Spadkobiercy reżysera chcą zlicytować jego siedzibę na wyspie Faro.
Daniel Bergman ogłosił, że posiadłość ojca (w której powstały takie filmy, jak „Persona” i „Jak w zwierciadle”) zostanie wystawiona na licytację pod koniec 2009 roku. Dom nie pójdzie pod młotek, jeśli znajdzie się sponsor, który sfinansuje zmianę budynku w centrum kulturalne. Wpływowe postaci szwedzkiej kultury chcą więc założyć fundację i zebrać za jej pośrednictwem dwa miliony euro na wynajem posiadłości i przekształcenie jej w mekkę artystów.
Inicjatywa ta nie wzbudziła w Szwecji entuzjazmu, a minister kultury odrzucił pierwszą prośbę o pomoc. Katja Hedström z Kinematyki Szwedzkiej z żalem stwierdza, że artysta zawsze cieszył się większym szacunkiem za granicą niż w swoim kraju. Na ślad niechęci Szwedów do reżysera trafimy choćby na lotnisku w Sztokholmie, zdobionym zdjęciami szwedzkich osobistości. Portret Bergmana zawisł w strefie odbioru bagaży. A ulica jego imienia to ponura alejka, gdzie restauratorzy zostawiają śmieci.