"Dębowa Góra": o tych, co (nie)wrócili. Tej historii nie da się wymazać
To historia, jakich wiele. Mogłaby wydarzyć się wszędzie, zwłaszcza zaraz po wojnie. Nie o upiorach i zjawach, ale o nomen omen, duchach historii.
To historia, której nikt nie chciałby pamiętać. Historia, która mogła się rozegrać w niejednej niewielkiej polskiej wsi. Historia o krzywdzie, która upomina się o odpłatę.
Takie właśnie spotyka bohaterów "Dębowej Góry". Mieszkańców wsi gdzieś na wschodzie Polski. Opowieść o czynie tak strasznym, że obrósł w baśń, legendę pełną zgrozy. Do niewielkiej miejscowości przyjeżdżają niedługo po wojnie Zawistowscy – Anna i Tadeusz, którzy jako nauczyciele w wielkodusznym odruchu chcą nieść kaganek oświaty na wschodnim krańcu kraju podnoszącego się z powojennych gruzów. Ona – wiedziona górnolotną ideą, on - ideą tożsamą z ideą partii i wizją szybkiego awansu. I jeszcze ich córka - wrażliwa Marysia, lawirująca pomiędzy światem rzeczywistym a światem wyobrażeń.
Zobacz wideo: "Przeminęło". Tomek Włosok o kulisach pracy nad słuchowiskiem
Opowieść na granicy dwóch światów
Rodzina trafia do dworku zaaranżowanego na szkołę. Tam ma przeciwdziałać analfabetyzmowi,n edukować tak dzieci, jak i dorosłych. Tyle, że miejscowi z niewyjaśnionych przyczyn omijają dworek szerokim łukiem. Chętnych na naukę - jak na lekarstwo. Zawistowscy szybko zaczynają odczuwać, że nad ich wsią niczym mgła nad okolicznymi bagnami wisi tajemnica. Najprawdopodobniej, makabryczna.
Anna jednak nie poddaje się w swojej misji, choć czuje się coraz bardziej niezrozumiana. I przez miejscowych i przez męża, który lekceważy jej opowieści o tajemniczych sąsiadach. Tymczasem córka Zawistowskich ma problem z adaptacją w nowym miejscu. Od integracji z lokalnymi dziećmi woli zabawę z wyimaginowanymi przyjaciółmi, co ściąga na nią głównie gniew ojca.
Nie da się ukryć, że wokół dzieje się coś dziwnego. Coś, co zagraża nowym osiedleńcom. Ale jest rok 1949. Wielu z wojny nie wróciło, jedni wrócili i za wszelką cenę starają się żyć dalej, inni wrócili, ale... właściwie tylko fizycznie. "Tu zmarli zmieniają się, ale nie umierają" - to jeden z cytatów, które wybrzmiewają najmocniej. Życie teoretycznie znów toczy się według praw i rytmu natury, a jednak... mieszkańcy zdają się popadać w matnię zabobonów.
Historia, o której nie da się zapomnieć
Teoretycznie – chodzi o walkę oświaty z ciemnotą i tępienie wspomnianych zabobonów. O pracę u podstaw. Oczywiście zgodnie z nomen omen duchem nowej władzy. W praktyce – o walkę z pamięcią o zgrozie, która budzi więcej, niż przerażenie. Nie tyle nawet o zapomnienie, co wymazanie ze zbiorowej świadomości. Tyle że takich wydarzeń nie da się wymazać.
Tutaj groza, która czai się na bagnach i lasach, nie jest utkana wyłącznie z ludowych podań, ale z ogromnej rozpaczy i niesprawiedliwości. Zło wyszło jednak nie z owych bagien, a z czynów ludzi, których doświadczenie wojny zmieniło bezpowrotnie.
Zresztą, ta nieskomplikowana opowieść wpisuje się przecież w bolesną polską tożsamość. Dębowa Góra mogłaby się znajdować praktycznie wszędzie. Albo inaczej - większość miejscowości mogłaby w zasadzie być Dębową Górą. Punkty styczne z tym, co spotyka bohaterów słuchowiska, odnajdzie w we własnej pamięci, często przekazywanej z pokolenia na pokolenie, mieszkaniec każdej dotkniętej wojenną czy powojenną historią.
Tutaj polskie wierzenia mieszają się z żydowskimi, tworząc jedną, krwawiącą historię. Szczególnie wtedy, kiedy zadane rany nie zdążyły się jeszcze zagoić. Do dziś to jeden z najbardziej bolesnych, a zarazem najbardziej frapujących tematów. Być może dlatego tak bardzo inspirujących kolejnych twórców filmowych czy autorów książek. W końcu to elementy wprawdzie coraz odleglejszej, a jednak nadal bliskiej historii.
Jednocześnie "Dębowa Góra" dowodzi tego, że opowieści o duchach, choć potrafią wywołać dreszcz na plecach, nadal są tymi, które szczególnie przyciągać przed ekrany i odbiorniki. W końcu wielu z nas lubi czasem poczuć niepokój zaszywając się w bezpiecznym domowym kącie czy spróbować rozwikłać trudną do wytłumaczenia zagadkę. Jeśli należycie do tego grona, ta opowieść urzeknie was nadprzyrodzonym klimatem. Aż szkoda, że tak krótką, bo trwającą zaledwie niecałe 2,5 godziny.
Coś dla fanów miejscowych legend
To odpowiednia pozycja dla fanów opowieści z dreszczykiem, ale raczej tych z gatunku "zabieganych", którzy nie mają czasu na rozbudowane audiobooki. Fabułę "Dębowej Góry" niewątpliwie dałoby się rozciągnąć i rozbudować, ale w tak skompresowanej formie nie traci na jakości. Jest spójna, wartka, logiczna (nawet jak na dominujący akcent... (paranormalny). I bardzo obrazowa. Na tyle, że słuchając jej, swobodnie stworzycie w głowach własny film. Uwierzycie Annie, racjonalnemu Tadeuszowi czy osobliwej społeczności niewielkiej wioski?
"Dębowa Góra" to rasowy thriller, który swoją siłę w wydźwięku zawdzięcza obsadzie, która opowiada tę bądź co bądź nieskomplikowaną historię. Duża zasługa Tomasza Schuchardta i Agnieszki Dulęby-Kaszy, głównych bohaterów, czy Mariusza Zaniewskiego i Michała Grzybowskiego, wcielających się odpowiednio w postacie Majora i Sołtysa. Stworzyli z opowieści Ireneusza Grzyba wciągające słuchowisko, które bez dwóch zdań sprawdziłoby się równie dobrze w radiowym eterze.
Gdzie znaleźć "Dębową Górę"?
Tymczasem dostępny jest w zasobnym katalogu Audioteki. To platforma oferująca imponujący wybór nie tylko audiobooków, ale także właśnie słuchowisk i podcastów. Niewiele jest miejsc, w którym znajdziecie tak różnorodne formuły. Dla tych, którzy lubią potocznie zwane opowieści o duchach, "Dębowa Góra" będzie dobrym wyborem na początek przygody z tego rodzaju rozrywką. Zwłaszcza, że to jedna z propozycji superprodukcji Audioteki. Jeśli więc obawiacie się kilkugodzinnego słuchania monotonnego czytania, możecie tę obawę od razu porzucić. I pozwolić działać wyobraźni.
Właśnie w Audiotece dowiecie się, co tak naprawdę stało się w Dębowej Górze i jakie widmo prześladowało rodzinę Zawistowskich.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski