Dekodowanie Leonarda da Vinci
Bestsellerowa powieść "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna nadal wzbudza liczne kontrowersje i głosy krytyki ze strony środowisk chrześcijańskich.
Po ukazaniu się jej na rynku pojawił się szereg książek napisanych w odpowiedzi na książkę Browna. Oszustwo da Vinci Carla Olsona poświęcono nierzetelności historycznej autora. Kolejna piętnuje antykatolicyzm Browna zatytułowana jest Dekodowanie da Vinci i napisana przez Amy Welborn.
Amy Welborn twierdzi, że książka Browna jest zdecydowanie fikcją literacką, jednakże w ramach tejże fikcji autor umieszcza fakty i teorie, które dotyczą historii, religii i sztuki, prezentując je jako rzeczywistość, a nie świat wyobraźni. Uważa ona również, że posługiwał się on niewiarygodnymi źródłami, a jego wypowiedzi, że jakoby odkrył "zaginioną historię" mogą mylić czytelników, których wiedza na temat historii chrześcijaństwa jest zbyt uboga, aby sami mogli odróżnić prawdę od fałszu.
Jak dowodzi Welborn źródła, z których korzystał Brown są to głównie dokumenty gnostyczne, powstałe najwcześniej w I w n.e. Brown nie wziął pod uwagę Nowego Testamentu i z tego powodu nie można traktować poważnie jego teorii na temat początków chrześcijaństwa.
Podobnie jak w książce Olsona wzburzenie autorki wzbudziła historia o małżeństwie Jezusa z Marią Magdaleną oraz stwierdzenie, że Jezus został uznany za Syna Bożego dopiero w 325 roku. Uznała ona również za niepokojącą teorię, że Kościół ukrywa prawdę o życiu Chrystusa oraz demonizuje postać Marii Magdaleny. Nieścisłe okazują się też teorie na temat sztuki Leonarda da Vinci.
Autorka wskazuje przede wszystkim na niewłaściwe używanie da Vinci jako nazwiska artysty, podczas gdy jest to nazwa miasta, z którego pochodził.
"- Ktoś, kto uważa się za eksperta od sztuki i nazywa artystę da Vinci jest równie wiarygodny jak osoba uważająca się za historyka Kościoła i nazywająca Jezusa - z Nazaretu" - powiedziała Amy Welborn.