Wręczając paniom kwiaty w Dniu Kobiet panowie mogą zagłuszać wyrzuty sumienia związane z drugoplanowością kobiet w życiu społecznym i gospodarczym – powiedział socjolog kultury, prof. Zbigniew Bokszański. Z kolei antropolog prof. Roch Sulima podejrzewa, że Dzień Kobiet może nam zastępować dawne, pogańskie rytuały witania wiosny.
Obchodzony 8 marca Dzień Kobiet ustanowiono dla upamiętnienia strajku 15 tysięcy pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które w na początku XX w. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy.
Święto to przyjęło się w Polsce. Popularność zyskało zwłaszcza w PRL-u, kiedy kobiety obdarowywano upominkami, a w zakładach pracy wręczano im goździki i rajstopy.
Dzień Kobiet trzyma się też dzięki pewnym wyrzutom sumienia mężczyzn, od naczelnych decydentów po głowy rodzin. Mężczyźni są świadomi licznych przejawów drugoplanowości kobiet, np. tego, że mniej one zarabiają. W tani i trochę tandetny sposób chcą tę świadomość zacierać.
– Paradoksalnie pod obchodami Dnia Kobiet kryje się konserwatywny rys kultury: podkreślanie męskiej dominacji w naszej kulturze – dodał antropolog z Uniwersytetu Warszawskiego (UW), prof. Roch Sulima.
Jego zdaniem, świętowanie dnia kobiet jest potwierdzaniem męskiego punktu widzenia w życiu społecznym i w obyczaju.
– Mamy dzień kobiet, dziecka, babci i dziadka, a nawet dzień teściowej, a nie ma święta mężczyzn... – wyliczał profesor.
Antropolog zauważył jednocześnie, że powodem popularności święta kobiet może być jego trwałe skojarzenie z nadchodzącą wiosną, z przebudzeniem sił natury.
– Być może zastępuje ono dawne, pogańskie lub rzymskie rytuały witania wiosny – sugeruje.
Prof. Bokszański nie wykluczył, że w przyszłości Dzień Kobiet może zostać wyparty przez walentynki.
– Może do tego dojść w miarę, jak ze sceny będzie schodziło pokolenie 40-latków i ludzi starszych – zasugerował.
Z drugiej jednak strony za dalszym istnieniem Dnia Kobiet przemawiają powody polityczne – powiedział prof. Bokszański.