Drewnowski: dzienniki Dąbrowskiej wciąż czekają na pełne opracowanie
Nakład pierwszego pełnego wydania "Dzienników" Marii Dąbrowskiej z lat 1914-1965 to zaledwie 300 egzemplarzy.
"Mam nadzieję, że ta publikacja posłuży krytycznemu i szerzej dostępnemu wydaniu tych dzienników" - powiedział we wtorek Tadeusz Drewnowski . Trzynaście tomów pierwszego pełnego wydania "Dzienników" to edycja szczególna: wstępna, bez opracowania edytorskiego i bez przypisów. "Obecna, robocza publikacja skierowana jest głównie do środowiska naukowego. Ma umożliwić większej liczbie badaczy dostęp do dzienników Dąbrowskiej, tak aby można było przygotować ich opracowanie i przypisy. To ogromny materiał - pełne wydanie Dzienników zawiera o 54 proc. więcej tekstu w porównaniu do siedmiotomowej edycji Czytelnika z 2000 roku. Najwięcej dodanego materiału pochodzi z lat trzydziestych i pięćdziesiątych" - powiedział Tadeusz Drewnowski , redaktor tego wydania "Dzienników" Dąbrowskiej na spotkaniu zorganizowanym we wtorek przez Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego.
W pełnej wersji dziennika znalazło się więcej zapisów rozterek emocjonalnych pisarki, zwłaszcza tych dotyczących związku z Anną Kowalską, wieloletnią partnerką życiową Dąbrowskiej . "W dążeniu do pełnej prawdy o sobie, której człowiek, jak pisze Dąbrowska , nie jest zdolny wyjawić nawet przed samym sobą, jej dzienniki są bardzo śmiałe. Dąbrowska przekracza nieraz przyjętą u nas, jeśli chodzi o autentyczne świadectwo osobiste, granicę wstydliwości" - mówił Drewnowski . Znaczna część nowego materiału dotyczy powojnia w PRL-u, zwłaszcza czasów stalinowskich. Dąbrowska bez złudzeń oceniała rzeczywistość, ale jednocześnie uczestniczyła w życiu
publicznym. Dąbrowska prowadziła dziennik przez z górą pół wieku niemal bez przerw. Jedyną długotrwałą lukę stanowi okres wędrówki podczas II wojny światowej, pobyt we Lwowie i powrót do Warszawy (od 7 IX 1939 do 13 VI 1940). Wszystkie zapiski Dąbrowskiej z czasów wojny są lakoniczne, pisane skrótowo. Drewnowski uważa, że pisarka mogła po prostu bać się o los tych zapisków. Wrzesień 1939 roku zastał ją i Stanisława Stempowskiego we Lwowie, gdzie oboje obawiali się aresztowania przez NKWD. Gdy w kwietniu 1940 roku udało im się przedostać do Generalnej Guberni, do Warszawy, zaraz następnego ranka Stempowski został wezwany przez Gestapo na przesłuchanie. Zdaniem Drewnowskiego , oboje
żyli w stałym lęku, co znajduje odzwierciedlenie w formie dzienników.
Ale właśnie w czasach okupacji, jak zauważa Drewnowski , Dąbrowska doceniła dzienniki, jako formę ekspresji literackiej. Od 1943 roku nie tylko opisywała bieżące wydarzenia, lecz sięgała po przedwojenne tomy, przepisując je na maszynie i redagując. Zdaniem Drewnowskiego , Dąbrowska już wtedy poważnie myślała o ich publikacji. Zaczęła dzienniki traktować jako materiał literacki, przepisując dokonywała skrótów, ale też wiele fragmentów w oryginalnych zeszytach po prostu zamazywała.
W testamencie pisarka zastrzegła, że dzienniki mogą być wydrukowane w całości dopiero 40 lat po jej śmierci. Jednocześnie zezwoliła na wcześniejsze publikowanie fragmentów, dzięki czemu mogły się ukazać dwie "Czytelnikowskie" edycje: pięciotomowa w 1988 r. i siedmiotomowa, zakończona w roku 2000. Pierwsze wydanie zostało dość radykalnie przycięte przez cenzurę, drugie ukazało się już bez tego rodzaju ograniczeń. Publikacja "Dzienników" zmieniła, zdaniem Drewnowskiego , odbiór twórczości Dąbrowskiej . "Dzienniki stały się przeciwwagą dla epiki, bo ich forma dawała większą swobodę. Dopiero po ich wydaniu ze zdziwieniem krytyczni czytelnicy jej głównych dzieł dostrzegli w Dąbrowskiej odkrywczą intelektualistkę" - mówił Drewnowski .
Kiedy w 2005 roku minęła 40. rocznica śmierci pisarki, okazało się, że żadna polska oficyna (w tym "Czytelnik") nie jest w stanie podjąć się wydania pełnej wersji gigantycznego dziennika. Niskonakładową publikację Polskiej Akademii Nauk dofinansowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Spadkobiercy pisarki i edytorzy zrzekli się honorariów.