Czytanie jest sztuką mniejszości i musimy wziąć to pod uwagę oceniając poziom czytelnictwa; nie grozi nam żadna katastrofa w tym względzie - powiedział Stefan Chwin na spotkaniu z dziennikarzami podczas 1. Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada .
- Nie mam wrażenia, że czytelnictwo w Polsce spada i grozi nam jakaś gigantyczna katastrofa. Ono się utrzymuje na mniej więcej tym samym poziomie, to znaczy - niskim. Nie jestem pesymistą i nie sądzę, aby groziła nam jakaś katastrofa, bo uważam, że czytanie jest sztuką mniejszości - powiedział Chwin .
- Przypomnę anegdotę, którą mi opowiedział Jan Błoński , kiedy narzekałem na czytelnictwo w Polsce: „W średniowieczu czytało trzy procent, dziś czyta cztery, a zatem postęp jest wyraźny” - powiedział pisarz.
Według Chwina społeczeństwo, w którym czytają wszyscy, jest utopią.
- Ktoś, kto próbuje wymuszać na społeczeństwie, aby przekształciło się w społeczeństwo, w którym czytają wszyscy, jest na pograniczu szaleństwa. To jest utopia socjalistyczna, która bardzo silnie odcisnęła się na naszym sposobie myślenia. Realny socjalizm wychodził z założenia, że trzeba tak ustawić system edukacyjny, że wszyscy będą czytać. To jest szaleństwo - ocenił pisarz.
Chwin przytoczył statystyki czytelnictwa, z których wynika, że 38 proc. Polaków przeczytało w 2008 r. co najmniej jedną książkę.
- Proszę przeliczyć to na miliony: 38 procent z 40 milionów. Uważam, że to jest suma zupełnie przyzwoita - uznał.
Jego zdaniem, wbrew pozorom także internet jest przykładem tryumfu cywilizacji litery.
- To są przecież olbrzymie liczby ludzi, którzy piszą, mają potrzebę ekspresji pisanej, choć mogliby przecież wystąpić w skypie, nagrać swój głos, mówić. (...) Mogliby ustawić kamerę i mówić do potencjalnych milionów, ale wolą znaki; nie chcą mówić, chcą pisać - przekonywał pisarz.
Według Chwina , literatura czy słowo pisane nie zaginą, nie zostaną do końca wyparte przez obraz, bo mają walory, których brakuje innym formom komunikacji.
- W pisaniu jest jedna rzecz, która jest całkowicie sprzeczna z istotą życia: można poprawić, a życia się nie da poprawić. (...) Można cofnąć przekaz, rozszerzyć, zmodyfikować itd. Dlatego pismo nie zaniknie, mowy nie ma nawet o tym. Ono jest za wygodne dla nas, daje nam zbyt duże szanse, żeby mogło zniknąć. W tym sensie ja nie wierzę, żeby obraz wyparł słowo do końca - oświadczył Chwin .
Pisarz pytany o bariery czytelnictwa, takie jak opłaty za prawa autorskie i koszt książki, powiedział, że wizja społeczeństwa, w którym dobra kultury są dostępne wszystkim za darmo, jest mu bliska, ale pod warunkiem, że jakoś jednak zostanie rozwiązana kwestia wynagrodzenia dla twórców.
- To jest też marzenie pisarzy, żeby książki docierały do ludzi, żeby nie było rozmaitych barier, szczególnie finansowych. Bariera finansowa jest. Byłem właśnie w kilku księgarniach, to są uderzające ceny, wielu ludzi tych książek na pewno nie kupi. (...) Gdyby to było tak, że książka powstaje w jednym rozbłysku myśli, to bym rozdał wszystkim wszystko. Ale przecież to trwa, czasem się pisze książkę nawet i siedem lat, i nie robi niczego innego - argumentował.
- To mi trochę pachnie takim marzeniem o raju - chodzi się po wspaniałym ogrodzie, zrywa się wiszące teledyski albo książki, a z góry błogosławi temu oko w trójkącie - podsumował.
We wtorek, w drugim dniu Festiwalu im. Conrada , Stefan Chwin spotkał się z licealistami z różnych stron Polski na seminarium „Lekcja czytania Władcy much Williama Goldinga ”. Przez półtorej godziny pisarz opowiadał młodym ludziom powieść jednego ze swoich mistrzów, objaśniając konstrukcję książki i zawarte w fabule przesłania.
Organizatorami festiwalu są: Fundacja „Tygodnika Powszechnego”, Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz miasto Kraków.