Romans i korespondencja z Agnieszką Osiecką
W 1958 roku Hłasko po raz pierwszy wyjeżdża za granicę, do Francji. To z Paryża śle pierwszy zamieszczony w tomie list do Agnieszki Osieckiej. "Stworzonko Kochane" - pisze Hłasko - "Myślałem, że wczoraj, w niedzielę, będziesz dzwonić i nie wychodziłem z domu, czekałem cały wieczór. [...] Czekamy wszyscy na Twój przyjazd i bardzo się niepokoimy. Jesteś stałym tematem rozmów i wszyscy mnie zadręczają, abym opowiadał na Twój temat; ale udało mi się ich zrazić opowieścią na temat Twojej nieposkromionej zmysłowości - teraz mnie już nie dręczą".
Bliski pisarzowi Henryk Bereza tak scharakteryzował relację Hłasko-Osiecka: "Marek, po swoich uczuciowych burzach, chciał związku z kimś, do kogo miałby zaufanie. Widział w niej partnerkę, jeśli chodzi o praktyczną stronę życia. Dlatego traktował ją poważnie, choć pozwalał sobie na żarty ze strony seksualnej tego związku. Agnieszka bardzo o niego zabiegała, ale też nie było tu szału zmysłów".
"Poznałam Marka w okresie "odwilży", miałam dziewiętnaście czy dwadzieścia lat i w sprawach miłości byłam strasznie infantylna. Raz mi się wydawało tak, raz siak, wszystko było grą wyobraźni. Marek był jeszcze barwniej upierzonym ptakiem! Raz odgrywał kowboja, raz starca pochylonego nad grobem, raz typa spod ciemnej gwiazdy, raz znowu brutalnego "maczo", to znamy z jego prozy. W życiu Marka kobiety chyba nie odgrywały większej roli" - wspominała po latach Osiecka.