Uniwersytecie Warszawskim związał się z socjalistyczno-syjonistyczną partią Poalej Syjon-Lewica. II wojna światowa zastała go na Kongresie Syjonistycznym w Genewie, powrót do kraju Ringelblum uważał za swój obowiązek. W Polsce zaangażował się w organizowanie pomocy dla Żydów.
Już w październiku 1939 roku Ringelblum zaczął spisywać zebrane informacje. Z czasem zrodził się projekt stworzenia szerokiej dokumentacji losu Żydów pod okupacją niemiecką. 22 listopada 1940 roku odbyło się inauguracyjne spotkanie konspiracyjnego zespołu badawczego pod kryptonimem Oneg Szabat, czyli Radość Soboty. Zbierano dokumenty osobiste i urzędowe, prowadzono ankiety i spisywano relacje poszczególnych grup zawodowych, organizowano konkursy na wspomnienia, zbierano korespondencję, dokumentowano działalność instytucji getta. Sam Ringelblum prowadził dzień po dniu kronikę wydarzeń.
Systematyczna zagłada getta prowadzona przez Niemców od 1942 roku nie przerwała działalności grupy. Pomyślano jednak o zabezpieczeniu zbioru - dziesięć metalowych skrzyń zakopano pod budynkiem szkoły na Nowolipkach, pod tym samym adresem ukryto w dwóch bańkach po mleku drugą część dokumentów. Trzecia ich część została zabezpieczona przy ulicy Świętojerskiej 18 kwietnia 1943 roku - w noc przed wybuchem powstania w getcie. Ringelblum po powstaniu w getcie ukrywał się po aryjskiej stronie, 7 marca 1944 roku Niemcy odkryli kryjówkę i ponad 30 osób, które szukało tam schronienia, zostało rozstrzelanych w ruinach getta.