Tylko HBO
Dzięki tym doświadczeniom Martin był pewien, że nie może pozwolić, by "Pieśń Lodu i Ognia" została zekranizowana przez zwykłą stację telewizyjną.* "CBS i NBC nie wchodziły w grę. Za dużo seksu, za dużo przemocy. Tylko HBO było w stanie wyprodukować coś takiego".*
Oferta nie pojawiły się jednak od razu. Pomimo dużego sukcesu książek, wielu uważało, że przeniesienie ich na ekran jest niemożliwe. Obawiano się wielości wątków i bohaterów. Martin zaś nie chciał się zgodzić na cięcia i jednego głównego bohatera (najczęściej proponowano Jona Snow i Daenerys Targaryen). Dopiero wielki sukces trylogii "Władca pierścieni" Petera Jacksona sprawił, że zaczęto myśleć o tym realnie.
Dziś ludzie z HBO odpowiedzialni za tę decyzję mogą być z siebie dumni. "Gra o tron" to jeden z najpopularniejszych i najchętniej komentowanych seriali. Uwielbiany przez widzów i krytyków, przyniósł stacji miliony dolarów i dziesiątki nagród. Już pierwszy sezon zasłużył na 13 nominacji do Emmy (wygrał w dwóch). Sezon trzeci (ostatni z ukończonych) zebrał ich 16. A najjaśniejszą gwiazdą produkcji okazał się być nie Sean Penn, ale Peter Dinklage - wcielający się w Tyriona Lannistera (na zdjęciu). Za swoją rolę otrzymał 3 nagrody Emmy, po jednej za każdy sezon serialu.
Co będzie dalej? Trudno sobie wyobrazić, by popularność "Gry o tron" wygasła. Dlatego coraz poważniejsze staje się pytanie, o to, co się stanie, kiedy telewizyjna produkcja dogoni powieści Martina. Jeżeli tak się stanie, wielka machina będzie musiała wyhamować. I poczekać. Bo bez stojących za serialem książek Martina nie byłoby mowy o żadnym sukcesie.
T.P./WP.PL
Wywiad Gilmore'a możecie przeczytać tutaj.